Rozdział Pierwszy

18 3 5
                                    

Hejka! Mam na imię Aleksandra i mam 15 lat. Jestem brunetką z brązowymi oczami. Mam 165cm wzrostu. Jeżdziłam konno od 10 roku życia, lecz niestety pewnego, pogodnego dnia, gdy jeździłam sobie konno na jednym ze stajennych koni, imieniem Lord zdarzył się okropny wypadek. Właśnie zbliżałam się do dwudziestopięcio centymetrowej przeszkody. Już lada chwila miałam ją przeskoczyć Kiedy Lord przyspieszył, byłam pewna, że przeskoczymy tę przeszkodę. Jednak się myliłam. Przeskoczyłam przeszkodę, jednak coś mi nie pasowało. Wtedy zrozumiałam, że przeskoczyłam ją, ale BEZ konia. Lord gwałtownie zahamował kilka centymetrów przed przeszkodą, a ja w nią wleciałam. Upadłam na rękę, która nie naturalnie się wygięła. Od tamtego czasu mam stanowczy zakaz jazdy konnej. Zdążyłam się już z tym pogodzić, ale cały czas tęskniłam za zapachem koni i wesołym galopowaniem po łące. Na domiar złego, mimo iż są wakacje, nie mogę spotkać się ze swoimi znajomymi tylko muszę pojechać na całe dwa miesiące na wieś, do mojego wuja, tylko dlatego, bo miałam złe oceny w tym roku szkolnym. Spakowałam się i zeszłam na śniadanie. W całym domu unosił się piękny zapach jajecznicy ze szczypiorkiem i kawy zbożowej Szybko zjadłam śniadanie i umyłam po sobie naczynia. W tym czasie mój tata spakował moją walizkę i torbę do samochodu Pożegnałam się z mamą i ruszyłam w podróż. Po około półtorej godziny dotarliśmy na miejsce. Tata pomógł mi wypakować bagaż i pojechał z powrotem do domu, a ja zostałam z moim wujem na dwa miesiące, na malej wsi. Chwilę później wujek zaprowadził mnie do mojego nowego pokoju i kazał mi się rozpakować. Gdy otworzyłam białe drzwi, za którymi krył się mój pokój oślepił mnie blask, który prawie wypalił moje oczy. Nie było to spowodowane tylko tym, że ściany i podłoga w sypialni były nieskazitelnie białe. Oprócz tego na ścianie, która znajdowała się naprzeciwko drzwi było ogromne okno. Przy samym oknie stało białe biurko, na którym stały lampka, notatnik oraz wazon z różowym tulipanem. Obok niego było postawione krzesło. Po prawej stronie biurka stała szafka z trzema przegrodami. Nad nią była przytwierdzona do ściany lampa. Natomiast po lewej stronie biurka było białe łóżko, przykryte jasnoróżowym kocem. Na wierzchu było kilka poduszek i pluszaków. Na suficie, dokładnie nad łóżkiem był klimatyzator, na którym wisiał bluszcz. Obok łóżka stała szafka nocna, na której była położona doniczka z rośliną, nie znanego dla mnie pochodzenia oraz różowo-czarny budzik Na drugim końcu pokoju stała jasnobrązowa, drewniana szafa. Na przeciwko niej znajdowały się jasne drzwi, prowadzące do mojej prywatnej łazienki. Łazienka nie była duża, ale nie była też mała. Białe ściany. Na przeciwko drzwi, znajdowała się umywalka, na której znajdowała się doniczka z różowymi kwiatami, szczoteczka pasta do zębów oraz jeszcze kilka innych rzeczy, takich jak na przykład mydło. Obok była ubikacja, nad którą wisiały dwie półki Położyłam na nie wszystkie moje kosmetyki. Po lewej stronie, przy samej ścianie znajdował się średniej wielkości, biały prysznic. Na białej, marmurowej podłodze leżał jasnoróżowy dywanik. Po rozpakowaniu się położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Zaczęłam się nudzić, więc wyszłam na korytarz w poszukiwaniu jakiejkolwiek rozrywki. Zauważyłam wejście na strych. Zaciekawiona spuściłam drabinkę, tak abym mogła po niej wejść. Moim oczom ukazał się spory, drewniany, ciemno brązowy strych ze skośnym dachem. Był całkiem przytulny, a co najważniejsze przy ścianie stał ogromny regał wypełniony przeróżnymi książkami. Obok niego na prawie całą długość ściany była powieszona półka. W rogu pokoju znalazłam starą, ciemno zieloną, rozkładaną sofę oraz wzorzysty, kolorowy dywan. Stwierdziłam, że będzie to idealne miejsce do spędzania wolnego czasu. Poszłam po miotłę i zaczęłam zamiatać kurz, wszystkie pajęczyny całą resztę. Do regału, z niewielką trudnością przysunęłam sofę oraz dywan. Na półce położyłam kilka książek i ozdób. Na ścianę powiesiłam dwa obrazy, a na sofę położyłam mnóstwo poduszek trzy koce. Powiesiłam również jasne lampki choinkowe, tak by całemu pomieszczeniu nadać blasku i przytulności. Kilka godzin później wujek zawołał mnie na obiad. Zeszłam do kuchni i usiadłam przy stole Na obiad był groszek, marchewka i puree ziemniaczane. Zaczęłam skubać groszek, myśląc o tym jak wspaniale teraz moi przyjaciele bawią się w Warszawie beze mnie. Wujek chyba zauważył moją skwaszoną minę, bo powiedział:

- Nie przejmuj się Ola, czeka cię tu wspaniała zabawa! Zresztą, mam dla ciebie niespodziankę

Jaką niespodziankę? - Spytałam - Zobaczysz po obiedzie - Odpowiedział.

Resztę obiadu myślałam jaka może być to niespodzianka. Po skończonym obiedzie wujek założył mi opaskę na oczy. Wyszliśmy z domu.

- Dobrze, możesz ściągnąć opaskę - Powiedział Wuj Henryk.

Ściągnęłam opaskę i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przed nami stała stajnia przydomowa. Stajnia z najprawdziwszymi końmi. Zaczęłam skakać i tańczyć z radości, aż w końcu rzuciłam się mojemu wujkowi na szyję.

- Słyszałem o twoim wypadku, ale stwierdziłem, że skoro masz spore doświadczenie z końmı to będziesz mogła jeździć na jednym z nich.

- DZIĘKUJĘ!!!

Weszłam do stajni i zobaczyłam siedem wspaniałych koni. Po kolei podchodziłam do boksów i czytałam ich imiona.

- Piękna, kasztanowata Lady*

- Skarogniady Wicher

- Siwa jabłkowita Arizona

- Kary Amor

- Bułana Crazy**

Oraz przepiękny, gniady Major

- Ale on śliczny - Powiedziałam, patrząc na Majora.

-Masz rację To zdrowy i silny, dziewięcioletni ogier

- Jakiej rasy?

- Koń Holsztyński.

- Wow.

- Jak tylko go zobaczyłem, wiedziałem, że muszę go kupić.

Ile kosztował?

- 25 tysięcy złotych.

- Dużo.

- To prawda. Dobrze, teraz czas abyście się zaprzyjaźnili. W siodlarni znajdziesz wszystkie potrzebne rzeczy. Jakby co, jestem w sadzie.

- Okej.

Poszłam po szczotki i ostrożnie weszłam do boksu. Pogłaskałam Majora i zaczęłam go czyścić. Potem poszłam po turkusowy uwiąz, który przyczepiłam do kantara. Wyprowadziłam Majora przed stajnie i zaczęliśmy chodzić po podwórku. Zajęło to około trzydzieści minut Po skończonym spacerze zaprowadziłam Majora z powrotem do stajni. Chwilę potem przyszedł wuj Henryk.

- Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś.

- Tak! Było super.

- Cieszę się i mam dla ciebie dobrą wiadomość.

- Jaką?

- W wakacje przychodzi do mnie pewien chłopak, żeby mi pomóc w stajni. Jest w twoim wieku, więc mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie.

- Oo to ekstra! O której jutro przyjdzie?

- Około dziesiątej. A teraz nie gadaj tylko pomóż mi nakarmić konie.

- Dobrze - Odpowiedziałam.
Poszłam dać koniom kolację. Kiedy wróciliśmy do domu była osiemnasta. Zrobiłam sobie kanapkę i poszłam do swojego pokoju. Umyłam się, przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Nie mogę się doczekać jutra Może jutro pojeżdżę na Majorze? Wszystko się jutro okaże.

* Lady - z języka ang. Księżniczka
** Crazy - z języka ang. Zwariowana

Czterotaktowy rytm mojej miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz