3. ~ Alfa i omega ~

62 8 28
                                    

Treningi Generacji Z przebiegały całkiem dobrze i sprawnie. Jej członkowie zdążyli już zaznajomić się z sobą i pozawierać bardziej lub mniej przyjacielskie znajomości, co bardzo dobrze odbijało się na zgraniu drużyny w czasie gry. Z każdym dniem zespół rósł w siłę i doświadczenie, nieuchronnie zbliżając się do początkowych rozgrywek.

Już po pierwszym spotkaniu Black udało się przyporządkować poszczególnym członkom drużyny odpowiednie pozycje na boisku. Bramkarz rzecz jasna, pozostał bez zmian. Obrona składała się się z z trzech obrońców. Jak się potem okazało, na defensywie sprawdził się świetnie przewracający się o własne nogi blondyn. Zdecydowanie lepiej radził sobie na tej pozycji, niż wtedy gdy próbował przeć z piłką na bramkę.

Drużyna posiadała też czterech pomocników rozmieszczonych parami, jedną bliżej obrony, drugą nachodzącą delikatnie na linie napastników. Na tej pozycji genialnie szło z kolei fioletowowłosej dziewczynie. Tak jak przypuszczała Black, szybkie podania i drybling piłką na przód sprawiały, że czuła się na boisku jak ryba w wodzie.

Atakujących z kolei pozostawało trzech. Na środku ofensywnej linii stała Karin, której prawą stronę wieńczył Loren Ruth, a lewą jego nieodłączny kompan Dustin White.

Będąc kapitanem czarnowłosa nie mogła zmarnować jego talentu i postawić go na innej pozycji.

Co nie zmienia faktu, że ich relacje były raczej mocno średnie.

I Black miała nieodparte wrażenie, że z dnia na dzień pogarszały się jeszcze bardziej.

Nie było treningu, na którym białowłosy nie próbował udowodnić jej jaki to nie jest świetny, zdolny, silny i jak bardzo to nie przepada za nim cała drużyna. W dodatku starał się utrudniać jej prowadzenie zespołu jak tylko mógł.

Najczęściej robił to rzucając wokół swoimi złośliwymi komentarzami.
Nienawistne spojrzenie już dawno zniknęło z jego oczu. Teraz zastąpiła je szczera zazdrość, zmieszana z kpiną i irytacją. Dawało to niezwykle wybuchową mieszankę.

I o ile na zwykłych zgrupowaniach Black nie zwracała na niego i jego dziecinne zachowanie szczególnej uwagi, tak gdy wychodzili na boisko wszystkie ich spory i niesnaski musiały ucichnąć do końca meczu.

W zasadzie, to w jednej kwestii Dustin od samego początku miał rację. Członkowie Generacji Z byli z nim w naprawdę dobrych stosunkach. Z nią... Niekoniecznie. Nie było między nimi co prawda kłótni, czy większych problemów (nie licząc White'a rzecz jasna, bo zazwyczaj to on był ich głównym sprawcą), jednak Black od samego początku czuła, że coś jest w tej drużynie nie tak.

Bo czy członkowie drużyny darzyli ja szacunkiem? Owszem .

Ale czy ją lubili? Tego by raczej nie powiedziała.

Nie było między nią, a nimi jakiś mocniejszych więzi. Razem wychodzili tylko na boisko. Nie łączyło ich nic więcej.
Jednak czy Black czuła się z tego powodu zawiedziona, bądź rozczarowana?
Zupełnie nie. Od kiedy tylko pamiętała, trener powtarzał jej jedną konkretną rzecz:

Cel można zdobyć tylko w pojedynkę. Zespół może być jedynie ułatwieniem do jego osiągnięcia.

A jej celem było wygranie Golden Ballu. By to zrobić musiała pokierować drużynę tak, by odnosiła sukces mecz za meczem. Bez względu na to ile wysiłku będą musieli w to włożyć.

Wygrają. Za wszelką cenę.

I żaden zarozumiały piłkarzyk jej w tym nie przeszkodzi...

O wilku mowa - pomyślała Karin, widząc jak białowłosy wchodzi na halę, na której już dawno skończyła się rozgrzewka.

Czarna Peleryna - do ostatniego gwizdkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz