Rozdział 5 Nie odpuszczę Kate

7 1 1
                                    

Tydzień mijał mi bardzo wolno. We wtorek i czwartek miałam popołudniu zajęcia z hiszpańskiego, w środę korepetycje dla Alisson i w piątek kiedy po zajęciach plastycznych musiałam jechać na co tygodniowe zakupy z Michaelem. W domu była napięta atmosfera przez ojca przebywającego w nim. Jadłam tylko śniadania i bardzo małe porcje kolacyjne. Resztę jak musiałam jeść to zwracałam po. Nie miałam czasu ćwiczyć więc to było jedynym wyjściem. Niestety efekty były małe więc od przyszłego tygodnia miałam zamiar ograniczyć się tylko do śniadań. Sporo osób w szkole mnie znienawidziło bo odmawiałam udzielania korepetycji. Nie miałam już kiedy więc tylko Allison miała szczęście. Teraz jak szłam korytarzem to widziałam te krzywe spojrzenia innych. Sophie w przyszłym tygodniu leciała z rodziną do Włoch i mieli dopiero wrócić za dwa tygodnie. Zajebiście. Nie mam teraz z kim spędzać czasu w szkole. Miałam zamiar całą sobotę przeleżeć jak i zrobiłam. Bo niedziela nie zapowiadała się ciekawie. Rano musieliśmy całą rodziną wstać, żeby iść do kościoła a później pojechać do znajomych rodziców na obiad. Właśnie się szykowałam kiedy Mike wszedł mi do pokoju.

-Mama kazała spytać czy jesteś gotowa.

-Tak, już idę.

Dawno nie jechaliśmy samochodem mamy. Tak całą rodziną. Ten samochód należał do rodziców ale matka ciągle gdzieś jeździła więc ojciec jakiś czas temu kupił sobie drugi samochód.

-Catherine, pamiętaj nie jedz za dużo bo widzę, że włożyłaś obcisłą sukienkę.- Odezwała się matka, która najwidoczniej na temat mojego wyglądu miała to samo zdanie co ojciec.

-Mamo daj jej spokój, przecież nie przytyje 5 kilogramów po zjedzeniu obiadu.

-Michael czy mówiłam do ciebie? Bo nie przypominam sobie bym w ogóle pozwoliła udzielić ci głosu, a wracając do tematu Catherine. Czy mogę wiedzieć co to za czwórka plus ze sprawdzianu dziecko?

Mike spojrzał się na mnie współczująco a ja już nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.

-Sprawdzian był ciężki.

-I tylko tyle masz na wytłumaczenie?

-No a co chcesz jeszcze usłyszeć?- Zwykle się hamowałam z takim pyskowaniem ale miałam jej już dość.

-Catherine mogę wiedzieć co to za pyskowanie? Następny sprawdzian napisz na co najmniej pięć bo jak nie to grozi ci to karą na wychodzenie z domu.

I tak nie mam czasu kiedy wychodzić, ale nie powiedziałam tego bo mogłam za to oberwać więc siedziałam cicho. Gdy zaparkowaliśmy pod domem znajomych rodziców wysiedliśmy z samochodu i matka zapukała do drzwi. Otworzyła je pani, która już na pierwszy rzut oka wydawała się tak poważna jak moi rodzice.

-Witaj Emmo, witaj Davidzie.

-Witaj Julio

Weszliśmy do środka i zauważyłam, że w progu stały jeszcze dwie osoby. Zapewne mąż Juli i ich córka, do której zdecydowałam się podejść.

-Hej. Jestem Catherine- Zwykle mówiłam Kate ale moi rodzice nienawidzili zdrobnień, za to ja nienawidziłam mojego pełnego imienia. Dziewczyna spojrzała na mnie obojętnym spojrzeniem.

-Gabriela.-Rzuciła i podeszła do Michaela witając się z nim już o wiele milej. A to suka.

- Zapraszam do jadalni.

Faktycznie nie zjadłam dużo ze względu na rodziców i to, że nie miałam gdzie później zwymiotować i dlatego darowałam sobie później w domu wymiotowania bo stwierdziłam, że jeden obiad nie zaszkodzi. Siedzieliśmy tam do dziewiętnastej i czas mi się tak dłużył, że myślałam że zasnę. Jak wracaliśmy samochodem włączyłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama kiedy nagle przyszło mi powiadomienie. Prawie przeklęłam na głos kiedy zobaczyłam od kogo jest

Jacob._Howard: Dałem ci mój numer telefonu a dalej nie zadzwoniłaś:(

Czy on sobie w tym momencie ze mnie żartuje?

Kate.Burton: A po cholerę miałam dzwonić skoro jasno ci powiedziałam, że nie szukam przyjaciół:)

Jacob._Howard: Nie odpuszczę Kate. Ja mówiłem poważnie o tych korepetycjach a ty mi niegrzecznie odmówiłaś:(

Kate.Burton: No to masz problem, bo ja nie mam czasu w tygodniu i zamiaru udzielać ci korepetycji:)

Jacob._Howard: No to może w weekend? Mówię o sobocie a nie o niedzieli:)

Kate.Burton: W weekend mam zamiar odpoczywać a nie udzielać nieukom korepetycji:)

Jacob._Howard: No proszę Kate, to dla mnie ważne:)

Kate.Burton: A dla mnie nie:) Żegnam Howard.

Już miałam odkładać telefon ale po chwili przyszło mi kolejne powiadomienie.

Jacob._Howard: A jak zapłacę?:)

Kusząca propozycja.

Kate.Burton: Ile?

Jacob._Howard: Wiedziałem, że na to polecisz:) możesz uczyć mnie w domu a do 15 funtów na godzinę dorzucę placki ziemniaczane:)

Kate.Burton: Świetna propozycja:) jednak przemyślę sprawę czy zasługujesz na korepetycje za te obtłuczone kolana, które bolą i chyba umierają:(

Jacob._Howard: Upomnę się za niedługo:) Składam kondolencje dla twoich kolan :( [*]

Nic już jednak nie odpisałam bo dotarliśmy do domu.

To co tkwi w sercuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz