Rozdział dwudziesty piąty

2.3K 54 5
                                    

Było miło przez kolejnych kilka dni. Żyliśmy innym życiem: rozmawialiśmy, śmialiśmy, gotowaliśmy. Spędzaliśmy czas jak dobrzy przyjaciele. Albo stare, dobre małżeństwo.

Zdziwiło mnie, że Zander tak łatwo zgodził się na moją sugestię. Może dlatego, że zapytałam go jeszcze, kiedy był w dobrym humorze. Teraz rozkładał talerze ze skrzywioną miną. Zerkałam na niego z boku, mieszając sałatkę.

- To nie jest dobry pomysł - powiedział, kładąc ostatnie naczynie na stole.

Westchnęłam słysząc to zdanie po raz dwudziesty w przeciągu godziny.

- Musisz im zaufać - powiedziałam, wskazując na niego drewnianą łyżką.

Wywrócił oczami, a w tym samym winda się otworzyła, a do jego apartamentu wpadli dobrze znani nam ludzie.

Flynn jako pierwszy dopadł do mnie, zamykając w uścisku. Po chwili ujął moją twarz i dobrze się jej przyjrzał. Pomimo że od jego wyjazdu codziennie rozmawialiśmy i zapewniałam go, że u mnie wszystko w porządku, dopiero teraz zauważyłam malującą się ulgę.

- Dobra, starczy - przepchnął go Alex, złapawszy mnie za obie dłonie. - Jak się ma moje słoneczko?

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, słysząc jak uroczo wypowiedział ostatnie słowo, ale nie dane mi było odpowiedzieć, bo zaraz jego miejsce zajęła Miley.

- Atencjuszka - burknął bliźniak, rozmasowując swoje ramię, w które dziewczyna uderzyła go barkiem.

- Faceci zdecydowanie są zbyt przewrażliwieni - rzuciła w moją stronę, przewracając oczami i przylegając do mnie. - Tak się stęskniłam!

- Nie widziałyśmy się kilka dni - uniosłam brew.

- Nawet nie wiesz, ile się wydarzyło! - odsunęła się delikatnie, zza jej pleców wyłoniła się Xana.

Na początku nie zwróciłam na to uwagi, dopiero po kilku sekundach, jak zaczęła się uśmiechać, a jej nosek lekko uniósł się w górę, zauważyłam srebrny punkt.

- Nie wierzę - szepnęłam, podchodząc bliżej.

Wszyscy, z wyjątkiem Zandera, się zaśmiali. Chociaż nie pokazywał uczuć, czułam, że też jest zaskoczony.

- Ocena? - zapytała bliźniaczka.

W przegrodzie nosowej widniało septum, które dziwnym trafem pasowało do jej delikatnego wyrazu twarzy.

- Wyglądasz zajebiście! - podniosłam głos, zadowolona.

- Wyglądasz jak krowa - odezwał się Zander zaraz za mną.

Zmierzyłam go od razu groźnym wzrokiem, zaś Xana nie robiła sobie nic z jego uszczypliwości.

- Z twoich ust takie zdanie to jak komplement - odrzekła.

On tylko wywrócił oczami. Jakież to było przewidywalne.

Po zjedzonym posiłku wszyscy słuchaliśmy opowieści Flynna o jego nowym sponsorze. Iskierki w jego oczach biły na kilometr. Kiedy skończył, zerknął na swojego przyjaciela.

- To z jakiej okazji ta kolacja?

Zander się lekko spiął, zauważyłam to po jego barkach. Odnalazłam jego dłoń pod stołem i pozwoliłam spleć nasze palce razem. Serce zabiło mi odrobinę szybciej, kiedy kciukiem przejechał po mojej skórze.

- Muszę wam o czymś powiedzieć... - zaczął, ale nie dane było mu skończyć.

- Jeżeli April jest w ciąży, to od razu mówię, że nie zajmę się wychowaniem waszego dziecka - wrzasnął na głos Alex. - Jestem za młody na bycie wujkiem.

RACE AGAINST THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz