Tamtej nocy nie mogłam zasnąć, bo moje myśli wciąż rozmyślały o tym chłopaku. Ewidentnie musiałam znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Zrobiłam sobie lemoniadę, wzięłam mój notes i weszłam na taras. Mój dom znajdował się na małym wzgórzu, więc widoki na miasto, a także klif były cudowne. Usiadłam na fotelu i zaczęłam szkicować. Od małego chciałam być projektantką mody, projektować ubrania, torebki, kapelusze, bardzo mnie to fascynowało. Teraz, w wolnej chwili rysuje różne projekty, najczęściej po to, aby odgonić nie potrzebne myśli. Kto wie, może kiedyś uda mi się wypuścić moje wymysły w świat?
Po kilku godzinach wstałam aby dolać sobie lemoniady, a telefon, który leżał na blacie nagle zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu ukazało się imię Livia, czyli moja najukochańsza przyjaciółka.
-Valentina! Wiesz, że są wakacje co nie? Wychodzisz z nami na jakieś jedzenie czy coś? Dawno nigdzie nie wychodziliśmyyy.. Będzie zarąbiście! Mówię ci!- Powiedziała prosząc.
Livia by nie odpuściła, więc się zgodziłam i powiedziałam, że będę za około 15 minut pod wskazanym miejscem.
Nasza paczka składała się z takich osób jak ja, Livia, Kylie i Ivy. Z Livią miałam najlepszy kontakt, ale z Kylie i Ivy też dobrze się trzymałam, chociaż od kilku miesięcy mam takie wrażenie, że podzieliłyśmy się wszystkie na pół.
Poszłam na górę do swojego pokoju i ubrałam się w krótkie, jeansowe spodenki, biały, ładny top i niebieską koszulę w białe paski. Rozpuściłam moje lekko falowane, blond włosy i lekko się pomalowałam. Obejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju zbiegając ze schodów.
-Gdzie idziesz?- Krzyknęła Avy
-Spotkać się z dziewczynami, daj znać rodzicom jak możesz, że będę za kilka godzin.- Odpowiedziałam, zakładając białe Nike i wyszłam z domu.
Skierowałam się w stronę miejsca, przy którym mieliśmy się spotkać i stwierdzić co dalej. Już z daleka widziałam Kylie i Ivy które ze sobą rozmawiały i Livię, która mnie wypatrywała. Pomachałam jej energicznie widząc, że zaczęła iść w moją stronę. Nagle poczułam, że upadam, nie wiedząc co się dzieje.
-Czy ty jesteś nienormalny?! Po cholerę tak się spieszyłeś!-Usłyszałam krzyk Livii.
Podnosząc się na łokciach, zauważyłam przed sobą dwóch chłopaków, a trzeci podnosił się z ziemi. Najwyraźniej to on na mnie wpadł.
-O boże, sorry, nic ci się nie stało?- Powiedział chłopak który na mnie wpadł, wystawiając rękę abym wstała.
-Spoko, nic się nie stało.- Powiedziałam łapiąc jego rękę i się podniosłam.
-A właśnie, że się stało! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz! Widzisz jak ona wygląda przez ciebie?! Jest cała brudna!- Znowu krzyknęła Livia.
-Liv, spokojnie, nie wiem po co tak dramatyzujesz, to tylko koszula.-Powiedziałam, ściągając ją z ramion i zostając w samym topie.
-Hmm, no.. Wyszło trochę głupio. Yyy, mogę wam na przykład postawić shake'a czy coś? A no tak, zapomniałem, Tico jestem.-Powiedział, tak jakby zawstydzony, podając nam rękę.
-Czemu by nie i tak nie miałyśmy jakiś wielkich planów. Ja jestem Valentine, a to jest Livia.- Uśmiechając się, podała mu rękę, a to samo zrobiła po chwili Liv patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
-A ci chłopaki z tyłu to jak mają na imię?- Powiedziała Kylie szczerząc się.
Dopiero zauważyłam, że Kylie i Ivy przed chwilą do nas przyszły. Kylie zaczęła poprawiać swoje długie, czarne włosy. No i oczywiście Ivy robiła to samo z swoimi jasno-brązowymi włosami. One jak zawsze muszą się do każdego podlizać.
-A no tak, to jest Marcus, a to Raiden. Nie są aż tak rozmowni jak ja.- Powiedział Tico, pokazując na chłopaków, którzy po chwili nie zbyt chętnie podeszli w stronę dziewczyn, podali im ręce i przyszli do nas.
Gdy im się przyjrzałam, wyglądali na 18 lat. Tico, miał czarne włosy, Marcus, miał ciemno-brązowe, a Raiden, miał takie nawet jasno-brązowe. Wszyscy wyglądali nawet spoko.
Podałam wszystkim rękę, a Liv zrobiła po chwili to samo, patrząc się na nich swoimi zielonymi oczami, z ciekawskim spojrzeniem i odganiając swoje nawet długie, brązowe włosy.
Po chwili skierowaliśmy się do małej restauracji, gdzie podawali dosłownie wszystko. Usiedliśmy wszyscy przy jednym stoliku na dworze, a Tico zamówił sześć małych shake'ów i jeden duży. Czekając na zamówienie, dziewczyny zaczęły rozmawiać z chłopakami. Coś chyba im nie szło, bo chłopaki co chwilę spoglądali na mnie i Liv, jakby potrzebowali pomocy. Gdy Tico podał nam shake'i, a mi dał tego dużego, chociaż myślałam, że on sam sobie takiego wziął.
-Dzięki, ale wiesz, że nie musiałeś, co nie?- Powiedziałam, biorąc od niego napój.
On nie odpowiedział, tylko puścił mi oczko i zmienił temat. Siedzieliśmy z półtora godziny i rozmawialiśmy na różne tematy. Cały czas czułam wzrok któregoś z nich na sobie, tylko nie mogłam zauważyć którego. Dziewczyny już na przykład nie były jakoś za bardzo rozmowne, ale ani razu nie spuściły z nich wzroku. Najwięcej gadaliśmy z Tico i okazał się mega spoko typem, a Marcus i Raiden rzadko co się odzywali.
Gdy mieliśmy się już zbierać, Liv wzięła w razie czego numer telefonu od Tico, bo stwierdziła, że nawet fajnie się jednak spędza z nimi czas i możemy się jeszcze zgadać. Tico jeszcze raz mnie przeprosił, a po jakimś czasie każdy wrócił do siebie.
Wracając do domu, było już nawet późno. Ogarnęłam się i położyłam. Już miałam zasypiać, ale dostałam jakąś wiadomość.
Od:Liv
Musimy się jeszcze z nimi spotkać, jednak są nawet git. Tylko bez dziewczyn, one psują tą ''atmosferę'' hahah.
Zaśmiałam się po cichu, coś jej odpisałam i od razu zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej! To już drugi rozdział i jestem ciekawa co o nim sądzicie.. Do następnego!!Xoxo, L
CZYTASZ
This Beautiful Moment
RomanceCzy Valentine także będzie dane mieć w życiu ten jeden, piękny moment? Valentine, to siedemnastoletnia dziewczyna, która uwielbia wszystko, co związane z morzem. Marzy o tym, aby mieć swój jeden, piękny moment, nie ważne w jakim sensie. Ale pewnego...