- A więc..?? Wytłumaczysz co tu robisz? - Znaleźli się nad wodą pośrodku lasu. Oboje zgodnie stwierdzili, że takie warunki, gdzie jedyne co słychać to dźwięki natury, będą najlepsze do rozmów.
- A może.. może najpierw wyjaśnisz mi to? - Kazuha wskazał na liść klonowy wiszący na pasie Wanderer'a
- A, to, um..ja.. to.. serio nie możesz ty zacząć? - Zapytał z widoczną niechęcią do mówienia.
- Dobrze, widzę że nie czujesz się na ten moment komfortowo z mówieniem, rozumiem to. - Po krótkiej przerwie kontynuował mówienie. - Postanowiłem przyjechać, bo czułem, że po tamtym spotkaniu w Liyue wiele rzeczy zostało niedopowiedzianych, mimo że powinny. Po prostu czułem, że nie mogę tego tak zostawić. Po pierwsze, nieważne co sobie wtedy pomyślałeś, nie okłamałem cię, myślałem tylko, że wymigam się z pomocy przy statku, żeby móc spędzić jeszcze trochę czasu z tobą. Przepraszam, jeśli cokolwiek w tym stylu pomyślałeś, naprawdę nie chciałem - mina Wanderer'a pozostawała niezmienna, jakby był swego rodzaju kamieniem. - Po drugie um.. dziękuję za pomoc i opiekę wtedy, naprawdę fakt, że zgodziłeś się na zajęcie się pijanym nieznajomym, był taki uroczy - na policzkach blondyna pojawiło się nikłe zaróżowienie, za to przez twarz marionetki przeszedł grymas. - Ogólnie ty jesteś uroczy, znaczy co ja gadam, w sensie, no bo- - chłopak odchrząknął nerwowo i kontynuował jak gdyby nic nie mówił. - No i wydaje mi się, że poczułem do ciebie pewien rodzaj sympatii, w końcu to chyba oczywiste jak się mną wtedy zająłeś, czemu ja gadam w kółko o tym samym, czy bóg wiatru to słyszy, pewnie by się załamał moim żałosnym wysławianiem się, zwykle umiem, ale teraz nagle nie.. Ja przepraszam, że musisz mnie w tym stanie słuchać..
Wanderer patrzył na Kazuhę z niewielkim uśmiechem, który nieczęsto mu się zdarza. Zdecydowanie chłopak nie przypominał siebie z tamtego dnia w Liyue. Wtedy był taki poetycki, a teraz nie potrafił sklecić sensownego zdania, tak jakby coś innego zajmowało jego myśli. Dlatego też, przybliżył się do niego odrobinę, widząc jak rumieniec na jego policzkach się znacznie powiększa, a oddech przyspiesza.
- Wiesz, przypominasz mi kogoś - odezwał się z dość sympatycznym głosem. - Miałem kiedyś przyjaciela podobnego do ciebie, nawet odrobinę z wyglądu. Nauczył mnie wiele o ludziach i ich naturze, w sumie gdyby nie on najprawdopodobniej przez większość życia nie wiedziałbym nic - stwierdził, że i tak nie ma sensu ukrywać bycia maskotką, i tak blondyn już dawno się domyślił. - Wydaje mi się.. Czy ja ci się podobam?
Oczy Kazuhy rozszerzyły się, tak samo jak ich źrenice zaczęły wydawać się jeszcze większe niż zazwyczaj. Tętno mu wyraźnie podskoczyło, jednak tym razem starał się zachować spokój.
- Um.. Możliwe, że tak, chociaż ciężko to określić gdy jeszcze się nie znamy, prawda? Wiem, że podobasz mi się z wyglądu, ale nawet nie wiem dokładnie jaki jesteś i co lubisz. Chociaż muszę przyznać, sprawiasz że moje serce bije szybko, jak szybko koliber macha skrzydłami, możliwe że to zauroczenie.. tak mi się przynajmniej wydaje. Ale pytanie, czy czujesz coś podobnego? - Zapytał próbując przy tym zachować równowagę duszy, co nie wychodziło mi zbyt tragicznie.
- Ja nawet nie wiem jak przy tym "zauroczeniu" miałbym się czuć. Tak, jestem w stanie zauważyć to u ludzi, szczególnie gdy to jest tak oczywiste jak u ciebie - dodał tę uwagę z odrobiną uszczypliwości w głosie. - Ja jak wiesz nie mam takich ułatwień, musiałbym wiedzieć co dokładnie powinienem w takiej sytuacji czuć...
- To może przejdziemy do tematu tego liścia i w ten sposób uda nam się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji? - Zapytał wskazując głową na klonowy liść przyczepiony do pasa Wanderera. - Jakim cudem nadal jest w tym samym stanie w jakim był gdy go dostałeś?
CZYTASZ
Under the maple leaves | Kazuscara [PL]
FanfictionCzy da się kochać bez serca, czy w ogóle jest ono do tego potrzebne..? - to pytanie zadawał sobie od dłuższego czasu i nadal nie znał na nie odpowiedzi. Czy serce może boleć, mimo jego braku..? TW: krew, angst, myśli samobójcze, morderstwo, okrutne...