Wyzwolenie

620 16 5
                                    

Gdy tylko ojczym zasnął po swoim obrzydliwym czynie, wiedziałam, że muszę uciec. Było to ostatnie, co mogłam znieść. Cisnąc się przez ból i upokorzenie, wygramoliłam się z łóżka i cichutko otworzyłam drzwi swojego pokoju. Wiedziałam, że muszę działać szybko, nim on się obudzi.

Nie patrząc nawet wstecz, zbiegłam po schodach na dół i wypadłam na ulicę. Deszcz padający z nieba wsiąkł we włosy, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Byłam wolna, przynajmniej na chwilę. Moje serce biło jak oszalałe, gdy rozglądałam się wokół, szukając jakiegoś schronienia, gdzie mógłabym się schować.

Wtedy zauważyłam go – wysokiego mężczyznę stojącego przy wejściu do pobliskiego baru. Axel. Widziałam go wcześniej w okolicy, wiedziałam, że nie jestem mu obojętna. Od zawsze wyglądał na kogoś, kto nie ma dla mnie litości. Ale teraz, patrząc w jego strone oczy, które lśniły w ciemności, poczułam iskrę nadziei.

Podeszłam powoli, niepewnie. -A ty czego chcesz?-Koledzy chłopaka zaczęli mówić coś pod nosem -Potrzebuję pomocy- szepnęłam, serce bije mi w gardle.

Axel spojrzał na mnie surowo, ale jego spojrzenie nie wyrażało wrogości. Chłopak odciągnął mnie nabok.-Co się stało?- zapytał ostrożnie.

Ogarnęła mnie fala ulgi, kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem bezpieczna. -Nie mogę zostać tam dłużej.-
wyszeptałam, a łzy napływały mi do oczu.

Axel spojrzał na mnie chwilę, zanim wziął moją rękę. "Pójdziemy," powiedział zdecydowanie, prowadząc mnie w stronę ulicy, daleko od mojego domu, ale być może bliżej do wyzwolenia od moich demonów.

W mileczeniu kryje się ból Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz