1 - Jak nie dostałem znowu czekoladek

41 7 23
                                    

Miałem całkiem prosty plan na życie. Zakończyć edukację, znaleźć właściwą kobietę i stabilną, nie wykańczającą psychicznie pracę. Mieć tych kilku przyjaciół, z którymi możesz wychodzić na piwo i dom, do którego możesz wracać. Czy prosiłem o tak wiele?

Wszystkie szczegóły były wciąż do dopracowania, poza jednym - Hamada Tomiko. Chodziliśmy razem do szkoły podstawowej i średniej i od tamtej pory mi się podobała. Teraz trafiliśmy do tej samej klasy w liceum. Łatwo się domyślić, że nie poczyniłem żadnego kroku, aby się do niej zbliżyć. Liczyłem, że szczęśliwym trafem wszystko samo się ułoży. Często rozmawialiśmy, zawsze była dla mnie miła i odwdzięczała się ciasteczkami, kiedy pomagałem jej w angielskim. Jak co drugiej osobie w czasie mojej dotychczasowej drogi edukacyjnej, ale tylko ona przynosiła mi słodkości. Zakładałem przez to, że mam u niej całkiem spore szanse, ale boleśnie przekonałem się, że to nieprawda.

Problemy zaczęły się w Walentynki. Czułem, że to będzie kiepski dzień, bo od rana bolała mnie głowa. To jeszcze można było przeżyć, ale momentami moja wizja stawała się zamazana. W drodze do szkoły parę razy bym się przewrócił, będąc na krawędzi utraty przytomności.

- Kiyoshi, może powinieneś wrócić do domu? - zapytał mnie przyjaciel, zanim weszliśmy do szkoły.

- Nie mogę - odfuknąłem, czując kolejny przypływ bólu i widząc dziwne linie, które pojawiały mi się przed oczami.

- Kolejny rok oczekiwania na czekoladki od Hamady? Myślałem, że w końcu sobie odpuścisz - mruknął Daisuke. - Ja niczego nie oczekuje, dzięki temu mogę się skupić na ważniejszych rzeczach. Nawet Maiko nie zamierza żadnych dawać, a bałem się, że jest już w tym wieku...

- I tak sprałbyś każdego chłopaka, którym by się zainteresowała - zaśmiałem się.

- Poza tobą, oczywiście.

- Poza mną. Przecież bym ci jeszcze pomagał. Praktycznie wychowaliśmy się razem - powiedziałem, wahając się chwilę przed otwarciem swojej szafki.

Zawiodłem się, bo była pusta, ale musiałem wierzyć, że do końca dnia jeszcze coś się tam znajdzie. Spojrzałem jednak z zazdrością, gdy mój kompletnie niedbający o to przyjaciel wyjął uroczo zapakowane pudełeczko. Nie musiał udawać, wzruszając ramionami, że go to nie interesuje, widziałem, jak się uśmiechał.

- Wracając do mojej kochanej siostrzyczki. Wciąż czyta te wszystkie głupie romansidła w Internecie, na szczęście od tego nie ześwirowała, a to byłby problem - powiedział Daisuke, zmieniając temat.

- Ma głowę na karku i łączy przyjemne z pożytecznym, czytając po angielsku - rzuciłem, zauważając grupkę dziewczyn, chowających coś za plecami. - Mówiła mi, że parę miesięcy temu natrafiła przypadkiem na jakąś młodą autorkę i od razu stała się jej fanką. Wciąż prosi mnie o pomoc przy zrozumieniu trudniejszych fragmentów.

Dziewczyny, z tego co kojarzyłem, z rocznika wyżej, ewidentnie zaczęły się nieco niepokoić naszą przedłużającą się rozmową przy szafkach. Pewnie specjalnie przyszły szybciej do szkoły, by podarować komuś swoje czekoladki, co nie wymagało aż takiej odwagi jak bezpośrednia konfrontacja z obiektem swoich westchnień. Spojrzeliśmy po sobie i ruszyliśmy w kierunku klasy.

- Chyba myślimy o tej samej osobie, prawda? - zagadnął Daisuke.

- Oczywiście - mruknąłem.

- Ten to co roku mógłby workami wynosić te czekoladki. Ciekawe czy je wszystkie sam zjada, czy się z kimś dzieli. A może robi rankingi, które była najsmaczniejsze?

- Nie wiem, zapytaj go przy najbliższej okazji - odburknąłem, potrzebując chwili i opierając się o najbliższy parapet. Czemu te cholerne linie teraz miały różne kolory?

Cursed Lines | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz