- Klanie Cienia! - po polanie rozeszło się wołanie wielkiego kota, stojącego na szczycie głazu. Czekając, aż wszystkie koty zbiorą się u jego łap, trzepnął nerwowo ogonem. - Jak już wszyscy wiecie, nasi wojownicy podczas patrolu znaleźli Pandę przechadzającą się swobodnie po naszym terytorium.
W koło przebiegł okrzyk oburzenia. Każdy w Klanie Cienia nienawidził małej, czarnej kotki wykradającej im zwierzynę, a czasem nawet kociaki. Samotniczka była specyficzna, ale i sprytna, więc kotom nigdy nie udało się jej złapać.
- Udało się ją wygnać? - zapytał niespokojnie Cieknący Nos, były medyk Klanu Cienia. Czarna Gwiazda zawahał się z odpowiedzią.
- Cedrowe Serce i ja zabiliśmy ją - powiedział Jarzębinowy Pazur, wbijając pazury w ziemię. W koło przebiegł wrzask zaskoczenia, który powoli zaczął przeradzać się w nerwowy szept.
- Ale w takim razie co z Deszczem i jego sojusznikami? - zawołała Wysoki Mak, a jej ogon trząsł się nerwowo. - Przecież oni nie odpuszczą, dopóki nas nie dopadną i nie wykradną wszystkich kociaków!
- Cisza! - nakazał Czarna Gwiazda, gdy znów polana niemal zatrzęsła się od lamentu przerażonych kotów.
- Czarna Gwiazdo, musimy w końcu poinformować o tym inne klany - powiedziała spokojnie Rdzawe Futro, zastępczyni przywódcy Klanu Cienia. - Za długo już okłamujemy inne koty.
Czarna Gwiazda zawahał się, ale po chwili znów trzepnął ogonem z wściekłością.
- Nie możemy tego zrobić - wycedził, a jego klan patrzył na niego z zaskoczeniem. - Nie po tym, co Brunatna Skóra znalazła przy ciele Pandy.
Koty zaczęły szeptać między sobą, a zaskoczenie i zaciekawienie nieco przyćmiły zapach strachu rozchodzący się po polanie.
Brunatna Skóra przełknęła ślinę, ale prowadzona niemym rozkazem skierowała się do żłobka, po chwili wyłaniając się z niego z puszyście białym kotkiem zwisającym z jej pyska. Kocię kwiliło żałośnie, ale przez przymrużone oczy dało zobaczyć się ich intensywny, niezwykły wręcz szmaragdowy kolor. Klan po raz kolejny wydał okrzyk oburzenia, gdy kotka schyliła się i położyła na ziemi kociaka.
- Czy to kot Pandy i Deszczu? - zawołał z szeroko otwartymi oczyma Dymna Łapa. Brunatna Skóra skinęła powoli głową, a w jej oczach lśnił niepokój. Co zdecyduje się uczynić z kociakiem Czarna Gwiazda?
- Przecież to jest w ogóle niepodobne do tej czarnej kupy futra! - wypaliła Wysoki Mak, patrząc z odrazą na biały, puchaty kształt pełznący na oślep w kierunku głazu. Brunatna Skóra złapała ponownie kociaka między zęby.
- Porywają nasze kocięta, a porzucają własne!
- Spokój - rozkazał Czarna Gwiazda, a gdy koty zaczęły powoli cichnąć, znów przemówił. - Nie ważne, czyim kociakiem jest, nie damy mu umrzeć. Od dziś opiekować się nim będą nasze karmicielki.
Zeskoczył z głazu, kończąc tym samym zebranie.
- Chwila, Czarna Gwiazdo! Czy nadasz mu jakieś imię? - zawołała za nim Brunatna Skóra, szeroko otwierając oczy. Przywódca Klanu Cienia spojrzał z góry na wijący się, biały kształt.
Przez chwilę w oczach Czarnej Gwiazdy dostrzec dało się uczucie, które minęło równie szybko, jak się pojawiło.
- Kot zdrajcy nie zasługuje na klanowe imię, ale... możecie mówić na niego Motyl.
YOU ARE READING
Wojownicy Krwawy Motyl
FantasyMotyl to mała, biała kotka o intensywnie zielonych oczach. Należy do Klanu Cienia, jednak przez swoją "nieczystą krew" - jak nazywali członkowie klanu jej pochodzenie od nieprzyjaznego włóczęgi - nie uczestniczy w zgromadzeniach, a tylko raz czy dwa...