ROZDZIAŁ 1

20 2 0
                                    

Obudziłam się, było dość wcześnie, ponieważ zegarek wskazywał 5.00 rano. Bez ociągania wstałam i przygotowałam się na poranne bieganie.

Siadłam na pobliskiej ławce i wyciągnęłam telefon. Wskazywał 6.30 czyli musiałam się już zbierać, żeby zdążyć do szkoły. Wstałam i zaczęłam biec w stronę domu. Wszystko było dobrze dopóki nie zobaczyłam jak ludzie podchodzą do jednego miejsca. Postanowiłam zobaczyć co tam się dzieję.

Jednak takiego widoku się nie spodziewałam...

Przepychałam się między ludźmi. Wszyscy coś mówili, a niektórzy krzyczeli, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi. Szybko przedostałam się i wtedy to zobaczyłam...

Trzy ciała, które były postrzelone. Mało tego byli to uczniowie mojej szkoły, których znam. Leżeli tam Jerry Smith, Allison Scott oraz Lalya Green. Byłam przerażona, w naszym mieście zostali zastrzeleni. To miasto w dzień było spokojne, ale po zmroku niebezpieczne. Jednak nigdy się nie wydarzyło, żeby ktoś został postrzelony. Czułam się, że robi mi się gorąco wyjęłam wodę i się jej napiłam odchodząc od zdarzenia. Spojrzałam na telefon.

- Kurwa - szepnęłam.

Była 7.00 powinnam być o tej godzinie już dawno w domu. Pędem ruszyłam i już wiedziałam, że rodzice mnie uderzą.
Byłam już przy drzwiach i właśnie w tej chwili miałam złapać za klamkę. Jednak zanim to zrobiłam opiekun otworzył drzwi. Był wkurwiony to było widać. Przełknęłam ślinę i weszłam do domu. Zdjęłam buty, właśnie miałam już udać się na górę, ale Thomas złapał mnie za rękę i odwrócił w jego stronę.

- Jeszcze raz się tak spóźnisz, gówniarzu a pożałujesz - powiedział.

Uderzył mnie w policzek. Poczułam okropne pieczenie, a łzy napłynęły mi do oczu. Lilianna czyli moja matka posłała mi kpiące spojrzenie po czym odwróciła się i poszła do kuchni. Czułam się okropnie.

Siadłam na łóżku i patrzyłam pustym wzrokiem w ścianę. Obrazy przede mną zaczęły się przewijać. Było ich dużo. Moja mama, która upada. Tata cały we krwi. Ja uciekająca przed mordercami. Policja, która mnie łapie oraz niewygodne pytania, które mi zadają. Dom dziecka i pojebana rodzina. Tydzień w piwnicy bez jedzenia. Wyścig, w którym umiera mój przeciwnik. Uciekanie przed policją. I dziś śmierć trzech uczniów naszej szkoły. Przed moimi oczami obrazy zaczęły się coraz szybciej przewijać. Stanęłam i złapałam swoje włosy, które zaczęłam ciągnąć. Łzy spływały po moich policzkach strugami. Chciałam krzyczeć. Muszę się opanować powtarzałam sobie. Wdech i wydech. Upadłam na kolana i oddychałam.

Siedziałam przed toaletką i próbowałam zakryć tą paskudnie czerwoną plamę na policzku. Gdy już mi się udało ubrałam się i ruszyłam pędem do drzwi. Złapałam za klamkę i zaczęłam iść w stronę szkoły. Po chwili dostałam wiadomość.

Od nieznajomy:

23.00 wyścigi, stare magazyny w lesie, J

Szeroko się uśmiechnęłam. J czyli Jame organizator wszystkich nielegalnych wyścigów oraz walk. Dzisiaj czeka mnie trochę zabawy.

Weszłam do szkoły, ale nigdzie nie zauważyłam mojej koleżanki. Trochę mnie to zaniepokoiło, ponieważ ona nigdy się nie spóźnia, a jak by była chora to by mi napisała. Sprawdziłam jeszcze raz telefon, ale nie dostałam od niej żadnej wiadomości. Podeszłam do swojej szafki i sięgnęłam po potrzebne książki. Zadzwonił dzwonek więc biegiem ruszyłam do klasy. Zajęłam swoje miejsce, a Isabel dalej nie było. Profesor zaczął lekcje, a ja już się tym nie przejmowałam.

Wszyscy już wyszli z klasy, a ja postanowiłam zapytać o coś profesora.

- Proszę Pana mam pytanie - zaczęłam do niego podchodząc.

Dark Secrets || 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz