Teraźniejszość.
Luisa.
- Wiesz gdzie jest Margo? - Zapytałam podchodząc do mojego wspólnika.
Mam trzech wspólników a mianowicie Margo, Lucas i chłopak, który jest starszy ode mnie o dwa lata i mówią na niego "oczko". Nigdy nie poznałam jego imienia, chociaż nie wygląda na przyjaznego, to myślę, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Chłopak ma może 195cm wzrostu, więc jest ode mnie dużo wyższy.
Mam na sobie dzisiaj brązową, obcisłą spódniczkę, czarny golf, czarne buty na obcasie a do tego zarzucony na ramiona elegancki płaszcz w tym samym kolorze co spódniczka.
Oczko spojrzał się na mnie od góry do dołu i przez chwilę złapaliśmy kontakt wzrokowy. Nie mówił on prawie w ogóle, więc tylko pokiwał głową na nie. Podziękowałam po czym wyszłam z naszego gabinetu. Idąc przez główny korytarz naszej siedziby zaczepiła mnie asystentka naszego szefa.
- Luiso - klepnęła mnie w ramię wysoka brunetka. - Szef cię szuka.
Na te słowa przytaknęłam jej skinieniem głowy i ruszyłam w stronę biura szefa. Nie lubił spóźnialskich więc szłam ile tylko dałam radę w tych butach. Zanim weszłam zapukałam trzy razy w wielkie drewniane drzwi. Adrien Ground. Wysoki, 40-letni mężczyzna właśnie siedział za swoim biurkiem i wyglądał jakby się czymś stresował. Stanęłam za fotelem dla klientów, których tu przyjmował.
- Chciał mnie pan widzieć Panie Ground - spojrzałam na wielkie okno za jego plecami. Widniało tam wysokie pasmo gór pokrytych śniegiem.
- Tak - podniósł głowę a następnie wstał. Z biurka podniósł bukiet czerwonych róż. Zaczął okrążać biurko i podszedł do mnie. - Luiso. Życzę ci wszystkiego najlepszego z okazji 16 urodziny. Życzę ci samych sukcesów w pracy i żeby twoje życie było lepsze niż do tych czas.
- Pamiętał pan - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
- Oczywiście, że tak - uśmiechnął się lekko co było bardzo niespotykane i wręczył mi bukiet. - Proszę. To dla ciebie.
- Bardzo dziękuję - przyjęłam bukiet po czym przytuliłam się do niego. Poczułam jak lekko się spina. Chyba nie powinnam go przytulać. Jednak on po chwili się rozluźnił i oddał uścisk.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję - powiedziałam i się od niego odsunęłam. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Cieszy mnie to, że ci się podoba.
- Muszę wracać do pracy - powiedziałam i ruszyłam do wyjścia. Gdy już łapałam za klamkę to on powiedział:
- Dziś wieczorem jest kolacja z okazji twoich urodzin - wrócił za biurko i zaczął klikać w klawiaturę. - Przyjdzie cały zespół. Kolacja jest o godzinie 18. Przyjedzie po ciebie kierowca. Jakieś pytania? - podniósł na mnie wzrok znad komputera. Kiwnęłam głową zaprzeczając. Na odchodne powiedziałam jeszcze do widzenia i wyszłam z jego gabinetu.
Dalej nie potrafię zrozumieć, że Ground wyprawia kolację na moją cześć.
Wchodzę do swojego mieszkania. Tuż po tym jak Margo znalazła mnie w tamtej uliczce dostałam własne mieszkanie. Niby nie jest to jakieś ogromne lokum ale cieszę się, że Margo mnie tam nie zostawiła.
Zdjęłam buty i poszłam przebrać się w wygodny dress. Jest godzina 16. Do kolacji mam dwie godziny. Weszłam do kuchni, która jest połączona z salonem. Wyjęłam z lodówki wodę w butelce, którą włożyłam tam rano. Nalałam sobie wodę do szklanki i całą wypiłam od razu. Poszłam do mojej sypialni przebrać się w czarną długą obcisłą sukienkę. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam się malować. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu widniało "Margo". Od razu odebrałam.
YOU ARE READING
Under the guise of day
Mystery / ThrillerZa dnia- miła dziewczynka, bardzo pomocna i dobrze się uczy. W nocy- płatna morderczyni, która bez wachania zabija każdego kto zajdzie jej drogę.