Siedziałem około 6 30 na łóżku i wpatrywałem się w śpiącego Edgara. Zastanawiałem się czy wszystko w porządku po wczorajszym zdarzeniu z pijanym rudym szczurem. Wstałem i podszedłem do niego z drugiej strony łóżka. Miał smutny i cierpiący wyraz twarzy (Nie dziwię się). Odkryłem jego brzuch i podwinąłem delikatnie bluzkę. Zdjąłem bandaż i popatrzyłem na ranę. Jak nie wiecie to uczyłem się rok na lekarza. (I tak nic nie umiem) Patrzyłem się na ranę która była zaczerwieniona i nie wyglądała najlepiej. Wstałem więc i zacząłem iść do biurka po jakąś wodę aby przetrzeć jeszcze raz ranę. Nagle zatrzymał mnie głos zza pleców.
-ał.. - jak się można było spodziewać
- Edgar nie ruszaj się już idę- wziąłem wodę i szybkim krokiem zacząłem iść w jego stronę. Uklęknąłem koło niego i zacząłem odkręcać wodę (nie tak łatwo z tymi nowymi zakrętkami).
-daj mi już spokój...- powiedział po cichu Edgar. Widziałem jego lekko zdenerwowaną minę ale odpowiedziałem łagodnie.
- nie mogę Cię puścić bo jesteś ranny. A no i jesteś duchem którego trzeba odesłać do nieba.
- raczej do piekła- wyszeptał (Chyba) do siebie.
-ej nie mów tak! Napewno nie byłeś taką złą osobą!- byłem pewny że nie jest taki okropny jak mówi ale moją pewność rozwiały myśli które mogły mi przejść przez głowę. Czemu ja tak dużo myślę?!
- nic o mnie praktycznie nie wiesz więc nie mów tak..- powiedział po cichu po czym zamknął oczy. Wziąłem szmatkę i polałem ją zimną wodą. Przyłożyłem do rany i zacząłem wycierać krew
-Ał!- wykrzyczał Edgar zaciskając zęby.
-już już wytrzymaj chwilkę- próbowałem go jakoś uspokoić ale wiedząc jak to może boleć nie dawałem sobie za dużych szans. Dokładnie wytarłem z krwi ranę ponieważ wczoraj tylko założyłem bandaż tymczasowy. Wziąłem drugą szmatkę i polałem ją wodą A następnie przyłożyłem do rany. Edgar syknął i zamknął oczy. Odwrócił głowę i siedział tak aż do czasu kiedy miałem zdjąć szmatkę. Sięgnąłem po bandaż do apteczki i go rozpakowałem z takiej folii. Zdjąłem mokry opatrunek i zacząłem bandażować ranę.
- Edgar usiądź bo nie mogę założyć bandażu. - wstał powoli i usiadł nadal mając zamknięte oczy. - dziękuję- powiedziałem i kontynuowałem. Ściskałem mocno brzuch bandażem i czasami patrzyłem się na Edgara który ledwo wytrzymał z bólu. Zawiązałem na supełek końcówki i wstałem.
-już skończone - Edgar na te słowa otworzył oczy znowu się położył.
- mogę jeszcze zobaczyć ręce?- nie chciałem go tak męczyć ale trzeba było zadbać o wszystkie rany. Nic nie odpowiedział więc uznałem to za tak. Sięgnąłem po rękę i położyłem na jego nogach ponieważ był przykryty kołdrą. Zdjąłem rękawiczkę (taką bez palców) i odwinąłem stary opatrunek.
- nie jest tak źle. Poczekaj zaraz przyjdę. -Wziąłem nowe bandaże i przy okazji zrobiłem jedzenie. Szybko zrobiłem płatki na mleku dla mnie i niego. Wróciłem na górę i zastałem tam leżącego Edgara. opatrzyłem szybko rany na obu rękach - usiądź- na te słowa jednak nie zrobił żadnego ruchu. Odstawiłem miske na podłogę i skierowałem spowrotem wzrok na niego.
- Edgar musisz coś zjeść- po tych słowach nadal nic nie zrobił. Nie mogłem mu dalej rozkazywać bo i tak mnie zignoruje. Złapałem więc jedną ręką w tali A drugą za plecy chcąc go usadzić.
- Y-y co t-ty robisz?!- był zakłopotany ale nic nie poradzę. Wiem że nie lubi fizycznego dotyku ale czasami trzeba co nie? Posadziłem go do siadu i dałem płatki.
- zjedz to- teraz już stanowczo powiedziałem bo się nie będę z nim droczył jak z dzieckiem małym. Wziął miskę i zaczął jeść.~•SKIP TIME•~
Po tym jak z Edgarem zjedliśmy śniadanie postanowiłem że pójdziemy oglądać telewizję. Chwyciłem go za rękę na co się cofnął.
- n-nie trzymaj mnie!- i tak będę (🤗) więc niech nie gada tyle.
-nie koniec kropka. Idziemy oglądać telewizję bo i tak nie mamy co robić. A i nie mogę Cię Też zostawić samego- po tych słowach zaczął się szarpać aby uwolnić się z mojego uścisku. - EJ!- ale się brat przestraszył- nie wierć się tak!- złapałem go mocniej i szarpnąłem w moją stronę.
-ał..- no boli jak się wiercisz. Niby wiem że nie można nim tak targać ale innego wyjścia narazie nie widzę. Pociągnąłem go za sobą do salonu i oglądaliśmy szkołę. Po paru odcinkach pomyślałem że zobaczę jeszcze ranę na jego nodzę. Wstałem z kanapy i kucnąłem koło niego. On jedyne co to się popatrzył na mnie jak na pedofila ale nic nie poradzę. Podwinąłem nogawkę od spodni i zacząłem zdejmować bandaż. Może i było dużo tych ran ale każdą się trzeba było zająć. Edgar znowu był zaklopotany dotykiem ale nic nie powiedział. Ściągnąłem cały bandaż A następnie zacząłem lekko dotykać nogę w różnych miejscach i sprawdzać po minie Edgara gdzie może go boleć najbardziej. Chwilę nic nie mówił ale gdy dotknąłem miejsca pod raną zacisnął zęby i syknął z bólu.
-a więc tu Cię boli najbardziej. Poczekaj chwilę.- po skończeniu zdania pobiegłem do kuchni i wyciągnąłem płatki lodu z zamrażarki i owinąłem je ścierką. Wróciłem do salonu i kucnąłem przy Edgarze. Przyłożyłem materiał do miejsca niżej rany na co Edgar zabrał szybko nogę.
- ej siedź spokojnie. To ci pomoże- złapałem jego nogę i postawiłem spowrotem na ziemi. Zawinąłem w szmatkę i mocni ścisnąłem. Popatrzyłem się na Edgara który zamknął oczy i zacisną zęby.
-już! Skończone. Teraz aby jeszcze plecy- wstałem i Usiadłem koło niego.
-od pleców von..- powiedział cicho patrząc się w ziemię na co ja złapałem go za rękę i mocno ścisnąłem.
-ał ał ał puść mnie!- nuh uh bro. Coś za coś.
-jak mi dasz zobaczyć plecy.- trzeba coś było wykminić nie?
-w twoich snach!- na te słowa złapałem szybko za obie ręce i przełożyłem je do mojej.
-e-ej! Zostaw m-mnie!- przykro mi ale nie.
-nie. Muszę zobaczyć twoje plecy!- zacząłem podwijać bluzkę na co ten się zaczął szarpać. Ścisnąłem jeszcze mocniej ręce i szarpnąłem do tyłu w moją stronę. Edgar syknął z bólu i się uspokoił. Podwinąłem bluzkę i jedną ręką zdjąłem bandaż. Odsłonił się napis wyryty chyba nożem. Spróbowałem przeczytać to co jest tam napisane ale ten kto to pisał nie miał chyba do tego talentu. Zawinąłem jakoś spowrotem plecy kiedy Edgar się wyrywał. Przykryłem plecy bluzką i go puściłem. Zaczął masować sobie nadgarstki kiedy ja złapałem go za brodę i odwróciłem głowę w moją stronę( rizz). Edgar był zdziwiony ale co się dziwić nie? Drugą ręką odgarnąłem włosy z twarzy i dotknąłem rany która sie tam znajdowała. Edgar zamkną jedno oko A ja puściłem jego głowę. Powoli zdjąłem opatrunek i zobaczyłem całkiem ładnie zagojoną ranę. Uśmiechnąłem się na ten widok i położyłem zużyty bandaż koło siebie.
- jest okej więc narazie Cię nie będę męczyć. Jeszcze aby zdejmę ci okład z nogi.- uklęknąłem koło niego i zacząłem rozwiązywać supły. Edgar szeptał coś do siebie z bólu kiedy ściągałem lód. Zdjąłem go i poszedłem zanieść do kuchni. Wróciłem i miałem ze sobą nowy bandaż. Kucnąłem przy nim i opatrzyłem mu noge.
-już! Wszystko skończone!- Edgar odetchnął z ulgą A Puźniej oglądaliśmy szkołę.~•2130 słów•~
Witam wszystkich serdecznie! oto i kolejny rozdział ale niestety nudny trch. Miał przyjść na koniec buster ale już nie chciałam tak przedłużać oczekiwań. Życzę miłego dnia wszystkim!!

CZYTASZ
•~Nasz Dom~• [FANGAR]
Fanfic17 letni Fang wraz z przyjaciółm idą do opuszczonego i ponoć nawiedzonego domu. chcą się dowiedzieć czy naprawdę zamieszkuje to miejsce duch który był zabity 20 lat temu przez własnego ojca. O 23 wszyscy spotykają się koło lasu i idą w stronę domu...