Rozdział 1

28 1 0
                                    

  Informacja, że Izumi Kyouka uległa wypadkowi samochodowemu i nie będzie w stanie przez jakiś czas brać udziału w łyżwiarskich imprezach sportowych, spadła na środowisko jak grom z jasnego nieba. Dotyczyło to również igrzysk olimpijskich. Dla jej sportowego partnera to był szok. Nie tylko fakt, że takie nieszczęście dotyczyło jego przyjaciółki. Dochodziła do tego kwestia ich wspólnych przygotowań na zawody. Nakajima w jednej chwili został zupełnie z niczym. Starał się nie myśleć o tym, gdy trener wiózł go do szpitala. Patrzył na wystawy sklepowe, a światło latarni przesuwało się po jego twarzy. Nie myśleć o tym, bo przecież nie chciał, aby widziała jego emocje. Bez tego już zapewne jest jej trudno. Wolał nie dokładać jej więcej zmartwień niepotrzebnie.

  Fukuzawa w końcu wjechał na parking na terenie szpitala. Nakajima wyszedł bez słowa i poczekał na niego chwilę, zanim oboje się udali do środka budynku. W recepcji zapytali, gdzie jest sala Izumi i udali na właściwe piętro. Yukichi odnalazł właściwe miejsce i zapukał.

- Proszę – usłyszeli po drugiej stronie.

Fukuzawa otworzył drzwi i wszedł do środka, witając się ze swoją podopieczną. Atsushi udał się za nim, rozglądając po niewielkiej sali szpitalnej.

- Cześć, Kyouka – odezwał się, wychylając zza pleców ich trenera. - Jak się czujesz?

- Myślę, że całkiem nieźle – przyznała z lekko zmęczonym uśmiechem. - Miałam dużo szczęścia.

Atsushi podszedł bliżej łóżka, na którym siedziała dziewczyna.

- To prawda, ale to dobrze – oznajmił, łapiąc dłonie przyjaciółki w swoje. - Wszystko się ułoży, zobaczysz. Twoi rodzice też na pewno z tego wyjdą – zapewnił, chcąc ją jakoś pocieszyć.

- Tak myślisz? - spytała cicho, wyraźnie pochmurniejąc i wbijając swoje spojrzenie w kołdrę.

- Oczywiście. Lekarze na pewno dobrze się nimi zaopiekują. Ty musisz też do tego czasu odzyskać trochę sił. Wszystko będzie dobrze, na pewno – uśmiechnął się, chcąc podzielić się z nią tą nadzieją.

W rzeczywistości nie miał pojęcia, w jakim stanie znajdują się jej rodzice. Wiedział jedynie, że przebywali obecnie na intensywnej terapii, bo przy recepcji trener zapytał również o nich.

- A co, jeśli nigdy się nie obudzą? - spytała, a w tym samym momencie rozbrzmiał dzwonek telefonu Yukichiego.

- Przepraszam was na moment – odparł, wyciągając urządzenie z kieszeni i pośpiesznie wychodząc z pomieszczenia. Na wyświetlaczu widniał zastrzeżony numer.

Oboje dłuższy moment spoglądali na drzwi, które się za nim zamknęły.

- Kyouka, na pewno się obudzą. Nie zostaniesz sama – stwierdził cichym tonem, naprawdę mając nadzieję, że to się spełni. - W końcu wciąż walczą.

- Masz rację, nie powinnam zakładać najgorszych scenariuszy – przyznała, unosząc w końcu głowę i posyłając mu delikatny uśmiech.

- W sumie potrzebujesz czegoś? Dziś nic ci nie przywiozłem, bo i tak jest dość późno, ale następnym razem mogę ze sobą wziąć jakieś rzeczy – przyznał nieco zażenowany, puszczając jej rękę i drapiąc w tył głowy.

- Mógłbyś mi pożyczyć jakiś stary telefon, jeśli byś miał? No i książkę. Trochę tu czasu spędzę, a nie chciałabym się nudzić. Ewentualnie móc mieć z kimś kontakt, gdybym czegoś potrzebowała – przyznała.

- A jakieś ubrania czy coś?

- Na razie mam rzeczy szpitalne, a jutro rano powinni się z czymś zjawić moi dziadkowie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Taniec na lodzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz