I

19 2 0
                                    

Łódka kołysała się lekko, gdy razem z innymi uczniami przemierzał jezioro, podziwiając rozciągający się przed nimi zamek. Każde okno wypełniało ciepłe, pomarańczowe światło, dodając budowli jeszcze więcej magii.

Travis uśmiechał się szeroko, przekraczając próg Hogwartu. Rozejrzał się po wszechstronnym wnętrzu, omiótł wzrokiem migoczące pochodnie, cienie tańczące na ścianach. Kroczył wraz z innymi dzieciakami, przekonany o tym, że w murach tego zamku przeżyje najwspanialsze lata swojego życia.

Profesor McGonagall wyjaśniła im krótko, jak działał system domów i jak wyglądał przydział, a potem zostawiła ich na moment. Kiedy tylko zniknęła za rogiem, rozgorzały podekscytowane szepty.

- Więc to prawda – głos jasnowłosego chłopca przebił się ponad innymi, zwracając uwagę zebranych. – To, co mówili w pociągu. Harry Potter zaszczycił Hogwart.

Szepty przybrały na sile. Wzrok Travisa powędrował w stronę ciemnowłosego chłopca, na którego nosie spoczywały okrągłe okulary. Zbadał go spojrzeniem, zastanawiając się czy to, co mówili inni, było prawdą i rzeczywiście – wyglądem praktycznie nie różnił się od młodego Jamesa Pottera. Jedynie zielone oczy odziedziczył po Lily.

Przeniósł znów wzrok na chłopca, który przedstawił się jako Draco Malfoy. Dreszcze przebiegły po jego skórze na dźwięk znajomego nazwiska, tak popularnego wśród czarodziejów. Wiadome było, że Malfoy'owie, za czasów Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, wiernie mu służyli, a dopiero po jego upadku wyparli się wszystkiego, twierdząc, że działali pod wpływem zaklęcia Imperius. Część ludzi wierzyła w ich słowa, druga, do której zaliczał się Travis, niekoniecznie.

Zaczepki chłopców przerwało ponowne pojawienie się profesor McGonagall. Poszli znów za nią, a gdy przekroczyli próg wielkiej sali ponownie rozległy się podekscytowane szepty. Wszyscy rozglądali się, zadzierali głowy na zaczarowany sufit, który wyglądał, jakby wcale go tam nie było – rozciągało się nad nimi rozgwieżdżone nocne niebo, świece wirowały w powietrzu ku zachwycie nowych uczniów. Starsi, zajmujący miejsca przy stołach, przyglądali się z zainteresowaniem swoim młodszym kolegom, niektórzy nawet do nich machali, uśmiechając się szeroko.

Ustawili się przed schodkami, na szczycie których, oprócz stołu nauczycielskiego, znajdywało się niskie krzesełko z ułożoną na nim starą tiarą. Tiara, ku zaskoczeniu dopiero przybyłych uczniów, zaczęła śpiewać coś, co zapewne miało być hymnem szkoły. Travis uśmiechnął się, lekko kiwając głową do rytmu. Podniósł on także wzrok na dyrektora, starca z długą, siwą brodą i uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ten odpowiedział mu uniesieniem kącików ust. Wreszcie, gdy hymn dobiegł końca, profesor McGonagall zaczęła wyczytywać nazwiska pierwszych uczniów. Podchodzili po kolei, by usiąść na stołku, a później na ich głowę nakładana była tiara, wykrzykująca nazwę domu, do jakiego od tego dnia mieli należeć.

Neville Longbottom, Ronald Wesley i Hermiona Granger zostali przydzieleni do Gryffindoru. Draco Malfoy, jak można się było spodziewać, został przywitany przez Ślizgonów gromkimi brawami i okrzykami. Jeszcze kilkoro dzieciaków zostało przydzielonych do Hufflepuffu i Ravenclawu, aż wreszcie usłyszał swoje nazwisko.

- Travis Foxheart.

Przecisnął się przez stojące mu na drodze dzieciaki, a potem szybko wszedł po schodkach, by zająć miejsce na stołku. Tiara ledwie musnęła jego głowę, by zaraz zawołać:

- Hufflepuff!

Puchoni zawiwatowali, rozległy się oklaski.

- Witamy ponownie – usłyszał cichy głos profesor McGonagall.

Sectumsempra|Draco Malfoy x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz