Prolog

7 0 0
                                    

Nowy nieznany wirus pojawił się w większej  kraju i rozprzestrzeniła się w piorunującym tempie. Wczoraj odbyło się spotkanie w sprawie potencjalnego ogłoszenia pandemii lecz nadal nie ma oficjalnych informacji i wszystko zostaje tajemnicą. Naukowcy podejrzewają wyjątkową mutację choroby ptasiej grypy , ale jeszcze to nic potwierdzonego, nadal nie wiadomo jak pojawił się oraz jak przenosi wirus. Na ten moment potwierdzona liczba zarażonych wynosi dziesięć tysięcy ale może być ich więcej. Ze wszystkimi najnowszymi informacjami będziemy się z państwem dzielić, a na ten moment radzimy pozostać w domach. Miłego wieczoru.

***

Dzień dziesiąty 

-Co mamy?- lekarz zaglądał do karty idąc krok w krok z pielęgniarką. Obydwoje ubrani byli w kombinezony ochronne. 

-Pacjentka, lat około dwadzieścia. Podobne objawy co ostatnio.- powiedziała otwierając drzwi do izolatki. -Tym razem trochę inne...- lekarz zmarszczył brwi i podszedł do szyby by zobaczyć dziewczyną. Stała na środku sali bujając się na nogach bez emocji, jej oczy były puste a skóra prawie że biała.

- Są już wyniki patogenne?- zapytał kobiety obok obserwując dziewczynę, a ta pokręciła głową.- Nadal próbują odkryć co to, nie mają żadnego pomysłu. Chyba jest to nowy wirus.- Mężczyzna skrzyżował ręce na klatce.- Jak z innymi? jakie objawy.- odwrócił się twarzą do kobiety.- Gorączka, problemy z oddychaniem, ślinotoki oraz tiki i inne niezborności ruchowe, ale i nowe.- facet pokiwał głową.- Jakie?- kobieta westchnęła.- Agresja, silna agresja. Kilku pacjentów próbowało ugryźć ratowników- 

Lekarz spojrzał jeszcze raz na blondynkę gdy ta patrzyła na niego bez emocji, by nagle podbiec do szyby i zacząć walić w nią głową.- Pielęgniarka wcisnęła guzik uruchamiający alarm, i po chwili do sali wbiegło kilku ochroniarzy. Chwycili dziewczynę i przywiązali do łóżka, kobieta weszła do pomieszczenia by podać dziewczynę leki na uspokojenie, a ta wykrzywiła się tak by dosięgnąć jej ramienia i wgryzła się w nią. 

Po sali rozległ się krzyk pielęgniarki i wyrwała rękę z jej szczęki. Dziewczyna z krwią szarpała się dopóki ratownicy nie związali jej całkowicie i wyszli z pokoju. Kobieta przykładała gazę do rany nasączoną środkiem dezynfekcyjnym i uciskała hamując krwawienie, spojrzała przerażona w stronę lekarza.

- Zabierzcie ją do innej izolatki.- powiedział do mężczyzn a ci podeszli do niej i zabrali z sali. 

***

Dzień dwudziesty czwarty

Przed budynkiem panował chaos nie możliwy do opanowania. Ludzie przepychali się by przejść przez cztery ogromne bramy muru tylko by znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Wojsko oddawało strzały ostrzegawcze które nie dawały skutku.

-Cofnij się!- Strażnik celował w mężczyznę, ten próbował przedostać się na drugą stronę. W tym samym czasie obok nich przez bramę przeszła rodzina otoczona ochroną. Odezwała się kobieta z płaczącym niemowlęciem.

-Czemu nas nie wpuścicie? Dlaczego oni mogą wejść?- kołysała dziecko, ale strażnik nie odpowiedział. Rozejrzał się po placu na którym było mnóstwo osób i słychać było strzały, po większości z nich widać było że nie mają za dużo pieniędzy. Zacisnął mocno zęby skanując wzrokiem matkę z dwójką dzieci siedzących na ziemi.

-Mamy rozkaz, określona liczba osób może wejść!- krzyknął drugi wartownik.

-Pozwolicie nam umrzeć! Przemienić się w te potwory?- zapytał młody mężczyzna prawie rzucając się na niego. -mamy małe dzieci!- dodała kobieta. Dwaj mężczyźni spojrzeli się po sobie dając wrażenie już przekonanych by ich wpuścić, lecz mylili się. Podnieśli bronie i wycelowali w nich. -Ostatni raz powtarzam, Cofnijcie się! Nie jesteście mieszkańcami miasta i nie przeszliście badań!- jeden powiedział. -Idźcie zrobić testy i wróćcie z wynikami!- młodszy dodał.

-Jesteśmy zdrowi!- jakiś mężczyzna wykrzyczał i zrobił kilka kroków w ich stronę. -Udowodnij!-  oddał strzał w powietrze, lecz ten się nie cofnął. -Widzisz żeby ktoś z nas wykazywał objawy? Ja nie!- gestykulował agresywnie rękami. -Niczym nie różnicie się od morderców!- ta sama kobieta powiedziała. -Tam!- strażnik wskazał na kilka białych namiotów z ogromnymi kolejkami. -Jest wasza jedyna szansa dzięki której przejdziecie do miasta, bez niej zostajecie tutaj.- oznajmił stanowczym tonem, lecz ludzie nie słuchali. 

-Proszę pana, niech nas pan wpuści.- jego wzrok zleciał na chłopca stojącego przed nim, i jego matkę za nim. W aktach desperacji ludzie podejmują się wszystkich ruchów, byle by przeżyć. Zignorował go wciąż trzymając na muszce młodego chłopaka przed nim. Ten nie wytrzymał i zaczął zmierzać w jego stronę, przyjął pozycję do strzału.- Cofnij się bo strzelę!- ten go nie słuchał i chciał się przepchnąć, gdy rozległ się pojedynczy strzał, a ten padł na ziemię.

Krzyk kobiety zwrócił uwagę wielu osób znajdujących się niedaleko nich, padła na kolana przy nim i łkała. -Mordercy!- uważnie obserwowali sytuację. Po chwili kobieta zauważyła że jej syn poruszył palcami. -Mat?- chłopak zaczął mieć drgawki i otworzył oczy. -O nie, synku- mówiła głaszcząc go po głowie, a ten przestał patrząc na nią martwymi oczami.

 -Co do cholery!- krzyknął jeden ze strażników, sekundę przed tym jak syn zaatakował matkę wgryzając się w jej szyję.

 -Był zarażony!- krzyknął i podbiegł do przycisku przy bramie, by ogłosić alarm. Tłum zaczął panikować i desperacko próbował dostać się do środka, a kobieta zaatakowała starszego mężczyznę. Alarm dał sygnał stróżom trzech innych bram by zaczęli je zamykać. Ludzie błagali by ich wpuścili lecz ci nie posłuchali i zamknęli bramę.

Zamknął oczy opierając się o bramy. Do Jego uszu dobiegały krzyki błagania oraz cierpienia, słyszał również dźwięki wydawane przez zarażonych których pojawiało się więcej.

-Zrobiliśmy naszą robotę, Hogan.

Spojrzał na czarnoskórego kolegę kładącego dłoń na jego ramieniu. -Wiem że dopiero dołączyłeś do wojska, ale to od dziś będzie codzienność. Im szybciej się do tego przyzwyczaimy tym mniej będziemy żałować. -Pokiwał głową na jego słowa.- Wiem Morales.- ten poklepał go po ramieniu i opuścił dłoń. -Wracaj do domu i odpocznij, jutro kolejny dzień.- dodał.


\

Ostatnie MiastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz