36

581 53 39
                                        

Kolejny rozdział pojawi się 12 września, a ten niezmiennie dedukuję NieSpermNaMnie <3

Do meczu pozostały dwa dni. Dwa stresujące dni, w trakcie których nie był wstanie myśleć o niczym innym jak tylko o tym, że za czterdzieści osiem godzin stanie na boisku jako kapitan i będzie musiał udowodnić wszystkim, że da radę wygrać.

Cała szkoła zdawała się oczekiwać na sobotę. Na korytarzach Hogwartu atmosfera była napięta. Uczniowie z innych domów również mieli swoje opinie. Ślizgoni, z typową dla siebie ironią, sugerowali, że Harry z pewnością "podaruje" zwycięstwo Draco.

- Zakochany Potter nie będzie w stanie skrzywdzić swojego ukochanego.– szeptano, a ich drwiące uśmiechy tylko potęgowały napięcie.

Z drugiej strony, Puchoni i Krukoni byli bardziej zdezorientowani niż wrogo nastawieni. Nie byli pewni, jak mają się ustosunkować do tej nowej sytuacji, ale nie mogli zaprzeczyć, że widmo ostatniego meczu Gryfonów przeciwko Ślizgonom przyciągało ich uwagę. To miał być mecz sezonu, a plotki i spekulacje tylko dodawały mu dodatkowego ładunku emocjonalnego.

Największym wyzwaniem dla Harry'ego było to, że sam zaczął wątpić, czy będzie w stanie oddzielić swoje uczucia do Draco od swoich obowiązków jako kapitana. Wiedział, że musi być bezwzględny na boisku, ale każda myśl o tym, że mógłby zranić Draco, nawet przypadkiem, napełniała go lękiem.

Jednak wiedział też, że nie może pozwolić, by uczucia do Draco wpływały na jego decyzje. To był test, nie tylko dla jego umiejętności przywódczych, ale i dla jego zdolności do podejmowania trudnych decyzji. Musiał zyskać zaufanie swojej drużyny, pokazać im, że jest w stanie prowadzić ich do zwycięstwa, niezależnie od tego, z kim spotkają się na boisku.

Draco o dziwo jako jedyny zdawał się nie przejmować tym wszystkim. Pogratulował Harry'emu nowego stanowiska i zażartował, że niech wygra najlepszy. Tak, jakby to, co się wydarzy nie miało dla niego znaczenia. A przecież miał zagrać przeciwko swojemu chłopakowi. Czy to tak niewiele go obchodziło? A może miał zamiar wygrać i to, że Harry'emu będzie przykro go nie obchodziło? Merlinie! Czemu to musi być takie skomplikowane.

- Ty to komplikujesz, Harry. - powiedział mu Draco, gdy ten podzielił się z nim swoimi obawami. Mecz miał być jutro, a chłopcy leżeli rozciągnięci na łóżku Malfoy'a. - Nieważne czy wygrasz ty czy ja, to tylko gra. Moje uczucia nie zmienią się do ciebie, jak ci się uda, ale nie będzie mi przykro jak cię jutro rozgniotę jak pomidora na boisku. I ty też powinieneś tak myśleć.

- Ale...

- Ale niezależnie od sytuacji jutro będziemy uprawiać seks z kimś kto wygrał turniej Quidditcha w tym roku.

Harry spojrzał na niego ze śmiechem.

- Jesteś nienormalny.

Draco przeturlał się na niego, przygniatając go swoim ciałem. Pochylił się nad chłopakiem, odgarniając mu włosy z czoła.

- Ale twój i tylko to się liczy. - mruknął, całując Pottera powoli i delikatnie.

Harry zarzucił mu dłonie na szyję i wzmocnił pocałunek.

- Czy możemy dzisiaj sprawdzić czy jutrzejszy seks będzie satysfakcjonujący? - zapytał między pocałunkami. Draco parsknął śmiechem, podwijając koszulkę chłopaka.

- To najgorsza sugestia seksu jaką słyszałem.

- Działa?

- Działa. - usłyszał w odpowiedzi.


Mecz Gryfonów przeciwko Ślizgonom zawsze wzbudzał emocje, ale ten raz był inny. Atmosfera na boisku była gęsta od napięcia i oczekiwań. Zebrali się wszyscy uczniowie i nauczyciele. Nikt nie miał zamiaru przegapić gry. To był najważniejszy mecz w roku - o Puchar Quidditcha!

Sentire tuum gustum #drarry ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz