29.

12.7K 532 438
                                    

Stałam zszkowana, niedowierzając w to co widzę. 

Gdy Reed zabrał mnie na spacer niczego się nie domyślałam. Nie spodziewałam się, że cokolwiek przygotuje. A już na pewno nie spodziewałam się tego, że zorganizuje nam wieczór niczym z filmów romantycznych, za którymi nie przepadałam. 

Koc, jedzenie, świeczki, wino? Całość wyglądała tak, jakby zamierzał mi się tu co najmniej oświadczyć. 

Przez dłuższy czas nie mogłam wydusić z siebie ani słowa zastanawiając się jakim cudem wpadł na taki pomysł. Nie wyglądał raczej na romantyka. Żadne z nas się nie odezwało i zrobiło się dość niezręcznie, więc postanowiłam przełamać tę niewygodną ciszę:

- Kiedy zdążyłeś to przygotować? 

Teraz wydawał się być dość zażenowany. Pewnie dlatego był taki zestresowany, gdy tu szliśmy. Nie wiedział czy mi się spodoba. 

- Poprosiłem kogoś o pomoc - wyjaśnił.

Widziałam, że jest mu głupio i momentalnie dopadły mnie wyrzuty sumienia. Bo nawet jeśli Reed nie był osobą z którą chciałabym spędzić wieczór w taki sposób, to nie zmieniało faktu, że naprawdę się postarał. 

Postarał się dla mnie. 

- Jest pięknie - stwierdziłam, rozsiadając się na kocu.

Reed spojrzał na mnie podejrzliwie, po czym powiedział:

- Nie umiesz kłamać. Widziałem twoją minę, gdy to zobaczyłaś.

Po chwili jednak zajął miejsce obok mnie. Choć miałam na sobie jego bluzę to i tak było mi chłodno, więc przykryłam się mięciutkim kocem leżącym obok. 

- Nie kłamię - pokręciłam głową. - To nie tak, że mi się nie podoba. Po prostu byłam w szoku - wyjaśniłam. - Nie spodziewałam się po tobie czegoś takiego. 

Chłopak skinął głową. Spojrzałam na pudełko pizzy leżące na stoliku i bez wahania je otworzyłam, bo byłam już bardzo głodna. Od wewnętrznej strony pudełko było podpisane "Wszystkiego najlepszego Aurelia". Przypomniało mi się, jak już kiedyś dał mi pizzę z podpisanym pudełkiem. Uśmiechnęłam się do niego na to wspomnienie.

Reed otworzył wino i rozlał nam je do kieliszków. Zarówno pizza jak i wino były nieziemskie. Do tego stopnia, że pół godziny później zjadłam już cztery kawałki i wypiłam trzy kieliszki. I choć początkowo nie chciałam się upijać przy Reedzie, to teraz było mi już wszystko jedno. Czułam się zrelaksowana, napawałam się pięknym widokiem i dobrym jedzeniem. 

- Jest cudownie - powiedziałam, kładąc się na kocu i patrząc w górę na rozgwieżdżone niebo. Reed po chwili zrobił to samo. 

- To prawda - przyznał. - To było jedno z moich ulubionych miejsc. Kochałem tu przychodzić. 

Zdziwiło mnie, że mówił w czasie przeszłym.

- Kochałeś? 

- Yhm - mruknął. Najwidoczniej nie chciał ciągnąć tego tematu, ale ja nie zamierzałam mu tak łatwo odpuścić.

- Co się zmieniło? -postanowiłam spytać, bo naprawdę mnie to ciekawiło.

Reed głośno westchnął i przez dłuższą chwilę milczał. W końcu jednak się odezwał:

- Znaczy, nadal uważam to miejsce za cudowne - wyjaśnił. - Po prostu teraz przypomina mi o osobie, której już nie ma w moim życiu - powiedział cicho, jakby to było dla niego wstydliwe wyznanie. 

Czyżby Carter Reed był kiedyś zakochany? I to tak na serio? Miał złamane serce i dlatego zaczął bawić się uczuciami dziewczyn?

- Och - zamrugałam, nie wiedząc co powiedzieć, bo zupełnie zbił mnie z tropu tym wyznaniem. - Musiała być wyjątkowa. 

ULTRAVIOLET - ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz