Uhh, jak mi się nic nie chce. Ziewnęłam i powoli wstałam z łóżka. Była 6:00 dopiero za dwie godziny miałam praktyki. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Niall jak zwykle stał przy kuchence i robił coś do jedzenia. On to świetnie umie gotować, ja nie jestem w tym dobra. Dlatego jestem szczęśliwa, że mieszkam razem z Niallem.
- Co dzisiaj na śniadanie?
- Naleśniki - mniam, pomyślałam.
Podeszłam do lodówki wyjęłam drzem i nutellę. Usiadłam na krześle patrząc się jak Niall przygotowuje naleśniki.
- O której zaczynasz praktyki?
- O 8:00 w biurze - uśmiechnął się do mnie.
Nałożył naleśniki na talerz. Zabrał swój i poszedł do salonu, ja natomiast zjadłam zawartość swojego talerza. Poszłam do pokoju. Hmm, czas w końcu coś ze sobą zrobić. Umalowałam się i spojrzałam w lustro, no cóż więcej nic nie wskóram. Zeszłam do salonu nie spodziewanie wpadłam na...
- Jezu, patrz gdzie chodzisz - no tak, a czego mogła bym się spodziewać?
Wpadłam na Tay. Jakoś mnie nie zdziwiło, że o tej porze przyszła do akademika. Miała do załatwienia parę spraw. Tay jest przewodniczącą rady szkolnej i opiekunką kółka prawniczego. Pomimo. że ma 23 lata wszyscy uważają ją za osobę doświadczoną zawodowo. Co wcale mnie nie dziwi, zawsze lubiła wszystkich wyprzedzać.
- Sorki Tay.
- Wychodzisz?
- Tak, idę do SOM.
- Spoko. Niall gdzie są moje buty? - pokręciłam głową z dezaprobatą.
To cała ona, nigdy nie potrafi zabrać wszystkich swoich rzeczy.
Wyszłam na dwór, jak, co dzień przywitał mnie zimny wiatr oraz padający deszcz. Cóż w Londynie to standard, trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić. Nie powiem mi przyzwyczajenie się zajęło dużo czasu, wszytko przez to że większość życia spędziłam w Arizonie. A tam prawie nigdy nie pada deszcz. Westchnęłam cicho i ruszyłam w stronę SOM. Znowu pójdę przez park. Zrobiło mi się zimno, owinęłam się szczelnie kurtką. Szybko ruszyła przez park.
Tym razem nic się nie stało ,dotarłam do SOM bez problemu.
- O Bella, dobrze, że jesteś. I to na 5 minut przed czasem - w oczach Zayna było widać podziw i szczęście.
- Wiem,mnie też miło cię widzieć Zayn.
- Dobra, czas zapoznać cię z biurem. W sumie powinien to zrobić Harry, bo to ma ostatecznie podpisać ci papiery. Niestety będzie dopiero o 12:0,0 poza tym jetem pewien, że wolała byś żeby oprowadził cię ktoś kogo znasz.
- Chcesz powiedzieć, że Pan Styles jest masochistą? - obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
Pracownicy patrzeli się na nas pewno jak na chorych umysłowo.
- Nie, nie po prostu jak by to ująć.. Hmm jest osobą która ma lubi mieć nad wszystkim kontrolę - że, co?
Że lubi kontrolować? Nie to już jest przegięcie. Żeby wszytko kontrolować, a to ma tupet.
- Aaa - tyle tylko powiedziałam.
Szczerze byłam zaskoczona i speszona tym, co usłyszałam od Zayna. Jakaś jedna wielka masakra.
- Dobra chodźmy - i się zaczęło.
Najpierw zwiedziliśmy dział reklam, studio, młodych artystów kompozytorów, a na samym końcu Zayn zaprowadził mnie na 13 piętro pokój 14.
CZYTASZ
Sweet Little Girl's Adventure
FanfictionBella Collins jest studentką na ostatnim roku. Dostaje staż w SOM, gdzie prezesem jest Harry Styles. Nie ziemsko przystojny szef skrywa swoją nocną naturę. Jej było dane ją poznać. Narodziło się między nimi uczucie. Jednak przerywa je przybycie Loui...