2.

36 6 2
                                    

- Długo ci to zajęło. - jęknęłam wsiadając do środka auta przyjaciela, który przyjechał pół godziny później niż mnie zapewniał.

- Przepraszam. - poczułam jak na mnie patrzy - Musiałem zabrać parę rzeczy z domu rodzinnego i nie zorientowałem się kiedy czas minął. - odpalił silnik i powoli włączył się do ruchu drogowego stopniowo przyspieszając.

- No dobra, ale następnym razem poprostu napisz, żebym nie musiała stać na dworze i wychładzać się przez ponad pół godziny. - jęknęłam zapinając pas po czym potarłam ramiona rękami aby temperatura ciała poszła w górę.

Yoon jechał trochę nieodpowiedzialnie i można powiedzieć, że ryzykownie z uwagi na to, że przy każdej możliwej okazji jaką były dłuższe drogi przyspieszał do niemożliwie dużych prędkości nie patrząc na przechodniów czy innych kierowców.

- Min. - odwróciłam głowę w jego stronę zdając sobie sprawę, że nawet nie wiem w co się wpakowałam, nie wiem gdzie on pracuje ani co robi, nigdy mi o tym nie opowiedział.

- Mhm. - pokiwał głową na znak, że mnie słucha po czym lekko zacisnął ręce na kierownicy zapewne widząc o co chcę go spytać.

- Gdzie my właściwie jedziemy, co ? - mruknęłam będąc ciekawa na jaką odpowiedź zdobędzie się ciemno włosy.

- Do szpitala psychiatrycznego. - powiedział niewzruszony obserwując co chwilę moją reakcję - Nie mówiłem ci, bo byłem pewien, że jeśli się dowiesz to odmówisz zastąpienia mnie. - powiedział.

- Jestem zaskoczona ale szpital wariatów nie jest czymś co w jaki kolwiek sposób mnie od ciebie odepchnie. - zachichotałam po nosem kręcąc delikatnie głową na boki.

- To się cieszę, że tak to postrzegasz. - mogłam zauważyć jak zwykle smutne kąciki jego ust podnoszą się do góry tworząc subtelny ale widoczny uśmiech na jego twarzy.

- Co ja mam właściwie tam robić, co ? - pytanie samo wyskoczyło z moich ust domagając się szybkiej i treściwej odpowiedzi.

- Ja pełnię tam rolę czegoś w stylu strażnika. Oznacza to, że siedzę obok korytarza z celami chorych ludzi i pilnuje żeby nie uciekli albo nie umarli z głodu. - ukrócił ostro skręcając w lewo - W skrócie podasz im jedzenie i picie i będziesz spoglądała przez małe okienka czy jeszcze żyją. - odparł.

- Brzmi prosto. - kiwnęłam głową widząc miejsce do celowe, które można było poznać po wielkim napisie na czele budynku.

- Jesteśmy. - zaparkował w rzędzie wraz z innymi samochodami po czym wysiadł zostawiając mnie w środku.

Po chwili dołączyłam do niego wstając z siedzenia przy okazji chwytając jedyny przedmiot, który ze sobą wzięłam, telefon.

- To będzie twoje zajęcie przez ten cały czas ? - zapytał kręcąc głową w geście sarkastycznego rozczarowania - Wiesz, że jeśli się rozładuje to jedyne co ci pozostanie to gapić się w betonową ścianę. - odchrząknął.

- W razie czego mogę porozmawiać ze sobą. - wskazałam na siebie palcem kiwając głową przekonana, że do czegoś takiego nie dojdzie z uwagi na to, że bateria była w pełni naładowana.

Chłopak tylko zamknął auto i idąc w kierunku wejścia przywitał się z paroma, jak się domyślam, współpracownikami nie zważając na to czy ciągle za nim idę. Jednak ja jak głupia podążałam za nim krok w krok licząc na to, że będąc w środku będę miała szansę na chodź pół godziny drzemki.

- Dzień dobry. - po wejściu odezwał się do innego mężczyzny z okularami na nosie i białym kitlem, który pod spodem widocznie krył zwykłą szarą koszulkę.

- Dzień dobry, Min. - jego głos był widocznie zdarty a sama jego postura wskazywała na to, że był bardzo wycieńczony.

- To jest Natalie. - wskazał na mnie palcem po czym popchnął w stronę wyższego mężczyzny - Będzie mnie dzisiaj zastępować. - odparł pewnie.

- Em, dzień dobry ? - oznajmiłam lecz zabrzmiało to bardziej jak pytanie z uwagi na to, że nie widziałam czy mam się wogule odzywać.

- Witam. - odparł miło po czym się uśmiechnął poprawiając teczkę trzymaną w dłoni - Wszystko co powinnaś wiedzieć o ludziach, którymi będziesz się dzisiaj zajmowała. - podał mi ją jeszcze szerzej uśmiechając się.

- Najmoon, wytłumacz jej wszystko. - odparł władczym tonem po czym spojrzał na zegarek - Ja muszę się już zbierać. - krótko się pożegnał po czym wybiegł jak poparzony.

Odwróciłam się w stronę Najmoon'a jak się nie mylę i drapiąc się po głowie zapytałam luźno.

- Co mam robić ? - zapytałam patrząc na jego ciągle roześmianą twarz.

- A tak. - poprawił się szybko prostując kręgosłup - Zapraszam za mną. - poprowadził nas na jakiś korytarz, który wydawał się bardzo pusty, widoczne było jedynie szare krzesło i cztery pary drzwi.

Rozejrzałam się krótko usadawiając tyłek na siedzeniu i opierając się na obiciu.

- Przyzwyczaj się do niego. - spojrzał na krzesło lekko się śmiejąc - W skrócie masz za zadanie podać wszystkim jedzenie, opakowania z przygotowanymi potrawami są za ostatnimi drzwiami. - wskazał palcem - Nie martw się o to co dla kogo należy dać, na boxach są nazwiska tak samo i na drzwiach, dopasuj to do tego i podaj im to co jest przydzielone. - rzekł w skrócie podając mi okrąg z czterema zawieszonymi, srebrnymi kluczami - Otworzysz nimi każde drzwi wraz ze spiżarnią.

- Dobrze. - kiwnęłam głową - To wszytko ? - zapytałam chowając klucze do kieszeni dresów.

- Wsumie to tak, jedyne co to co około pół godziny trzeba spojrzeć przez okienko czy nic się nie stało. To tyle. - ukrócił powoli się oddalając, za nim zdążył zniknąć w oddali krzyknęłam.

- O której mogę sobie iść ? - zawołałam modląc się o normalną porę.

- Przyjdę po panią w odpowiednim czasie. - ostatni raz się uśmiechnął po czym rozpłynął w ciemnym korytarzu.

Zamrugałam oczami po czym zwróciłam swój wzrok na granatową teczkę, która została mi dana chwilę wcześniej. Otworzyłam ją powoli po czym z ciekawości jakże i obowiązku zaczęłam czytać zawartość.

Kolejny rozdział za nami.
Jak wam mijają wakacje ?



 Your Convict | Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz