Rozdział 2

7 5 0
                                    

Pov: Kelly

Nie pamiętam, jak długo szłam ani jak zaczęło padać. Jak moje łzy zmieszały się z ulewą i stały się jednym? W duszy miałam burzę, a ogromny ból zdawał się wypełniać każdą komórkę mojego ciała. To, co stało... czekało tylko, by znowu mnie zabić. Kay… Mój chłopak. Emily... Moja przyjaciółka. A teraz, zdrajcy, oszuści, którzy zranili mnie tak głęboko. Jak to się stało? – zapytałam samą siebie, czując, jak ból przeszywa mi serce. W moich myślach obraz jego twarzy splatał się ze śmiechem Emily. Krew we mnie wrzała z gniewu i zdrady. Nagle poczułam, że ktoś okrywa mnie przed ulewą parasolem. Spodziewałam się chyba cudu – że to Kay. Po raz setny próbowałam wyprzeć to, czego byłam świadkiem. Przede mną jednak stał ktoś mi obcy. Niepewny. Jego spojrzenie przeszyło mnie jak błyskawica. Jego obecność sprawiła, że poczułam się… zauważona
. – Hej… – powiedział powoli, jakby ważył każde słowo.
– Hej – odparłam. Jego uprzejmy gest sprawił, że wróciłam do tu i teraz. Zauważyłam, że był już późny wieczór, a ja byłam cała mokra od deszczu. Zaczęłam drżeć z zimna.
– Co się stało? – zapytał, a w jego głosie brzmiała troska, która była mi w tym momencie całkowicie obca. Zamknęłam oczy, czując, jak słowa same pchają się na usta. Nie chciałam z nikim dzielić tego bólu, a jednak pragnęłam, aby ktoś usłyszał moją historię. Moje ciało zaczęło się trząść. – Wejdźmy – powiedział stanowczo. Posłusznie weszłam z nim do pobliskiej kawiarni. Okrył mnie swoją kurtką i zamówił mi herbatę.
– Mój chłopak… – zaczęłam, w głosie dusiło mi się powietrze. – Mój chłopak zdradza mnie z najlepszą przyjaciółką. Trzy lata… Wszystko na nic. To było… – i w tej chwili łzy znowu popłynęły mi po policzkach. Nie mogłam przestać, pomimo wysiłków, by się opanować. Obcy nie przerywał. Siedział tylko tam, wsłuchując się w moją historię. Opowiedziałam mu wszystko, co się stało. Gdy zrobiło mi się cieplej, pojawiło się w mnie nowe uczucie. Obudził się we mnie gniew, jak wulkan gotowy do wybuchu.
– Nawet mnie nie zauważyli, tak byli zajęci sobą. Powinnam to była zauważyć wcześniej. Zawsze zdawali się mieć dobrą relację, a ja… ja byłam głupia. Myślałam, że wszystko jest w porządku, że mam przyjaciółkę, a tak naprawdę… – nie mogłam dokończyć. Złość wypełniła moją duszę, a palce zaczęły drżeć. Obcy położył dłoń na moim ramieniu, przerywając moje myśli. Jego dotyk był zaskakujący, ciepły, jakby dawał mi coś, czego tak bardzo potrzebowałam w tym momencie. Oparłam głowę na jego ramieniu; to wydawało się nie na miejscu, ale jednocześnie niezwykle pocieszające.
– To nie jest twoja wina – powiedział miękko, a ja poczułam, jak jego słowa powoli leczą rany, które nosiłam w sobie.
– Nie pozwolę, aby obie zdeptali moją godność – odparłam, nie mogąc powstrzymać w sobie gniewu.
– Chcę, by zrozumiał, co stracił. Chcę, żeby ona cierpiała tak, jak ja teraz cierpię!
Obcy spojrzał mi głęboko w oczy, jakby mój gniew zderzył się z czymś nieznanym. Czymś, co zdawało się oferować nie tylko współczucie, ale też niemą pomoc we wszystkim, co postanowię. To dziwne, że obcy chłopak potrafił w tym wszystkim czytać moje myśli, gdy powiedział:
– Pomogę ci we wszystkim, jeśli pozwolisz.
W tej chwili, na skraju przepaści, nie wiedziałam, dokąd poprowadzi mnie ta nowa nić porozumienia. Uświadomiłam sobie, że siedzę z obcym już prawie godzinę, a nie znamy nawet własnych imion.
– Kelly – wyciągnęłam do niego rękę. – Grayson – przyjął moją dłoń z dziwną delikatnością.

Losing GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz