Rozdział 24. Twarz, która wpadła na pięść

106 6 0
                                    

Ivy

Twarz Octavii skrzywiła się, nie przestając na mnie patrząc.

– Czy ty przypadkiem nie skończyłaś już zajęć? – Zapytałam, chowając swoje rzeczy do szafki.

– Najpierw muszę ocenić, co się takiego stało na tej pieprzonej imprezie.

Uśmiechnęłam się.

– Przecież wam opowiadaliśmy.

– Tak, ale...sama nie wiem...jakoś... – przekrzywiła głowę –...promieniejesz?

Wyciągnęłam swoją sportową torbę ze strojem cheerleaderki i pomponami. Zatrzasnęłam drzwiczki i zerknęłam na korytarz, gdzie inne dziewczyny z zespołu chowały się już w przebieralni.

– Po prostu dobrze się bawiłam. To nic takiego.

– Wiesz...Rowen wspominał mi coś o jakiejś łazience.

Spojrzałam na nią szybko.

– Nie wiedziałam, że z Rowena to taka plotkara.

Krwistoczerwone usta dziewczyny wykrzywiły się w przebiegłym uśmieszku.

– Jeśli chodzi o naszych przyjaciół, to każdy z nas jest plotkarą.

– Nie każdy.

– Każdy. Już nie pamiętasz, jak nie rozmawiałaś z Xavim, ale cały czas starałaś się wyciągnąć ode mnie lub Malcolma jakieś smaczki, co słychać u twojego chłopca?

Obruszyłam się.

– T-to nie mój chłopiec.

– Nie? – Wydęła usta. – Ale nie pozwoliłabyś innej dziewczynie z nim flirtować, prawda?

Między nami zapadła cisza, gdy mierzyłyśmy się spojrzeniami. Jej wyzywające i pełne drwiny, moje poważne. Zacisnęłam ręce w pięści, co nie uszło jej uwadze.

– Nie jestem z Xavierem, więc może robić co mu się podoba.

– Mogę?

Usłyszałam za sobą rozbawiony głos chłopaka.

Przymknęłam powieki, nie wierząc, że musiał przyjść akurat teraz. Nie, gdy Octavia starała się coś ze mnie wyciągnąć.

Uśmiechnęła się szerzej, gdy patrzyła za mną na chłopaka. Słyszałam, że się zbliża, ale nie odwracałam się do niego.

Stanął za moimi plecami, a jego duże dłonie wylądowały na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie, opierając podbródek na czubku mojej głowy.

– Powiedz Ivy.

– Przecież nie jesteśmy razem, więc nie mam prawa mówić ci, co masz robić. To twoja decyzja.

– Tak? – Nachylił się do mojego ucha. – Bo myślałem, że należę do ciebie.

Mój oddech stał się cięższy, a to, że Octavia siedziała naprzeciwko nas i wszystko widziała, wcale nie pomagał.

– Co więcej...muszę cię zmartwić, Ivy. Bo po sobocie, chyba mam dość innych, którzy bezczelnie się przy tobie kręcą. Nie mam ochoty więcej ich tolerować i pozwalać, by czuli, że mają u ciebie jakiekolwiek szanse. Nie wtedy, gdy walczę o to, byś była moja.

Otworzyłam szeroko oczy, zastygając.

Octavia oblizała usta, patrząc na nas z ciekawością wymalowaną na twarzy.

– Powtórzę. Nie jesteśmy jeszcze razem, więc każdy może robić, co chce. Ty możesz flirtować z innymi dziewczynami, a ja rozmawiać z innymi chłopakami.

The Evening We MetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz