Kolejny rozdział pojawi się 6 września. Miłego dnia w szkole w nowym roku szkolnym, dla wszystkich, którzy jeszcze do niej chodzą :D A rozdział jak zawsze dla Kochanego NieSpermNaMnie ^^
Pierwsze problemy pojawiły się niedługo później. Podczas gdy przyjaciele Draco i Harry'ego nie mieli problemu z ich związkiem, tak samo jak reszta uczniów (chociaż niektórzy kręcili nosem na ten mezalians między domami) to wiele się zmieniło dwa dni po balu walentynkowym, w ostatni dzień tygodnia, gdy na stole Gryfonów wylądowała szkolna sowa niosąc niewielki pakunek w dziobie.
W niedzielę nie dostarczano poczty, więc widok ptaka lecącego przez Wielką Salę wywołał poruszenie. Każdy wiedział co oznacza jego pojawienie się. Wszyscy czekali, aż nauczyciele wybiorą nowego kapitana drużyny Gryfindoru. Każdy uczeń z domu Lwa miał nadzieję, że nim zostanie. Dlatego, gdy sowa z hukiem opadała między miskę owsianki a talerz tostów, cała Wielka Sala pogrążyła się w ciszy.
Sowa przez chwilę rozglądała się szukając odpowiedniej osoby, przechodząc między półmiskami i zostawiając na jedzeniu pióra. Każdy obserwował ją z uwagą. Angelina wyciągnęła do niej rękę, mając nadzieję, że nauczyciele dali jej ostatnią szansę, ale sowa podskoczyła w miejscu, odsuwając się od dziewczyny i zatrzymując się przed Harry'm. Spojrzała na Pottera bursztynowymi oczami, po czym położyła przed nim paczuszkę na talerzu.
Harry nabrał gwałtownie powietrza, podobnie jak inni uczniowie. To niemożliwe. Był dopiero na piątym roku. Piątoroczni nie mogą być kapitanami czy kapitankami drużyny, aby w pełni skupić się na SUMACH.
- To jakaś pomyłka. - powiedział do sowy. - Jestem na piątym roku.
Sowa spojrzała na niego z lekką pogardą, w następnej sekundzie wzbijając się w powietrze. Harry rozerwał paczuszkę, mając nadzieję, że może to jakiś błąd i okaże się, że w środku wcale nie ma odznaki. Bo to musi być błąd, prawda?
Ale niestety, odznaka kapitana wyleciała z paczuszki na jego talerz, odbijając się od ceramiki z głośnym hukiem, który rozniósł się echem po Wielkiej Sali. Na ten dżwięk, wśród uczniów wybuchło. Każdy przekrzykiwał się ze złością, ich głowy obracały się w stronę stołu nauczycielskiego, gdzie jak zawsze siedziała cała kadra pedagogiczna.
- To oszustwo!
- On nie ma nawet szesnastu lat!
- Jest za młody!
- To niezgodne z regulaminem szkoły!
Dumbledore widząc niezadowolenie nie tylko Puchonów, Krukonów czy Ślizgonów, ale nawet samych Gryfonów, wstał z ozdobnego fotela i podniósł dłonie, aby uciszyć tłum.
- Moi drodzy, spokojnie. - zaczął swoim jak zawsze ciepłym i opanowanym tonem. - Razem ze wszystkimi nauczycielami postanowiliśmy, że to odpowiednia decyzja. Pan Potter wykazał się przez te lata niezwykłym talentem na pozycji szukającego i w następnym roku na pewno zająłby miejsce kapitana drużyny Gryffindoru. Ta wyjątkowa sytuacja, ze zmianą kapitana, nie powinna mieć miejsca, ale niestety ma. Dlatego wspólnie postanowiliśmy, że pan Potter przejmie to stanowisko już teraz, zamiast szukać kapitana zastępczego. Przed drużyną Gryfonów tylko jeden mecz, ze Ślizgonami, który odbędzie się za dwa tygodnie, a potem pan Potter będzie mógł w spokoju skupić się na SUMACH. Dlatego, moi mili, radziłbym zachować spokój. To ostateczna decyzja i nie podlega zmianie.
Po tych słowach usiadł. Uczniowie nie mieli zamiaru się go słuchać. Ich głosy nie były już tak wzburzone jak wcześniej, ale złośliwe brzęczenie było nadal słyszalne.
Siedząca obok Harry'ego Hermiona wzięła odznakę z talerza i delikatnie przypięła ją chłopakowi do szaty, ignorując pioruny jakie oczami ciskała w ich stronę Angelina i połowa szkoły.
![](https://img.wattpad.com/cover/365757595-288-k428169.jpg)
CZYTASZ
Sentire tuum gustum #drarry ✅
FanfictionAkcja opowiadania dzieje się głównie piątym roku. Rodzice Harry'ego nie żyją, ale Lord Voldemort nie przetrwał tamtej nocy. Od piętnastu lat świat zapominał o Czarnym Panu, a Harry jest wychowywany przez Syriusza. Jego życie było prawdziwą sielanką...