Rozdział 3 - Agonia

29 4 6
                                    


– Szybko! Podaj mi strzykawkę!

Virge wołała ojca, który został w pokoju, gdy odprowadzała matkę do łazienki. Riina znów miała silny atak bólu. Osunęła się na podłogę, dostając silnych i wręcz niebezpiecznych konwulsji. W trakcie drgawek mogła się poważnie skaleczyć, co już wcześniej miało miejsce. Nie panowała nad swoim ciałem. Zdarzało się, że wymiotowała, tym samym dławiąc się wymiocinami. Dlatego Virge lub Ergo zawsze musieli być przy niej.

Riina wrzeszczała donośnie, kurczowo ściskając tkaninę tuniki Virge, która z przerażeniem wymalowanym na twarzy patrzyła na niewyobrażalne cierpienie swej rodzicielki. Ergo przybiegł do córki ze strzykawką i opaską. Przytrzymał Riinę, żeby nie utrudniała Virge wstrzykiwania leku. On również przyglądał się sytuacji z przerażeniem w oczach. Martwił się o ukochaną tak bardzo, że kiedy trzymał ją w ramionach, nie szczędził jej pocałunków w policzek i czubek głowy. Pragnął, aby czuła, że jest przy niej i wciąż ją bardzo kocha.

– Zaraz się uspokoi... Zaraz... Jeszcze chwila...

Jednakże tym razem ból nie ustał po jednej dawce. Riina wciąż uderzała dłońmi o podłogę, wiła się, przygryzając zębami wargę tak mocno, aż strużka krwi spłynęła jej po podbródku. Ergo nie przestawał jej tulić do piersi. Nie chciał jej wypuścić z rąk, żeby nie zrobiła sobie przypadkiem krzywdy.

– Dlaczego lek nie działa? – zapytał zmartwiony.

– Nowotwór przybrał na sile. Muszę zwiększyć dawkę.

Virge ponownie wstrzyknęła matce następną dawkę leku przeciwbólowego z nadzieją, że tym razem jej agonia ustanie. Modliła się w duchu do bogów, by pomogli im przetrwać tę sytuację.

Po chwili Riina uciszyła się, ale opóźnione wyjście do toalety poskutkowało załatwieniem potrzeby w korytarzu. Ten incydent doprowadził Virge do rozpaczy. Przytuliła się do osowiałego ciała Riiny i pozwoliła sobie ronić rzęsiste łzy.

„Ile jeszcze upokorzenia zniesie!? Ile!? Już samo jej cierpienie bogom nie wystarczy!? Co jeszcze musi się stać, by byli zadowoleni!?" – Jej myśli krzyczały głośniej niż Riina w chwili ataku bólu.

– Córeczko – usłyszała markotny głos ojca – pomogę ci przenieść mamę na łóżko. Umyjesz ją wodą i ręcznikiem?

– Tak. Nie mamy innego wyjścia, nie posadzę jej w wannie, kiedy ataki przybierają na sile.

– Powiedz mi, czy to znaczy, że...

– Porozmawiamy o tym, kiedy skończę opiekować się mamą, dobrze? Zaparz nam herbaty.

– Oczywiście.

* * *

Ergo podał herbatę i krakersy, które znalazł w jednej z szafek. Zauważył, że niewiele pozostało w domu przedmiotów, które pamiętał z okresu, kiedy jeszcze mieszkał ze swoją rodziną. Większość rzeczy Virge była zmuszona sprzedać, między innymi porcelanową zastawę i sztućce, które Riina i Ergo otrzymali w prezencie ślubnym od swoich rodziców. Brakowało szklanek, mis i dzbanków. Nie było także wszelkiego rodzaju ubijaczek, drewnianych łyżek lub chociażby moździerza.

Ujrzawszy to, westchnął z bezradności. Czuł się odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Mąż, który nie potrafił zadbać o dobrobyt żony, ojciec, który skazał córkę na przejęcie jego roli, a przy okazji odebrał jej szansę na założenie własnej rodziny.

„Jestem bezużytecznym pasożytem..." – pomyślał. „Jakim cudem Riina, moja anielica dała mi swe serce? Dlaczego uznała, że na nie w ogóle zasługiwałem?"

Oblicza Śmierci Tom 1 [Dark Low Fantasy +18 Dylogia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz