Reminiscencja

37 4 11
                                    

Nemesis, imie jakie nosił uzbrojony, ponad 3 kilometrowy statek Megatrona, był istną twierdzą nie do zdobycia. Wzbudzał strach w iskrze nie jednego autobota, niemożliwy do sforsowania dla poruszających się po ziemi przeciwników. To właśnie w jego wnętrzu, Megatron obmyślał plany działania, ataków i sposobów na wygranie wojny, która choć młoda, zdawała się dla niego trwać już od tysiącleci. Znajdował się o krok od zwycięstwa, pozostało mu jedynie stłamszenie nielicznej garstki buntowników, którzy nie chcieli poddać sie jego woli i zaakceptować nowego przywództwa w drodze do lepszej przyszłości. Była to zaledwie kwestia czasu nim zgasi ich iskrę, zwłaszcza teraz gdy pojmał jednego z autobotów, dlatego nie przejmował się możliwością porażki. Jedyne co irytowało teraz jego system nerwowy to ten mały żółto-czarny bot, skaut należący do drużyny Optimusa Prime, który odwlekał nieunikniony koniec swoich towarzyszy, nie chcąc zdradzić nawet najmniejszego szczegółu o położeniu ich kryjowki. Bez względu na sposoby jakich używał, prośbą czy groźbą, młody bot utrzymywał milczenie. Nie pomogły nawet radykalne środki, tortury jakich się podjął jedynie pozostawiły skauta w opłakanym stanie i choć krzyk niejednokrotnie wyrywał się z jego gardła było to jedyne co Megatron był w stanie z niego wydusić.
Kto by przypuszczał, że tak młody bot, bedzie tak silny. Pomyślał, a z jego własnego gardła wyszedł parsk rozbawienia. Od razu widać, że nauki Optimusa były w nim głęboko zaszczepione, woli zginąć w meczarniach niż zdradzić przyjaciół, lojalność tego iskrzaka do Optimusa budziła w nim aż odrazę.

- Megatronie..- Knock Out zwrócił uwagę swojego przywódcy na moment przerywając tortury. - Czy nie uważasz, że posuwamy się za daleko ? - Niepewny głos medyka współgrał z zmartwionym spojrzeniem. Rany jakich dopatrywał się na ciele skauta były nie tylko rozległe, ale i śmiertelne, praktycznie patrzyli, jak wyciekają z niego resztki energonu, powoli prowadząc do zgaszenia jego iskry. - Rozumiem, że mamy wojne do wygrania, jednak..to tylko iskrzak..
- Jeśli szkoda ci tego małego robaka, wiń Optimusa, że pozwolił mu wejść na pole bitwy. - Megatron nie miał w sobie za grosz litości, nawet dla dziecka.- Nikt, kto wyciąga blaster przeciwko mnie, nie uniknie kary.

Kolejny świst ostrego narzędzia trafił w śródbrzusze Bumblebee, tak blisko jego komory iskier, że tylko szczęście pozwoliło mu nie zgasnąć w tej chwili.
Nie poczuł żadnego bólu, jedynie strach, przeraźliwy i przeszywający całe ciało strach, który zerwał go z snu. Gwałtownie podniósł się otwierając optyki, a blaster gotowy do wystrzału rozgonił ciemności pomieszczenia, szukając wroga, w którego mógł wycelować. Potrzebował kilku chwil by zrozumieć co sie dzieje, zwykły koszmar, flash back z Cubertronu, nie pierwszy i nie ostatni jaki go w życiu czekają, a mimo to za każdym razem równie przerażający. Dzień, w którym stracił swoj voic box na zawsze będzie nawiedzać go w snach, sądził jednak, że z czasem nie będzie wywierać na nim aż takiego wpływu, jakże się mylił, uświadomił go obecny koszmar. Jedyne co przynosiło mu ulge na iskrze to fakt, że był sam w pomieszczeniu, nie chciał nawet myśleć, jak wyglądałyby twarze jego przyjaciół, gdyby pod wpływem strachu mierzył do nich z broni lub co gorsza gdyby wystrzelił raniąc jednego z nich. Opuścił ręką chowając blaster z powrotem do środka, nie było już mowy o powrocie do snu. Mając tego świadomość opuścił swój pokój w poszukiwaniu towarzystwa, które pomoże mu nie myśleć o złym śnie.
Przebywanie samemu z swoimi myślami to ostatnie czego teraz chciał, jednak hala główna świeciła pustkami.
O tej porze wszyscy oddawali się spoczynkowi, nie da się wszak pracować bez przerwy dzień i noc i zdaję sie, że o czymś tak oczywistym zapomniał tylko Ratchet. Przechodząc korytarzem koło hangaru, dobiegające z środka dźwięki lutownicy informowały skauta o jego przytomności. Przekroczył próg metalowych drzwi i zbliżył się do przyjaciela, dzwięk jego kroków ostrzegł medyka, który odstawił lutownicę na bok i odwrócił wzrok, prędzej spodziewając się zobaczyć Optimusna niż skauta, ale jego zaskoczenie nie uwydatniło się na twarzy.

- Bumblebee, powinieneś teraz odpoczywać. Coś sie stało ? - Spytał, choć wiedział, że nie ma co liczyć na słowną odpowiedź.

Młodzik pokiwał głową w zaprzeczeniu, choć Ratchet nie pokrył wiarą jego odmowy. Domyślał się później pory jaka musiała już panować, więc przytomność skauta na pewno nie wywodziła się tylko z powodu jego chęci towarzystwa. Mimo to nie napierał, nawet gdyby chciał nie wiele mógłby pomóc na psychiczne problemy, dlatego lepiej nie otwierać rany, której nie będzie umiał zamknać.
W swojej ciekawości Bumblebee wskazał na narzędzie leżące na stole.

- To ? Jeszcze nad tym pracuję. - Odparł samemu kierując wzrok na prototyp syntezatora. - W sumie dobrze, że tu jesteś. Pomożesz mi go skalibrować.

Założenie syntezatora nie wymagało wiecej czasu niż paru chwil i zupełnie jak człowiek, który dopiero co wrócił od fryziera i Bumblebee czuł zmianę w swoim ciele, do której będzie musiał przywyknąć. Tak jak za pierwszym i drugim razem, co budziło w nim nute nie miłej nostalgi.

- W porządku, spróbuj coś powiedzieć. - Zezwolił medyk mając pewność dobrze zamontowanego sprzętu.

Nowy syntezator nie różnił się wiele od starego, jedynie w większości bazował na ziemskiej technologi i częściach, które już przy pierwszej próbie użycia go nie wytrzymały. Kilka niezrozumiałych słów, brzmiących jakby ktoś darł koty z skóry wydobyło sie z ust skauta nim kilka iskier strzeliło oświadczając całkowite zepsucie prototypu.
Ratchet wypuścił nieme przekleństwo coraz bardziej upewniając się w myśli, że może nie poradzić siebie bez pomocy Wheeljacka. Oh na Trona, jak on pragnął dokończyć pracę z sukcesem jeszcze przed jego przybyciem, tylko po to by nie musieć spędzać z nim ani chwili. To z tego powodu siedział po nocach, wiedząc że łatwiej będzie skupić się na pracy całą noc w samotności, niż utrzymać cierpliwość do tego wrackera przez dłużej niż kilka chwil. Niestety, wszechświat to okrutna kochanka, która i tym razem zdradziła jego ambicje.
Tuż po wymontowaniu prototypu poczuł dłoń skauta na swym ramieniu w akcie pocieszenia i niechętny do zaakceptowania porażki na nowo wziął się do pracy, tym razem w towarzystwie młodzika, który znajdując dla siebie miejsce na jednym z kontenerów obserwował jego pracę.

___________
1008 Słów

Jeśli ktoś jest zainteresowany historią o transformersach jeszcze zanim opuścili Cybertron, poczatki wojny itp w temacie przeszłości Cybertronian to zapraszam do mojej innej książki, która będzie się na tym skupiać.

Cybertron : Wojna domowa.

DezerterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz