KAJ
Szyb wentylacyjny jest dokładnie tak samo ciasny, jak zapamiętałem. Uderzam łokciem w metalową ścianę i syczę. Spoglądam na swoje ramiona pokryte gęsią skórką. Nie jestem w stanie ukrywać ekscytacji, która rozlewa się po moim ciele.
– Uważaj – mówi do mnie Mimi, czołgającą się tuż za mną. – W końcu zrobisz sobie krzywdę.
Kiwam głową i ruszam przed siebie. Zaczynają boleć mnie kolana, ale jeśli dobrze pamiętam, zbliżamy się do celu.
– Fabian, bierz swoją wielką stopę sprzed mojej twarzy – warczy Tobiasz.
Rozlega się szelest. Fabian parska pod nosem.
– Coś wypadło ci z kieszeni – odpowiada. – Czy to batonik?
– Bałem się, że zgłodnieję po drodze.
– Po drodze? – powtarza Fabian z niedowierzaniem. – Mówiąc po drodze, masz na myśli ten pieprzony szyb... Hej! Tobiasz, nie dotykaj mojego tyłka swoim cholernym ramieniem.
– To było niechcący, już sobie tak nie schlebiaj. Ciasno tu.
– Więc idź wolniej i nie naruszaj mojej przestrzeni. Chociaż tutaj mógłbyś tego nie robić.
– Czyli mogę naruszać ją, kiedy stąd wyjdziemy? – chichocze Tobiasz.
– Hej – odzywam się, przerywając głupie przekomarzanki. – Bądźcie ciszej. Co, jeśli słychać nas na zewnątrz? Chyba nie chcemy zostać przyłapani.
– Chłopaki? – pyta Mimi niepewnie. – Zamknęliście wejście, prawda?
– Tobiasz wchodził ostatni – przypomina Fabian, na co Tobiasz wzdycha.
– Oczywiście, że zamknąłem wejście, spokojna twoja głowa, Kaj. Nikt tu nie wejdzie. Możemy iść szybciej? Boli mnie głowa. Potrzebuję tlenu.
– Potrzebuję przerwy od twojego biadolenia – przedrzeźnia go Fabian, a ja uśmiecham się pod nosem i staram się czołgać tak szybko, jak tylko jest to możliwe.
Dwa zakręty później docieramy do wyjścia. Odkręcam śruby, którymi przymocowane są srebrne kraty. Każdą z niewielkich śrubek chowam do kieszeni.
– Wiecie, co jest dziwne? – odzywa się Fabian tonem sugerującym, że za moment opowie nam coś, o czym wie tylko on. Nawet nie próbuje ukrywać dumy. – Szyby wentylacyjne nie powinny być w stanie zmieścić człowieka. To bzdura, którą wymyślono na potrzeby filmów akcji. Każdy idiota to wie.
– Dobrze, że podróże w czasie są realistyczne – odpowiada Mimi. Rozwiązuje koka, a jej falowane, lśniące włosy opadają swobodnie na ramiona.
Unoszę kratę wentylacyjną i przystawiam ją z powrotem na miejsce, aby mieć pewność, że nikt nie zauważy żadnej różnicy. Śrubki wciskam w przeznaczone do tego otwory, ale nie przykręcam ich. Wystarczy delikatne pchnięcie, by krata wypadła. Nie przejmuję się tym. Jestem przekonany, że jesteśmy jedynymi osobami, które korzystają z szybu. Wejście ma jedynie sprawiać wrażenie nietkniętego.
– Chodzi mi o to – ciągnie Fabian wręcz dyplomatycznym tonem – że to wszystko wygląda na bardzo przemyślane. Szyb wentylacyjny, do którego możemy wejść, ulotki, które prowadzą nas do portalu...
– Niewidzialnego portalu – dopowiadam. – To jest w tym wszystkim najdziwniejsze. Gdybyśmy nie poszli tak daleko, nigdy w życiu nie wiedzielibyśmy, co jest w środku.
– Najwyraźniej ktoś bardzo chciał, żebyśmy to zobaczyli.
Analizuję słowa Fabiana.
– Wiecie, to, że nie widzimy portalu, wcale nie jest takie dziwne – wtrąca się Tobiasz. – Tunele kwantowe są zbyt małe, żebyśmy dostrzegli je gołym okiem.
CZYTASZ
Klub Fotograficzny
FantasyKiedy Liliana zostaje zmuszona do wybrania zajęć pozalekcyjnych, nie ma pojęcia, że Klub Fotograficzny to miejsce inne niż wszystkie, a jego członkowie ukrywają mroczne tajemnice. Co plakat informujący o zaginięciu kobiety sprzed kilku dekad oraz po...