Nie wiem jak się czuje. Najbliższe dni, godziny i minuty mijają tak szybko, że nawet nie zwracam uwagi na to co się dzieje. Otumaniony czuję jak kładę się na nieznajomym łóżku w nieznajomym pokoju. Wszystko tu jest nieznajome. Nieznajome miejsce, nieznajomy dom i nieznajomi ludzie. I nigdy nie chce ich poznać.
Zasypiam.
Następnego dnia budzę się zmeczony jakbym kompletnie nie spał. Schodzę na dół i robotycznymi krokami podchodzę do stołu przy którym siedzi nieznajoma kobieta, która tak naprawdę jest mi znajoma. Ciocia Anna.
-O. Obudziłeś się. W końcu. Jak się czujesz?
Spytała kobieta wstając z krzesła i podeszła powoli do chłopaka. Spojrzała na niego chardo, ale ze zmartwieniem w oczach. Jej siostra nigdy nie miała z nią dobrego kontaktu, a ona sama nigdy dzieci nie chciała, ale nie mogła zostawić biednego chłopaka na pastwę losu.
-Zrobię ci śniadanie.
Orzekła zanim Julek chociażby się odezwał. Podeszła swoim kaczkowatym krokiem do blatu kuchennego i zaczęła wyjmować patelnię. Szybko przygotowała porządne śniadanie i postawiła je na stole przed chłopakiem, który orzez cały ten czas siedział cicho.
-Jak zjesz to idź na spacer, dobrze ci to zrobi.
Powiedziała i usiadła na swoim dawnym miejscu aby dokonczyć czytać gazetę. Juliusz kiwnął głową i zaczął jeść. Anna nie była gadatliwą osobą, lubiła ciszę i ceniła sobie oosby, które to szanowały, a ten oto chłopak swoim spokojem przypodobał się jej. Zadowolona kontynuowała czytanie gazety i co chwile zerkała na niego.
Gdy Julek skonczył jeść wstał od stołu i odłożył talerz na blacie niepewny co zrobić. Spojrzał na ciotkę i bezsłownie spytał co zrobić. Ta tylko kiwnęła głową na znak, żeby zostawił talerz na blacie, a Słowacki wyszedł z kuchni udając się do swojego pokoju. Przebrał się w cieplejszy sweter i wyszedł z domu.
Ogród cioci Anny był nijaki. Ani ładny, ani zapuszczony. Wyglądał jak zaprojektowany przez męską rękę bez poczucia estetyki. Juliusz wyszedł przez bramę i z ogrodu trafił na ulicę. Chłopak nie był pewny gdzie się udać, przecież całkiem nie znał tego miasta, a każda droga była obca. Nieznajoma.
W końcu poszedł do przodu pod górkę. Mijał wiele domów, bardziej zapuszczonych lub mniej. Ubogich i bogatych, ale żaden nie wydał mu się interesujący. Dopiero w chwili gdy przekroczył kolejna aleje cos przykulo jego uwage. Ciemnowłosy chłopak o blyszczacych, brazowych oczach. Nieznajomy szedł szybkim krokiem, delikatnie zamyslonym i nieuwaznym. Nawet nie spojrzal na Julka uwaznie obserwujacego go. ,,Dziwne." Pomyslal Juliusz i od razu podazyl za nieznajomym. Ten, o dziwo, kierowal sie do lasu. Zainteresowany i zauroczony blyskiem oraz niespotykana energia w oczach drugiego Juliusz wszedl do lasu i idac tuz za chlopakiem obserwowal go. W koncu ten zatrzymal sie siadajac pod drzewem. Wyjal z plaszcza gruby notes i dlugopis, szybko zaczal cos zapisywac nie zwracajac uwagi na to, ze zza drzewa ktos mu sie przygladal. Juliusz patrzyl jak zgrabne rece nieznajomego szybko i elegancko poruszaja sie po papierze, jak blyszczace, czekoladowe oczy sledza tekst napisany przez niego. Jego niespotykana energia az dodawala mu aury. Delikatnej, aczkolwiek tak silnej i niespotykanej. Julek jak w transie, zauroczony tylko patrzyl.
W koncu jednak zdal sobie sprawe, ze musi wracac. Nieznajomy chyba tez zdecydowal sie opuscic las wiec Julek musial biec by nie zostac zauwazonym. Przy okazji przewracajac sie na korzeniu.Adam wracal do domu wolnym krokiem. Mimo swego zamyslenia cos przykulo jego uwage. Pod jego stopami wyczul twardy przedmiot. Jak sie okazalo, bylo to zdjecie jakiejs kobiety. Adam zdecydowanie jej nie znal, a na odwrocie zdjecia znalazl jedynie napis ,,Juliusz" oraz dorysowane serce. Chlopak wlozyl zdjecie do kieszeni i skierowal sie do domu.
CZYTASZ
Energy || Slowackiewicz
FanfictionJuliusz Slowacki pochodzi z ubogiej rodziny. Niestety, jego ojczym oraz matka umieraja w wypadku, a Julek zostaje sierotą. Opiekę nad nim przejmuje jego ciotka Anna. Anna pracuje jako gospodyni u zamożnej rodziny. Pewnego dnia chłopak spacerując po...