Sprawiedliwosc

244 3 7
                                    

Pov:Axel

Gdy tylko Clarisa opowiedziała mi o tym, co zrobił jej ojczym, czułem, jak w moich żyłach płynie czysta wściekłość. Każda sekunda, którą spędziłem, próbując jej pomóc, tylko potęgowała moje pragnienie zemsty. Musiałem coś zrobić, żeby ten koszmar się skończył, raz na zawsze.

Dni mijały, a ja coraz bardziej angażowałem się w ochronę Clarisy. W tak którymi czasie brunetka, stała się dla mnie bardzo ważna, a myśl o tym, że ktoś mógłby ją ponownie skrzywdzić, była nie do zniesienia. Wiedziałem, że muszę działać.

Pewnego dnia, gdy byłem w sklepie, zobaczyłem go. Stał tam, rozmawiając z jakimś mężczyzną, jakby nic się nie stało. Poczułem, jak krew napływa mi do głowy. Musiałem coś zrobić, i to natychmiast.

Zadzwoniłem do Clarisy, żeby ją uprzedzić. -Clarisa, musisz zostać w motelu.-powiedziałem stanowczo. -Znalazłem go.-

Słyszałem w jej głosie strach, gdy zapytała, co zamierzam zrobić. Ale ja już podjąłem decyzję. -Zrobię to, co powinienem był zrobić od dawna.-odpowiedziałem, zanim rozłączyłem się. Wiedziałem, że muszę działać szybko.

Śledziłem ojczyma do jednego z barów na obrzeżach miasta. Wszedłem do środka, czując, jak adrenalina płynie przez moje żyły. Wzrok wszystkich obecnych skupił się na mnie, ale ja nie zwracałem na to uwagi. Mój cel był jasny.

Ojczym siedział przy barze, zadowolony z siebie, jakby nic się nie stało. Zacisnąłem pięści, czując, jak gniew przejmuje nade mną kontrolę.

-Ty śmieciu.-syknąłem, podchodząc do niego. -Czas, żebyś zapłacił za to, co zrobiłeś.-

Ojczym obrócił się, zaskoczony moim widokiem. -Kim ty jesteś?- zapytał, ale zanim zdążył zareagować, uderzyłem go z całej siły w szczękę. Upadł na podłogę, a w barze zapanowała cisza.

Nie zamierzałem na tym poprzestać. Podniosłem go za kołnierz i uderzyłem ponownie. Każdy cios był dla mnie jak ulga, ale jednocześnie czułem, że to nie wystarczy. Musiałem upewnić się, że już nigdy nie skrzywdzi Clarisy.

-To za Clarise-powiedziałem, zadając kolejny cios. -Za każdą krzywdę, którą jej wyrządziłeś!-Moje pięści uderzały go bez litości, a on próbował się bronić, ale byłem zbyt wściekły, by przestać.

W końcu przestał się ruszać. Leżał nieprzytomny na podłodze, jego twarz była krwawiąca i zmasakrowana. Oddychałem ciężko, patrząc na niego. Wiedziałem, że mógłbym go zabić, ale to nie była moja rola. Moim zadaniem było go powstrzymać i chronić Claris.

Ludzie w barze patrzyli na mnie z przerażeniem, ale nie obchodziło mnie to. Wstałem i wyciągnąłem telefon, dzwoniąc na policję. -Znajduję się w barze na obrzeżach miasta.-powiedziałem. -Zaatakowałem mężczyznę, który krzywdził kobietę. Proszę przyjechać jak najszybciej.-

Oparłem się o ścianę, czując, jak adrenalina powoli opada. Wiedziałem, że Clarisa będzie bezpieczniejsza, kiedy jego zabraknie. Cokolwiek miało się teraz stać, byłem gotów ponieść konsekwencje.

Kilka minut później przyjechała policja. Zostałem zatrzymany, a ojczym został przewieziony do szpitala. Kiedy siedziałem w radiowozie, wiedziałem jedno: zrobiłem to, co musiałem zrobić, żeby chronić Clariss. I cokolwiek teraz się stanie, była tego warta.

Następnego dnia obudziłam się w ramionach Axela. Jego obecność była jak balsam na moje poranione serce. Choć noc była koszmarna, czułam się trochę spokojniejsza, wiedząc, że Axel jest przy mnie.

Axel obudził się chwilę później i spojrzał na mnie z troską. -Jak się czujesz?- zapytał cicho, głaszcząc mnie po włosach.

-Nie wiem.- odpowiedziałam szczerze. "Czuję się, jakbym była na skraju przepaści, ale wiem, że muszę walczyć. Dla siebie, dla ciebie.-

W mileczeniu kryje się ból Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz