1.

37 1 0
                                    

Wchodziłam po schodach do wieży gryffindor'u. W życiu nie czułam się tak niepewnie jak teraz. Co ze mną będzie? Wyrzucą mnie z domu? Co jeśli Draco też przestanie ze mną rozmawiać? Od nadmiaru pytań, aż zakręciło mi się w głowie. Weszłam przez portret do pokoju wspólnego i musiałam przyznać, że był nawet przytulny. Ogromny kominek i pełno koloru czerwonego jednak robiły swoje. Od razu po skończonej przemowie prefekta udałam się do swojego dormitorium. Na drzwiach przeczytałam, że dzieliłam je z Hermiona Granger, Parvati Patil i Lavender Brown. Na szczęście żadnej jeszcze nie było w środku. Wzięłam szybko swoją kosmetyczkę i udałam się pod prysznic. Musiałam zmyć z siebie cały dzisiejszy dzień i przy tym pomyśleć. Może po prostu powiem im, że trafiłam do Slytherinu? Nie, to głupie, prędzej czy później się dowiedzą. Nie wiem co mam robić. Rozebrałam się i weszłam pod gorącu strumień. To definitywnie to czego potrzebowałam.

~

Wyszłam z łazienki, a drzwi za mną trzasnęły niemiłosiernie. Skrzywiłam się i podeszłam do swojego łóżka, by rozpakować kufer.

- Mogłabyś trochę uważać - usłyszałam głos z drugiego końca pokoju. Obróciłam się i zauważyłam niska blondynkę z burzą loków. Skołowana rozejrzałam się po pomieszczeniu odkrywając, że są w nim już wszystkie moje współlokatorki. Musiałam być tak zamyślona, że ich nie zauważyłam. - Od razu wiedziałam, że Malfoy w Gryffindor'ze sprawi same problemy - ten sam obślizgły syk wydobył się z ust dziewczyny, a jej koleżanka z czarnymi długimi włosami pokiwała głową w aprobacie. Świetnie. Pomyślałam i westchnęłam.

- O co ci chodzi? - spytałam z udawanym spokojem, chodź w środku przeklinałam już wszystkie bóstwa. Nienawidziłam takich konfrontacji. To Draco zawsze załatwiał tego typu sprawy, a ja tylko stałam z boku i go wspierałam. Nie chodziło o to, że się bałam. Po prostu nie przepadałam za kłotniami.

- Myślisz, że nie wiemy, że ci to przeszkadza? Rodzice opowiadali mi o twojej rodzinie. - wypluła wręcz blondynka. Spojrzałam na nią krzywo, bo nie za bardzo rozumiałam co miało mi niby przeszkadzać. Ta widząc chyba, że jej przekaz nie dotarł, kontynuowała. - Hermiona jest "szlamą"

Na mojej twarzy pojawił się grymas po usłyszeniu ostatniego słowa wypływającego z jej ust. Nie dlatego, że coś miałam do mugolaków, lecz po prostu bardzo nie lubiłam tego wyrażenia, które w moim domu było tak często używane. Dziewczyny chyba jednak odebrały to inaczej, bo w oczach wymienionej Hermiony dało się zauważyć łzy, a dwie wcześniejsze patrzyły na mnie z jeszcze większą nienawiścią.

- No jasne - parsknęłam pod nosem widząc ich reakcje i wyszłam z dormitorium trzaskając za sobą drzwiami. Chociaż nie dałam tego po sobie poznać, zrobiło mi się przykro. Nawet nie dały mi szansy. Przedzierając się przez pokój wspólny myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej się stąd wydostać. Miałam ochotę się skulić czując te wszystkie oceniające spojrzenia, jednak duma mi na to nie pozwalała. Odepchnęłam negatywne emocje i z uniesioną głową szłam w kierunku wyjścia. Nie było mi to jednak dane z względu na rudą czuprynę, która pojawiła się obok mnie. Zaraz zanim dostrzegłam stojącego okularnika.

- I co teraz Malfoy? - zaśmiał się, taranując mi przejście - Już nie jesteś taka cwana, co?

Zignorowałam komentarz i uderzając go ramieniem przepchnęłam się do dziury w portrecie. Słone łzy zapiekły moje oczy, jednak nie pozwoliłam im znaleźć ujścia, jeszcze nie. Na boso i w piżamie przemierzałam korytarze Hogwartu, próbując znaleźć drogę do pokoju wspólnego Slytherinu. Miałam wrażenie, że minęły wieki zanim dotarłam do lochów. Zdążyłam już nieźle zmarznąć. Dumbledore chyba nie wiedział co to ogrzewanie.

The Slytherin BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz