⊱ Rozdział 28 ⊰

274 56 15
                                    


#nicilosuwatt

˚**✿❀༓❀✿**˚


– Wytrzymaj jeszcze trochę. – Dola nachyliła się nad kwiatem paproci, muskając brzegi jego woskowych płatków. Lekki wietrzyk trącił jego łodyżką, wprawiając w szum cały ogród, skąpany w szarości popołudnia. – Niedługo cię stąd zabiorę. Książę znalazł sposób.

Z zadowoleniem przyznała, że kwiat odżył, gdy wsadziła go do ziemi. Nie tak często rozmawiała z roślinami, jak mogłoby się wydawać innym, ale tym razem czuła z kwiatem głęboką solidarność - oboje byli daleko od domu. Oboje chcieli znów poczuć zapach weleskiej ziemi.

Obejrzała się przez ramię i postanowiła nabrać trochę wody z pobliskiego stawu. Nad jego brzegiem poiło się kilka wron, które nie odsunęły się, gdy się do nich zbliżyła. Wzniosły jedynie ostrzegawczo skrzydła, kracząc nieznośnie. Zastanawiała się, czy woda okaże się równie trująca jak Lustro Wszechrzeczy. Mimo obaw musiała jakoś napoić kwiat, toteż nabrała odrobinę w dłonie i zwilżyła glebę wokół niego.

– Lepiej prawda?

Nagle za jej plecami rozległo się sugestywne chrząknięcie. Zerwała się na równe nogi i pokłoniła niezdarnie księciu Heidiemu. Mężczyzna stał na garbatym, obrośniętym mchem moście. Nie omieszkała zauważyć, że wyglądał jak te wrony. Wielkie, przerośnięte ptaszysko w płaszczu zamiast skrzydeł. Przyglądał jej się złowrogo z wysoko zadartym podbródkiem, a ptaki wzbiły się z popłochem w powietrze, wyczuwając w nim drapieżnika.

– Wasza Wysokość – sapnęła. Żałowała, że nie może uciec razem z nimi.

– Co ty kombinujesz? – Z rękoma splecionymi za sobą zszedł z mostu i zbliżył się.

– To nic takiego. – Policzki dziewczyny poróżowiały, zdradzając winę.

Heidi przechylił głowę, by lepiej widzieć miejsce, które starała się sobą zasłonić. Ku jego zdziwieniu niczego nie zobaczył.

– Wiem, że coś ukrywasz. – Jego głos wyostrzył się. – Wyczuwam specyficzną energię. – Wyminął ją i nieświadomie stanął nawprost kwiatu.

Dola struchlała. Niewiele brakowało, a rozdeptałby go swoim ciężkim buciorem.

– To tylko kwiat paproci – wyznała ledwie słyszalnie. W płucach bolało ją na myśl, że książę może go zaraz zniszczyć.

– Kwiat paproci? – Heidi przesunął palcem w powietrzu, ale nic nie ukazało się jego oczom. Energia rzekomego chwastu była naprawdę mocna w kamuflażu.

– To najcenniejszy kwiat z możliwych – zapewniła. – Uświetni twój ogród i na pewno nie uczyni żadnej krzywdy. Słowo honoru! – Na znak uniosła dwa palce, choć Czarny Bóg nie rozumiał tego gestu.

– Skąd się wziął na mojej ziemi? – Heidi pozostał obojętny wobec jej obietnic.

– Przypadkowo znalazł się w mojej starej sukience. Nie jest szkodliwy. Naprawdę. – Uderzyła w błagalny ton. – To bardzo szlachetny i cenny kwiat. Unikatowy! Zasadziłam go, bo przypomina mi o domu. Obiecuję, że go zabiorę, jak tylko naprawimy tarczę! – Rozpostarła szeroko ręce, gdy Heidi się poruszył. Była przekonana, że sekundy dzielą ją od chwili, gdy mężczyzna zniszczy kwiat, więc zamierzała bronić go do samego końca. Nawet za cenę własnej krwi.

Kąciki ust księcia drgnęły, widząc melodramatyzm dziewczyny. Nie, nie zamierzał niczego niszczyć wbrew jej obawom.

Kwiat był doskonałą szansą, by mu zaufała.

NICI LOSUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz