Prolog

7 1 0
                                    

Byłam głodna i spragniona ale też i przerażona byłam sierotką od dwóch tygodni ponieważ moi rodzice zostali zabici przez złych ludzi którzy chcieli mnie skrzywić nie wiedziałam co robić więc uciekłam do lasu tak jak kazała mi mama przed tym za nim ją rozszarpali źli ludzie tak o to żyłam w lesie od dwóch tygodni będąc brudna wygłodzona i odwodniona nie mając siły chodziłam po lesie szukając jakiegoś pożywienia ale nie było go nigdzie

Nawet nie wiedziałam gdzie iść ale co poradzić skoro miałam osiem lat i nawet nie wiedziałam na jakim terenie aktualnie byłam

Szłam tak przed siebie do momentu aż nie usłyszałam szelestu w krzakach a po chwili głośne skomlenie zainteresowałam się tym i mijając gęste chaszcze wyszłam z krzaków zauważając dużego czarnego wilka który był skulony i próbował wyszarpać swoją łapę z metalowej pułapki na niedźwiedzie od razu rozpoznałam do kogo należała ta pułapka więc nie mogąc patrzeć na cierpienie zwierzęcia które leżało skulone na ziemi w jedną wielką czarną puchatą kulkę

- hej wilczku - powiedziałam słabym głosem zwierzęcie gdy mnie usłyszało zawarczało groźnie ukazując swoje zęby widząc to od razu uniosłam dłonie w geście poddania i powoli ruszyłam w jego stronę tak by go bardziej jeszcze nie sprowokować do jeszcze większej agresji

- nie zrobię ci krzywdy chcę pomóc - powiedziałam miło i gdy zauważyłam że wilk nie pewnie na mnie spojrzał ale przestał już warczeć podeszłam do niego upadając przy nim na kolana złapałam za metalowe szczęki pułapki nie minęła chwila a poczułam ból w prawej dłoni widząc pysk wilczka który mnie gryzł zacisnęłam zęby i głaszcząc go po głowie w uspokajającym geście szepnęłam cicho

- chcę pomóc nie chce twojej krzywdy - powiedziałam miło gdy to powiedziałam wilk puścił moją rękę na której były ślady kłów widząc krew która leciała z ran po zębach wilka przeniosłam wzrok na piękne zielone oczy wilka które miały w sobie domieszkę złota wydawało mi się że jego oczy zmieniły kolor na lekki czerwony ale tak jak szybko się pojawił tak szybko znikł

Chciałam pokazać wilkowi że nie ma czego się obawiać więc uśmiechnęłam się przyjaźnie czując lekkie łzy w oczach które były spowodowane bólem w mojej prawej ręce wilk widząc to przybliżył do mnie swój wielki nos którym zaczął mnie wąchać Z zaciekawieniem a po chwili lizać po twarzy co wywołało mój cichy śmiech lekko odpychając od siebie pyszczek wilka spojrzałam na niego szczerym dziecięcym uśmiechem który miałam na ustach

- pomogę ci dobrze ? - odparłam nie oczekując od niego odpowiedzi i znów kładąc dłonie na metalowych szczękach pułapki otworzyłam ją przez co wilk zabrał swoją puchatą łapę ale widząc jego mocne rany na łapie oraz na boku brzucha uśmiechnęłam się smutno w jego stronę

- jesteś ranny mogę zobaczyć twoją łapkę ?- spytałam zupełnie tak jakbym się bawiła w małą klinikę dla zwierząt wilk nie pewnie podał mi swoją łapę zachowywał się on zupełnie tak jakby rozumiał co do niego mówię co było naprawdę dziwne ale jako ośmioletnie dziecko nie zwracałam na to szczególnej uwagi

Biorąc jego wielką łapę która była w wielkości mojej głowy położyłam delikatnie w miejscu rany swoją małą kruchą dłoń i nie minęła chwila jak spod mojej dłoni wyłoniło się złote ciepłe światło oznaczające o tym że leczyłam jego rany gdy wilk zobaczył to robiłam przy jego łapie przyglądał mi się zupełnie tak jak by był zainteresowany i zafascynowany tym co robiłam uczyniłam to samo z jego wielką raną którą miał z boku brzucha i gdy tylko go uleczyłam wilk wstał na równe nogi mertając przy tym wesoło ogonem i jak gdyby nigdy nic podszedł do mnie i zaczął lizać mnie po policzkach co szczerze powiem bardzo łaskotało

Cicho się śmiejąc odepchnęłam wielki pyszczek wilczka od siebie i drapiąc go za uszami rzuciłam w jego stronę

- musisz już iść do swojej rodziny biegnij - ponagliłam go wilk w tym samym momencie spojrzał się na mnie zupełnie tak jak by z bólem w oczach i żalem wilk  odchodząc w stronę krzaków zerknął na mnie zupełnie tak jakby się żegnał a po chwili zniknął w krzakach

czując lekkie zawroty głowy ruszyłam w dalszą drogę przed siebie nie wiem ile tak szłam bez celu mijając różne drzewa krzaki i jeziorka ale szłam tak do momentu aż całkowicie nie straciłam sił i z wyczerpania położyłam się na miękkiej zielonej trawie  odpływając i licząc na mój koniec

- biedne dziedzko - usłyszałam cichy męski głos nie miałam siły nawet otworzyć oczu a co dopiero się podnieść ale poczułam że ktoś mnie podnosi a po tem jestem gdzieś   niesiona będąc w ciepłych ramionach od razu wtuliłam się w mężczyzne czując jak znów odpływam z braku sił

*******************************************

Rozdziały będąc co dwa dni albo codziennie

Finding DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz