Prolog

773 60 15
                                    

Właśnie rozpoczęły się wakacje. Czas w roku, na który każdy uczeń czeka z niecierpliwością i chęcią odpoczęcia od szkoły. Porzuca wszystkie myśli związane z nauką, a jedyne czego pragnie, to po prostu przeżyć przygodę życia i nacieszyć się swobodą. Szczególnie ja i moja przyjaciółka, Madison.

Od piętnastego roku życia wyjeżdżamy na całe lato do słonecznego Miami. Gdy byłam mała, moi dziadkowie postanowili się tam przeprowadzić. Od tamtej pory to cudowne miasto stało się moim miejscem na ziemi. Miejscem, gdzie czuję się najlepiej. Pomimo kilku złych wspomnień, z roku na rok moje przywiązanie do niego staje się coraz większe, a marzenie o zamieszkaniu tam, zmieniło się w plan na przyszłość.

- Coś czuję, że te wakacje będą nasze. - powiedziałam wylegując się na łóżku.

- Mówisz tak co roku. - Madison przewróciła oczami. - Zawsze jest to samo. Chciałabym ci przypomnieć, że w tamto lato naszym najciekawszym zajęciem było plotkowanie z twoją babcią.

- Bądź optymistką i przestań marudzić. - rzuciłam w nią poduszką. - Teraz będzie inaczej. Czuję to.

Rozmarzona błądziłam w obłokach obmyślając plany na najbliższe dwa miesiące.

- Wyobraź sobie to. Wspólne surfowanie po falach, imprezy na plaży, nocne kąpiele w oceanie... - westchnęłam. - Coś o czym marzyłyśmy od dawna.

- Kylie. - popatrzyła na mnie znacząco. - Lepiej mi powiedz, czy widziałaś gdzieś mój różowy strój kąpielowy. Bez niego nigdzie nie jadę. - zaczęła przeszukiwać szafę, wyrzucając przy tym wszystkie ubrania na podłogę.

- Nigdzie go nie widziałam. - powiedziałam lekko podnosząc się z łóżka. - Radzę ci się pospieszyć, bo za około piętnaście minut wyjeżdżamy.

- Dobrze ci mówić, bo ty już od dawna jesteś spakowana. - jęknęła.

- Nie moja wina, że zostawiasz wszystko na ostatnią chwilę.

Blondynka wybiegła z pokoju coś mamrocząc pod nosem. Zawsze to tak wygląda. Wiecznie się spóźnia albo coś gubi, gdy akurat mamy wychodzić.

- MAM! - krzyknęła z drugiego pokoju.

Po chwili zmaterializowała się przy walizce i pakowała zgubę.

- Zastanów się dwa razy, czy na pewno wszystko wzięłaś. Nie będę specjalnie się wracać.

- Spokojnie, tym razem niczego nie zapomniałam. Zrobiłam sobie nawet listę. - uśmiechnęła się dumnie. - A teraz lepiej pomóż mi to zamknąć, bo coś czuję, że walizka jest dziś nie w humorze i tak łatwo nie ustąpi.

Kilka chwil później pożegnałyśmy się z rodzicami dziewczyny i ruszyłyśmy w stronę samochodu. Usadowiłyśmy się na swoich miejscach i już miałam odpalać silnik, gdy zauważyłam, że blondynka energicznie grzebie w torebce. Przyglądałam jej się z zaciekawieniem, aż w końcu postanowiłam się odezwać.

- Możemy już jech...

- Zapomniałam okularów. - przerwała mi. - Zaraz wracam, daj mi dosłownie trzydzieści sekund.

- Oh Mad, co ja z tobą mam... - pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem.

Wybiegła kierując się ponownie do domu, a ja oparłam głowę o fotel, ciesząc się promieniami słońca otulającymi moją twarz.

Wszystko szło tak jak powinno, jednak czułam niepokój. Intuicja podsuwała złe scenariusze, ale starałam się wyrzucić je z myśli. W końcu rozpoczęły się wakacje, więc po co zadręczać się drobnostkami?

Gdybym tylko posłuchała głosu w głowie, ostrzegającego mnie przez złem, które może mnie spotkać... Prawdopodobnie oszczędziłabym sobie i swoim bliskim udręki, która nas spotkała. Przeczuwałam, że coś się stanie, a jednak zbagatelizowałam to. Moje życie zmieniło się w jeden wielki zbieg nieszczęść, niszcząc wszystko na mojej drodze. 

Oddałabym wszystko, by cofnąć czas i wrócić do tego jednego dnia...

My RescueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz