Następnego dnia warunki atmosferyczne nie do końca sprzyjały humorom niektórych mieszkańców Królewskiej Przystani. Wręcz przeciwnie, można rzec, iż były one odzwierciedleniem samopoczucia pewnych jednostek. Wiatr tarmosił czuprynami na lewo i prawo, a w międzyczasie co jakiś czas z pochmurnego nieba spadała delikatna mżawka. Starcy powiadali, że ewidentnie zanosiło się na porządną burzę. Natomiast nie zdawali sobie sprawy, że te słowa miały podwójne znaczenie - dosłowne i przenośne. Na burzę w pałacu zapowiadało się od poprzedniej nocy. Już wtedy się lekko chmurzyło. Sroga awantura wisiała w powietrzu. Pozostało tylko głęboko wierzyć, że zamiast krwi, faktycznie poleje się deszcz.
Larys poruszał się nieżwawym krokiem po królewskim dziedzińcu, a właściwie to po prostu człapał. Niekiedy to i nawet ciągnął jedną ze swych kończyn za sobą po podłożu. Przez wzgląd na swoją przypadłość nie był w stanie w żadnym stopniu przyspieszyć. Nawet, jakby bardzo tego chciał. Jednakże nie ubolewał nad tym faktem jakoś szczególnie, ponieważ mimo iż nie mógł biegać, to mógł słuchać i myśleć. Może i nie miał zdrowych nóg, ale za to miał nad wyraz zdrowe uszy i rozumowanie. Pozornie rzecz śmieszna, bo praktycznie każdy człowiek je posiadał, ale nie każdy potrafił ich odpowiednio wykorzystywać. Larys zdecydowanie potrafił.
Z daleka dostrzegł czuprynę ciemnych włosów i ich nosicielkę siedzącą na ławce, którą obrał sobie za cel tamtego wyjścia. Miał do niej pewien interes, którego za żadne skarby nie mógłby odpuścić. Prędzej nauczyłby się biegać.
- Nie powinnaś teraz pracować? - na niespodziewany ton jego głosu dziewczyna, która była wyraźnie pogrążona w swoim wewnętrznym świecie, podskoczyła w wyniku zaskoczenia.
Mężczyzna powolnym ruchem usadowił się obok niej na dębowej ławie.
- Królowa kazała mi zaczerpnąć świeżego powietrza, bracie - odpowiedziała niezbyt entuzjastycznie. Nie trawiła go. Nigdy nie potrafiła znaleźć z nim wspólnego języka, nawet gdyby bardzo się starała. Z Larysem nigdy nie miała jakichś fantastycznych relacji, to Harwin był tym troskliwym starszym bratem, któremu można było wyżalić się z każdej najmniejszej głupoty.
- A cóż cię tak stresuje? - obrócił głowę w jej stronę, po czym przyjrzał się jej twarzy. Oczy miała podpuchnięte i podkrążone, jakby przepłakała pół nocy, a cerę jeszcze bledszą niż zazwyczaj. Widział, jak nerwowo przełknęła ślinę, zanim wysiliła się na odpowiedź, którą swoją drogą znał.
- Miałam gorszy wieczór - zaczęła niepewnie, usiłując usunąć sprzed oczu sceny z poprzedniego wieczoru - Obawiam się, że rozkłada mnie jakaś choroba. - i faktycznie tak wyglądała. Zdecydowana większość ludzi od razu by jej w to uwierzyła, zakładając początki jakiejś grypy, ale Larys zawsze miał oczy na karku. Nawet nie musiał się jakoś szczególnie o to starać.
- Dobrze, że tylko tyle, bo wiesz, siostro, doszły mnie dzisiaj z rana okropne słuchy... - oznajmił zachęcająco z ewidentnie udawaną troską w głosie. Po tylu latach już mogła to wyczuć bez większego problemu. Gdy wypowiedział te słowa, Delaney obróciła do niego głowę z pytającym spojrzeniem. Dostrzegł w jej oczach jeszcze większe podenerwowanie.
- Jakie słuchy? - spytała pospiesznie. - Co słyszałeś? - próba zachowania odpowiedniego fasonu zakończyła się małym niepowodzeniem. Miała udawać niewzruszoną, poważną personę, a wyszła na ciekawskiego dzieciaka.
- Ponoć widziano cię, jak wychodziłaś późnym wieczorem z sypialni księcia Aegona z niezbyt dokładnie.. jak to ująć? - zastanowił się na krótką chwilę, żeby wprawić dziewczynę w jeszcze większe skonfundowanie. - Z niezbyt dokładnie założonym odzieniem.
- To muszą być jakieś brednie, bracie. - wyraz jej twarzy jakby złagodniał, mimo że w środku poczuła się zagrożona. - Przyrzekam ci na naszego ojca, że wczorajszą noc, jak i każdą poprzednią, spędziłam u siebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/330651415-288-k417971.jpg)
CZYTASZ
Comploratio || Aemond Targaryen
FanfictionJeśli chcesz przeżyć w Królewskiej Przystani, musisz odrzucić dotychczasowe wzorce i przekonania. Odkładasz na bok swoją tożsamość, a przywdziewasz na twarz maskę, która pomaga ci się dostosować do aktualnych sytuacji. Zwłaszcza, gdy zaczynasz traci...