Gdy tylko siadłam przy stole, zaczęłam analizować sytuację co się właśnie odjebało i czy to było prawdziwe. Przetarłam powieki, ukrywając twarz w dłoniach.
Jakim cudem ten kretyn miał w tym samym hotelu, w tym samym czasie co ja obóz? No jakim? Przecież ja tu z nim nie wytrzymam przez te dwa tygodnie, chociaż modliłam się, żeby on miał krótszy pobyt tutaj.
- Co to było, do cholery?
Z zamyślenia wyrwała mnie Cami, rzucając w moją stronę ostre spojrzenia. Skupiłam się lekko pod jej wzrokiem, jednak nic się nie odzywałam, bo sama nie wiedziałam co się właśnie stało.
Wzruszyłam ramionami i przygarbiona się nieznacznie.
- Właśnie, nie wiem. - burknęłam pod nosem.
Spuściłam wzrok na stół przede mną, czując na sobie spojrzenia pięciu dziewczyn koło mnie. Poczułam czyjąś rękę na moich plecach, która zaczęła powoli masować je. Odwróciłam się w stronę tej osoby i ujrzałam Amę z lekkim uśmiechem.
- Możemy o nim nie gadać już więcej, proszę? - spojrzałam po reszcie, na co wszystkie pokiwały na zgodę. - Wystarczy, że on mnie denerwuje.
Poszłyśmy po jedzenie i wróciłyśmy do tego samego stolika. Siadając przy nim zaklepałyśmy go do końca obozu, taka zasada. Usiadłyśmy wszystkie na krzesłach, jednak zostały dwa wolne miejsca. Nie zwracaliśmy zbytnio na to uwagi.
Dziewczyny rozmawiały w najlepsze, ja za to się wyłączyłam z ich konwersacji. Nie miałam ochoty z nikim gadać, co jest u mnie rzadkością. Ama zawsze się śmiała, że mówię jak katarynka i nie umiem przestać. To prawda, jednak odpalałam się przy zaufanym mi gronie.
Po pewnym czasie nie wiem czemu aż tak dziwnie zareagowałam na wpadnięcie na tego chłopaka. Przecież to nie jest nic nadzwyczajnego i my się w sumie nie znamy. On dał mi tylko bluzę, kiedy jakaś typiara mi ją oblała sokiem. Tylko tyle.
Westchnęłam ciężko i gdy tylko zjadłam pognałam do pokoju, aby się położyć i zaszyć się w moich myślach. Miałam ich tysiące na minutę, milion scenariuszy. Nienawidziłam u siebie tej cechy, nadmiernie wszystko analizowałam, co potem okazywało się totalnie niepotrzebne.
Jeszcze przed tym jak poszłam spać, przejrzałam telefon i napisałam rodzicom, że dotarłam na miejsce i że wszystko jest super. Odłożyłam telefon na szafkę, odwróciłam się na drugi bok i próbowałam pójść spać.
W pewnym momencie usłyszałam otwieranie się drzwi, przez co lekko się spięłam, bo mój umysł wyobrażał sobie jakieś chore rzeczy. Ktoś, gdy tylko wszedł, zamknął za sobą drzwi, usłyszałam roku zbliżające się w moją stronę i ciche westchnięcie.
- Wszystko okej, mała? - do moich uszu dotarło pytanie mojej przyjaciółki.
Rozluźniona się nieznacznie słysząc jej głos. Zmarszczyłam brwi na jej pytanie i odwróciłam się delikatnie w jej stronę, posyłając jej pytające spojrzenie.
- Tak, wszystko okej. Czemu miało by nie być?
Amalia pokręciła lekko głową i usiadła na moim łóżku, na wysokości moich bioder i wbiła we mnie swoje piękne, zielone spojrzenie.
- Martwię się, bo nic się nie odzywałaś na dole. Byłaś nieobecna i pewnie zakopałaś się w swoich myślach, mam rację?
Niechętnie przyznałam jej rację i przekręciłem się na plecy, aby łatwiej nam się rozmawiało.
- Nie musisz się martwić, wszystko okej. - mruknełam cicho, chcąc ją przekonać co do moich słów.
Chyba mi nie wierzyła, jednak nie naciskała. Pokiwała powoli głową i jej spojrzenie jeszcze bardziej złagodniało. Nawet nie wiedziałam, że tak się da.
![](https://img.wattpad.com/cover/372307264-288-k146769.jpg)
CZYTASZ
Camp love [ZAKOŃCZONE]
أدب المراهقينValeria Caldera, siedemnastoletnia dziewczyna dla której książki i sport, przede wszystkim siatkówka i piłka nożna, są najważniejsze w życiu. Wyjeżdża na obóz letni, sportowy z siatkówki do słonecznego Alicante. Dziewczyna myśli, że ten obóz będzie...