Rozdział pierwszy

199 7 7
                                    

Noelle

- Nie bierz tej sukienki, wyglądasz w niej jeszcze grubiej niż zwykle - usłyszałam pełny pogardy głos mamy.

Od ponad godziny przeglądała moją walizkę, komentując moje bagaże.

- Weźmiesz tą białą, w niej wyglądasz lepiej - zarządziła kobieta.

Westchnęłam, a następnie wyciągnęłam z walizki uroczą, krótką, błękitną sukienkę w białe kwiatuszki. Na jej miejsce wcisnęłam białą, opiętą suknię, kończącą się dopiero przy kostkach. Skrzywiłam się lekko. Nie lubiłam tej sukienki. Mama kupiła mi ją na moje trzynaste urodziny.

- To chyba wszystko - stwierdziła rodzicielka.

Uff. Matka wyszła z pokoju, a ja odetchnęłam z ulgą. Natychmiast wyrzuciłam wszystko z walizki, zostawiając tylko to, co spakowałam ja.

Oparłam się o ścianę z westchnieniem. Rozejrzałam się po pokoju. Już za dwa dni miałam stąd wyjechać, co zdecydowanie mnie cieszyło.

Uśmiechnęłam się lekko.

Na dwa miesiące z dala od tego całego syfu.

Weszłam do autokaru, kierując się na sam tył. Zajęłam jedno z miejsc, zawiesiłam plecak na mały wieszak i wyciągnęłam z niego słuchawki. Podłączyłam je do telefonu, puściłam moją playlistę na Spotify i przymknęłam oczy. Z słuchawek rozbrzmiewał tekst piosenki.

„Co-comparison is killing me slowly
I think, I think too much
'Bout kids who don't know me
I'm so sick of myself
I'd rather be, rather be
Anyone, anyone else
My jealousy, jealousy (yeah)..."[1*]

Nagle znalazła się przy mnie niska, szeroko uśmiechnięta blondynka. Zmarszczyłam brwi, opuszczając słuchawki na szyję.

- Wolne? - spytała słodkim głosem, wskazując głową na siedzenie obok - Zakładam, że tak.

Nie dała mi jednak odpowiedzieć, zajmując od razu miejsce. Wciąż uśmiechnięta od ucha do ucha, wyciągnęła rękę w moją stronę.

- Cześć! Jestem Lily - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po czym dodała - A ty?

- Noelle - przedstawiłam się i podałam jej rękę.

- O mój boże, jakie słodkie imię! Miło mi cię poznać. Mogę mówić na ciebie Nellie? - wypowiedziała na jednym wydechu nastolatka.

- Możesz - odpowiedziałam lekko speszona.

- A więc ile masz lat, Nellie? - zaciekawiła się, w tym samym czasie zawieszając na wieszak swój plecak w kolorze pudrowego różu.

- Czternaście.

Przyglądałam się uważnie Lily. Miała na sobie różowe dresy, oraz jasny T-shirt typu oversize z nadrukiem różowej kokardki. Jej twarz zdobił lekki makijaż.

- Ja mam trzynaście, ale w trakcie obozu będą moje urodziny - wyszczerzyła się - Kupiłam takie przeurocze różowe balony! Mega się ekscytuję! - pisnęła.

Skrzywiłam się na ten dźwięk. Zaraz jednak lekko uśmiechnęłam się do dziewczyny.

- Myślę, że jakoś się dogadamy.

- No pewnie! Tak w ogóle to masz śliczną bluzkę! Gdzie kupiłaś?

Zwykle nie przepadałam za zbyt energicznymi osobami, jednak ta niska, urocza blondynka miała w sobie coś, co sprawiało, że pałałam do niej sympatią.

- Sama nie wiem - wzruszyłam ramionami.

Zanim autokar wyruszył, w mojej głowie pojawiła się myśl:

To mogą być całkiem ciekawe dwa miesiące.

- ...Pamiętajcie, nie odpinamy pasów, nie jemy i nie pijemy. Będziemy zatrzymywać się co jakiś czas na załatwianie swoich potrzeb oraz na posiłki. Uprzedzając pytania, tak, można korzystać z telefonów komórkowych. No to co, życzę miłej podróży - zakończyła swój monolog pani Clara.

Gdy tylko kobieta zniknęła za fotelami, Lily gwałtownie zerwała się z siedzenia, gorączkowo szukając czegoś w swoim różowym plecaku.

- Co ty robisz? - zmarszczyłam brwi, dokładnie w momencie, w którym blondynka wyciągnęła z plecaka paczkę żelków.

- No jak to co, wyciągam żarcie. Myślałaś, że nic nie będziemy jeść przez całą drogę? Ja bym tu chyba kipnęła bez jedzenia.

Zaintrygowana zmrużyłam oczy. Spędziłam z nią jedynie kilkanaście minut, a już odkryłam, że w tej słodkiej, małej dziewczynce krył się demon.

- Ale ty wiesz, że będziemy się zatrzymywać na posiłki? Poza tym, pani Clara mówiła, że nie można jeść w drodze.

Przypatrywałam się Lil, zdziwiona. Wyglądała na ten typ osoby, która jest grzeczna i posłuszna. Wpatrywała się we mnie chwilę, skanując moją twarz, jakby chciała się upewnić, że nie żartuję. W końcu nie wytrzymała i wybuchła śmiechem prosto w moją twarz.

- I serio myślałaś, że ktokolwiek jej posłucha? - wybełkotała przez śmiech - Nie przynudzaj, Nellie. Chyba każdy tutaj będzie coś jadł. Wszyscy mają ją w dupie - powiedziała, dalej się śmiejąc.

Jej napad śmiechu trwał jeszcze przez kilka sekund, a mnie zaczynała boleć już głowa, gdy Lily w końcu się uspokoiła.

- Masz - powiedziała, wpychając mi paczkę żelków przed twarz.

Przełknęłam nerwowo ślinę, wpatrując się w żelki. Z jednej strony pomyślałam, że nic się nie stanie, jeśli zjem jednego. Z drugiej strony jednak mogłam sobie tym zaszkodzić. Po powrocie nie potrzebowałam kolejnych przytyków matki. Zerknęłam w dół, przyglądając się mojemu brzuchowi, który odstawał od całej reszty ciała. Następnie popatrzyłam w lusterko przyklejone na siedzeniu przede mną. Z obrzydzeniem spojrzałam na swój bardzo mały, ale jednak drugi podbródek. I zadecydowałam.

- Nie, dzięki, jadłam dużo na śniadanie - skłamałam, wysilając się na uśmiech.

- Aha, okej - Lil wzruszyła ramionami i zaczęła zajadać się słodkościami.

Zacisnęłam usta, spoglądając ponownie w lusterko. Oczy zaszły mi łzami, więc nerwowo zaczęłam mrugać, aby blondynka siedząca obok niczego nie zauważyła.

----------------------------------

[1*] - Jealousy, jealousy - Olivia Rodrigo

We have found our moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz