Przewrotność świata

1 1 0
                                    

Gdy na salę gimnastyczna przybiegła Natka z łzami w oczach, Tymon już wiedział, że coś się święci. Właśnie rozciągali mięśnie nóg, więc w przeciągu najbliższych dziesięciu minut trening miał się skończyć. Gdy Nati przyciszonym głosem coś powiedziała przyciszonym głosem, ta oznajmiła, że trening się w tym momencie zakończył. Tymon chciałby powiedzieć, że się ucieszył, że to już koniec tortur z Bagdą, ale jako, iż i tak zostało tak mało czasu do końca, nie szczególnie zmieniło mu to cokolwiek. Chłopak podszedł do Natalii i delikatnie chwytając ją za ramię zagadał, co się stało.

- Kidy tam przyszłam, w łazience lala siew wodą, a na ziemi koło łóżka była duża, czerwona plama. Boże, mam nadzieję, ze to nie była krew. To było straszne. Na środku tej kałuży ktoś zostawił gumową kaczuszkę. Ale najgorsze jest to, że przez okno w holu zobaczyłam człowieka ubranego bardzo podobnie jak ten wcześniej w wodzie.

- O... o ma... aa... atko! -Tymon po raz kolejny zaczął się jąkać i już miał tego serdecznie dość. - A... ale do... dobrze się czu... czujesz?

- Sama nie wiem... strasznie się boję, a to wszystko mnie trochę przytłacza. -Natalii łzy zaczęły spływać strumykami po twarzy. - A co jeśli ten ktoś wróci? Może będzie chciał mi zrobić krzywdę? Albo w ogóle mnie zabije!

- J... już spoko... ojnie. Nie dzie... eje się nic złe... ego. - Tymon delikatnie objął Natalkę, a przerażona dziewczyna się w niego wtuliła.

-Ej, ej, ej! Tymon, czy ty mnie zdradzasz? - Na horyzoncie pojawił się Kazik nieświadomie rujnując całe piękno chwili. - No jak mogłeś Tymon. Ja ci daje wszystko, a ty mnie porzucasz dla dziewczyny?

- Z... zamknij się Ka... Kazik widzisz, że o... ona płacze.

Dopiero w tym momencie Kazik faktycznie przyjrzał się Natalii i Tymonowi. Faktycznie, Natka płakała i cała się trzęsła, a Tymon jąkał się z nerwów i wyglądał jakby chciał stąd uciec conajmniej do Azerbejdżanu. Kazik nie wiedząc co zrobić w zaistniałej sytuacji, pozbierał z ławeczki obok rzeczy Tymona i Nati, i do nich wrócił.

-To co się stało? - Chłopak podał Tymonowi i Natce ich rzeczy, zresztą zwyczajowo, jak to on, Kazik musiał się odezwać.

-Możemy o tym nie gadać? - Poprosiła nadal jeszcze roztrzęsiona Nati.

-Pewnie - zgodził się Kaziu i ruszył w stronę pokoju. - Too... co wam powiedziała Bagda? - Nati zgromiła chłopaka wzrokiem, więc spłoszony Kaziu znowu zmienił temat. -  O czym w ogóle mogę porozmawiać z moją przyjaciółką?

- Założyła bym, że ze względu na bycie przyjaciółmi to o wszystkim, ale obawiam się, że na chwilę obecną to co najwyżej o pogodzie

- Czyli po prostu mam się zamknąć? - Upewnił się Kazik

- Może nawet nie tyle zamknąć, co dać mi chwilę na dojście do siebie...

- Czyli się zamknąć. - Kazik uśmiechnął się krzywo, i ruszył w stronę innej grupki znajomych. Na odchodne pochylił się jeszcze nad Tymonem i szepnął mu na ucho:

-Zajmuj się nią dobrze, i nie pozwól, żeby spadł jej włos z głowy.

Tymon popatrzył się na Kazika mówiąc tylko nieme „ty też?" Po czym objął mocniej Natalię.

Oczywiście, że Kazik też. Natka się podobała prawie wszystkim. No i, najwidoczniej tak wyszło, że od początku Kazik tak wspierał Tymona zarywającego do dziewczyny, bo jemu samemu się podobała. Życie bywa przewrotne.

Po kilku minutach w końcu ponownie pojawiła się pani Bagda. Wszyscy widzieli jak wyszła z telefonem, ale dopiero teraz oznajmiła co robiła.

- Zadzwoniłam na policję. Powinni tu przyjechać za jakieś pół godziny. Proszę się nie stresować, bo nic się wam nie stanie, a możecie w ten sposób tylko utrudniać wszystkim życie. Dzwoniłam też do opiekunów z drugiej zmiany, ale tylko Nowak jest w stanie przyjechać. Reszta... jest w interesującym stanie i powiedzieli, że ich zmiana zaczyna się dopiero jutro, więc wcześniej nie zamierzają się tu pojawić. To tak w sumie na tyle z ogłoszeń parafialnych. Na razie proszę nie wychodzić z hali, ani niczego nie trenować na air truckach bez mojej zgody. - Kobieta popatrzyła się krzywo na grupkę dziewczyn pod ścianą kłócących się o to, która z nich potrafi zrobić lepszą lotkę bez trampoliny z ustanym lądowaniem. -Teraz możecie wrócić do waszego zwyczajowego strzępienia języków, tylko proszę nie za głośno. - Opiekunka uśmiechnęła się krzywo odganiając ręką dzieciaki - No już, wio mi z gad co to ma być za zgromadzenie! Rozejść się gdzieś po terenie sali!

Tymon razem z Natalką usiedli po jednej stronie sali, a po jej drugiej usadowił się Kazik z Anką.

-I jak się czujesz? - Zapytał Kazik Anię. - Całkiem nieźle tak szczerze. Nic mnie nie boli, psychicznie też nie najgorzej, bo wiem, że złapią tego bandziora. Więc tak szczerze, może być.

- Ale on ci nic nie zrobił? Nie wiesz czego od ciebie chciał?

- A co to? Przesłuchanie? Policja?

- O właśnie! O wilku mowa! Chyba jadą!

-Chwila! To nie policja...

Mroczna kaczuszka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz