⊱ Rozdział 54 ⊰

227 40 9
                                    

#nicilosuwatt

˚**✿❀༓❀✿**˚


Dola śniła o domu. O zapachu brzóz, o szumie rzeki, o porannym skrzeku ptaków, o stukocie kołowrotka, gdy Przęda nawijała włosy dziewic na wrzeciono, a potem tkała z nich los dla wiosek i miast. O Niedzie pochylonej nad książkami i wskazującej różne punkty na mapie:

– Wiecie, że podmorski pałac Posejdona należał kiedyś do Okeanosa? Podobno jego córki nadal dryfują w morskiej wodzie, gniewne i rządne pomsty za wygnanie ojca. Jakże chciałabym to wszystko zobaczyć, a wy? Myślicie, że Rod pozwoliłby nam na roczną eskapadę w nieznane?

– Chyba żartujesz. – Przęda nawet nie podniosła spojrzenia znad kołowrotka. – Mamy swoje obowiązki i należy się ich trzymać. Chcesz, żeby w panteonie los doszczętnie zwariował? Poza tym Baba nie zezwoli, znasz ją. Ciągle powtarza, że nasze miejsce jest tutaj i nie wolno nam się wychylać.

– No właśnie! Co za absurd! Czasami mam wrażenie, że jesteśmy tu uwięzione! – Nieda gniewnie zatrzasnęła księgę, wzniecając wokół tumany kurzu. Rósł on coraz większy i większy, aż zasnął cały pokój, upodabniając go do zniekształconej wizji.

Sen nie mógł trwać wiecznie. Kurz opadł na oczach Doli, sprowadzając ją na nowo do Pawilonu Wierzb, jednak echo kłótni jej sióstr rozbrzmiewało jeszcze kilka sekund po przebudzeniu w jej uszach.

Czuła pod sobą żar piecyka. Ktoś świtem musiał dołożyć drewna. Zapomniała już jak zimno potrafi być na górze Heng. Leżała przez chwilę, nie chcąc się ruszyć. Dłonie miała ciężkie i odrętwiałe. Tęsknota za siostrami była tak dotkliwa, iż miała wrażenie, że powoli przepala jej trzewia jak żrący kwas.

Pamiętała, że tamtego dnia stanowczo poparła Przędę.

– Rzeczy nie powinny się zmieniać – zawyrokowała, upojona bezpieczeństwem, jakie dawała jej przędzalnia w koronie drzewa oraz wieczna obecność sióstr. Łaknienie przygody, które dręczyło Niede, wydawało jej się niebezpieczne. Chciała je szybko zdusić, dlatego po kryjomu schowała książki, które siostra tak namiętnie czytywała.

Teraz poczuła się z tego powodu godna pożałowania. Nieda groziła jej najgorszymi torturami, gdy nie chciała zdradzić, gdzie je ukryła, ale Dola była uparta w swoim przekonaniu, że wyświadcza siostrze przysługę, chroniąc ją przed niebezpieczeństwem.

Dzisiaj oddałaby jej wszystkie książki. Świat poza panteonem naprawdę był nieprzewidywalny i groźny, ale sprawiał, że myśli stawały się pełniejsze, a uczucia bogatsze. Warto byłoby spotkać groźne córki Okeanosa, gdyż mogły się okazać równie nieszczęśliwe i samotne, co wiele tutejszych demonów, a nawet sam książę Heidi, a ich historia zdolna rozpalić zatwardziałe serca.

Dola rozumiała już, że nie ma czegoś takiego jak czyste zło i czyste dobro. Większość istot miotała się między jednym i drugim, próbując odnaleźć sens w tym skomplikowanym labiryncie istnienia.

Ich opowieści były warte poznania. Nieda miała racje, pragnąc wyruszyć im na spotkanie. Rzeczy powinny się zmieniać. Tylko to dawało możliwość poznania siebie. Czy nie dlatego tkały los? Czy, jako Tkaczka nie powinna lepiej niż inni pojmować, że nie dało się zatrzymać ani zawrócić rzeki? W jej naturze było płynąć przed siebie, aż ku rozległemu morzu.

Podniosła się wreszcie z łóżka. Qi rozgrzało ciało rodzanicy nowym zapałem. Musi wykuć ten miecz, musi uwolnić Nefrytowy Panteon i wrócić do sióstr. Stawić czoła Asgardowi i ponieść wszelkie konsekwencje swoich czynów.

NICI LOSUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz