Nie wiem jaki dać tytuł

72 6 44
                                    

Pov. Edgar

Wstałem o chyba 6 30, oczywiście zaspałem. Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem że nie rozpakowałem większości moich rzeczy. Miałem godzinę rzeczy się zebrać, bo do szkoły z buta 20 minut się idzie. Dobra po lekcjach to zrobię. Nagle do mojego pokoju wlazł nikt inny jak collette. Kuźwa kiedy ona się ode mnie odwali. Jest nawet fajna, ale jest wkurzająca

- EDGAR WSTAWAJ LENIU MASZ FIUTA Z KLEJU- krzyknęła prawdopodobnie na cały dom.

- nie skomentuję tego. - powiedziałem podejrzanie spokojnie

- A DOBRA SORY TY GO NIE MASZ ALE WSTAWAJ I TAK - dodała. No zaraz jej w ryja dam

- a Ty nie masz mózgu tak btw - odpowiedziałem - dobra wstaję niech ci będzie

Collette wyszła wkurzona jak jakiś mały dzieciak z 5 klasy który simpuje do kolegi z 8 klasy. Ale pomijając ten fakt wstałem i wpadłem na zajebisty pomysł: wagary

Ogarnąłem się aby udawać, że idę do szkoły. Collette nigdzie nie było. Może jest w szkole, nie wiem i mam to w dupie (w dupie to on będzie miał zaraz fjucika)

Oczywiście nie szlem do szkoły, z moją wymówką jest to że niby rzygałem (no scam każdy uwierzy)

(Time skip aż kotlet wrócił ze szkoły)

Postanowiłem, że usiądę na łóżku i zacznę się pakować i tak też zrobiłem. Oczywiście mą czynność przerwała collette

-Edgar w sumie głodna jestem

-To idź coś zjeść

-Mam lepszy pomysł! - rzekła wyciągając telefon z kieszeni - pójdziemy do tej chińskiej restauracji o której ci mówiłam

-Nie chce, teraz się rozpakowuje

-NO PROSZĘ

zignorowałem jej błagania i się rozpakowywałem. Po kilku minutach błagania kotlet odpuścił i poszedł prawdopodobnie do swojego pokoju. Znów ja po 40 minutach się rozpakowałem i postanowiłem iść na spacer. Ubrałem over-size koszulkę, dresy oraz kurtkę (u nich jest wczesna wiosna jak coś).

Gdy już miałem zamiar wychodzić usłyszałem jakiś dziki krzyk. Okazało się że to nikt inny jak collette która się po prostu wystraszyła pająka. (Me core)

(Time skip)

Szedłem chodnikiem spoglądając na okolicę. Widać było że to jakaś patologiczna i biedna dzielnica. Po chodnikach chodzili ludzie z kapturami na głowach, prawdopodobnie dilerzy, na poboczach leżeli pijani mężczyźni i bezdomni. Za budynkami szwendali się narkomanie itd. No powiem wam, że nieciekawa okolica i się nie dziwię,że college miała taką patologiczną rodzinę. Jej matka w sumie nie była taka zła tylko była surowa, gdy collette miała 6 lat to ta zmarła na raka, a ojciec wtedy zaczął pić no i wiadomo jak to się skończyło. Nagle usłyszałem czyiś głos:

-co ty tu jeszcze robisz? Wracaj lepiej do domu młody

Oczywiście spojrzałem za siebie i nikogo nie było poza bezdomnymi i pijakami. Nie wiem czy mi się przez słyszało czy co, ale w sumie lepiej wracać do domu.

Pov. Collette

Leżałam na łóżku przeglądając moją kolekcję breloków. Uwielbiam je zbierać więc z każdej wycieczki jakieś kupowałam. Nie jeździłam na wakacje, raz byłam w Grecji na 5 dni i kilka razy w Czechach bo mieszkamy blisko granicy ale to jak mama jeszcze żyła, teraz zbieram głównie z wycieczek klasowych i ze sklepu jak jestem na zakupach jak są. Mam ich dokładnie 139. Dużo, ale część od Edgara pocztą dostawałam jak miał wycieczki ze swojej szkoły, albo ja był na wakacjach, ale to też jak był młodszy. Jeszcze mam dużo od przyjaciół jak są na wakacjach mi zawsze kupują. Nie wiem co z nimi zrobię, napewno ich nie sprzedam ewentualnie jak będę musiała zbierać na coś bardzo ważnego ale sprzedam tylko te co ja sobie sama kupiłam.

Nagle usłyszałam że ktoś puka do moich drzwi. Pobiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Stała tam moja „przyjaciółka" Shelly.

-cześć kochana! - powiedziała jednocześnie mnie obejmując. - dzisiaj organizuję imprezę! Chcesz wpaść?

-H-hej...no chciałabym tylko...

-Dzisiaj o 20! Wpadaj śmiało nawet największą hotówę w szkole zaprosiłam! - rzekła, a raczej krzyknęła. Matko jaka ona jest nachalna...Szczerze to nie chę iść na tą imprezę

-Będzie alko, przekąski i zagramy w butelkę - dodała 

-Tylko że...

-Co? Nie lubisz mnie?!- powiedziała z irytacją w głosie. Ona robi kłótnie o byle gówno. Atencjuszka

-Sory, nie będzie mnie, pa. - odpowiedziałam na szybko i zamknęłam drzwi przed jej nosem

Wróciłam do pokoju. Przydało by się coś porobić. Wzięłam telefon i włączłam Ig.

Pov. Edgar

(Time skip jak Edgar jest już w domu)

Postanowiłem, że w sumie ogarnę rzeczy do nowej szkoły, bo jutro już tam muszę niestety iść. Japierdole życie jest do dupy. Chciałbym po prostu iść spać i się już nie obudzić. Mimo to i tak spakowałem się. Kuźwa ja nie chce tam iść. W sumie mogę po prostu zrobić sobie wagary, ale collette mnie zabije.

Chwilę później się umyłem i teoretycznie miałem iść spać, ale kotlet wbiła do pokoju z telefonem w ręce.

-Edgar oglądamy jakiś film?! - zapytała

- Chcę iść spać, może jutro

- dobrzeeee - odpowiedziała. Matko ona się zachowuje jak dziecko a mamy po 16 lat. Znaczy ja mam za 2 miesiące

Od razu gdy collette wyszła ja położyłem się na łóżku i w mgnieniu oka zasnąłem

......................................................................................................................................................

Witam ponownie 🥰

Mam nadzieję że rozdział wam się podoba no i co tu dużo mówić

Bajo

I wgl będę czasami pisała zamiast myślników kropki bo piszę to na notatkach bo w samolocie byłam i nie chce mi się tego zmieniać 

-643 słowa

~Lekarstwo na złamane serce~fangar~[WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz