III. Ja zajęłam Twoje miejsce.

95 4 104
                                    

Pov: Wiktoria

Od razu po moim powrocie, złapał mnie zmartwiony i przejęty Bartek, co było naprawdę słodkie.

B: Jak się czujesz? — Zapytał spoglądając na mnie zdziwiony, bo nie sprawiałam wrażenia zranionej. Zdawałam sobie z tego sprawę, ale w środku bolało niemiłosiernie.

W: Chyba dobrze — uśmiechnęłam się, aby nie zawracał sobie głowy moim samopoczuciem.

Mój wzrok mimo wszystko zaczął skanować pomieszczenie i szukać Patryka. Niestety lub stety, nie znalazłam go, ale za to widziałam Kingę, klejącą się do Michała. Trzymała łapy na jego torsie, pod jego koszulką, a on miział ją po biodrach. Nie wiem dlaczego, ale poczułam potrzebę poinformowania o tym Mortalcia.

W: Zaraz wrócę — rzuciłam pośpiesznie do moich przyjaciół i ruszyłam zdesperowana, w poszukiwaniu Patryka.

Wbiegłam po schodach, pootwierałam wszystkie pokoje, ale nigdzie go nie było. Nagle dostrzegłam jego dobrze mi znaną sylwetkę, na balkonie. Zrobiłam kilka kroków w jego stronę i poklepałam go po ramieniu. Powolnie się odwrócił i zjechał mnie wzrokiem, od góry do dołu, co sprawiło, że nieco się speszyłam. Jego wyraz twarzy był jednak obojętny.

P: Czego ode mnie chcesz? — Warknął ponownie wlepiając wzrok, w widok przed nami.

W: Kinga przymila się do Michała i stwierdziłam, że powinieneś wiedzieć skoro... — Zawiesiłam się, czując nieprzyjemną gulę w gardle — skoro to Twoja dziewczyna.

P: Tak? I niby mam Ci uwierzyć? — Prychnął.

W: Po co miałabym kłamać, co? Pogodziłam się z tym, że zerwaliśmy, ale to nie znaczy, że będę patrzyć jak ta szma... — Urwałam, bo dotarło do mnie, że to określenie by mnie pogrążyło — jak Kinga Cię oszukuje.

P: Powiedzmy, że Ci wierzę — odwrócił się do mnie, ale wcale nie zaszczycił mnie spojrzeniem. W sumie było mi to na rękę, bo ja mogłam się mu przyglądać — to zaprowadź mnie do miejsca, w którym rzekomo mnie zdradza — zacisnął szczękę, po tym jak te słowa opuściły jego usta.

Machnęłam ręką, aby szedł za mną. Zeszliśmy po schodach, ja się rozejrzałam i faktycznie zobaczyłam tą dwójkę, tyle, że byli zdystansowani. Podeszliśmy do nich.

K: Cześć skarbie — powiedziała do Barana, a potem spojrzała na mnie, niezbyt miłym wzrokiem — co tu z nią robisz?

P: Upiera się, że zdradzasz mnie z Popiołkiem — wzruszył ramionami.

K: I Ty jej wierzysz? — Powiedziała oburzona — błagam Cię, już nie mogę z nim normalnie porozmawiać? To logiczne, że ona chce nas skłócić, dalej Cię kocha - zacisnęłam ręce w pięści, bo ta kurwa perfidnie kłamała i miała czelność mnie oczerniać.

P: Nie, nie wierzę jej, spokojnie. Ufam Ci — opuściłam ręce, zawiedziona nim. Przecież mówiłam prawdę, widziałam jak blisko siebie byli. Ale to i tak ja jestem tą złą, czego mogłam się spodziewać?

W: Jesteś taki głupi i ślepy... — Mruknęłam, a następnie odeszłam od nich. Banaś uśmiechnęła się, wyraźnie zadowolona ze swojego kłamstwa i łatwowierności Patryka. Wywróciłam oczami i stwierdziłam, że nie ma co marnować na niego czasu.

Może jest dla nas szansa? | Kartonii&MortalcioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz