Zdążyłam wyłączyć budzik, zanim zadzwonił.
Była 7 rano. Mama była by ze mnie dumna- przeszło mi przez myśl. Udałam się do garderoby wybrałam bieliznę, czarna bluzkę na na ramkach i luźne spodnie w odcieniu brudnego różu. Z naręczem rzeczy poszłam do łazienki.
Napuściłam wody do wanny, choć osobno miałam do dyspozycji prysznic. Moja mama zawsze się śmiała, że moja łazienka jest wielkości ich salonu, i miała rację. Lubiłam duże przestrzenie, ale w łazience jak i w każdym innym pomieszczeniu, stawiałam raczej na minimalizm.
W łazience dominowała czerń z szarością, oraz jasnym drewnem. Całość dopełniały zielone rośliny, które były w każdej przestrzeni domu, prócz schowka i garderoby. Kąpiel była czymś, czemu uwielbiałam poświęcać czas, na równi ze spaniem. Położyłam się w wannie. Na szczęście, sprawy z cyklu golenie pospiesznie nóg, lub innych części ciała, odchodziły z mojego czasu.
Regularnie chodziłam na zabiegi usuwania włosów za pomocą lasera. Rzecz jasna te na głowie, oraz brwi i rzęsy zostawiłam, ale reszty chętnie się pozbywałam.
Był to zabieg, na który nie żałowałam, i to chyba jedyny na który chodziłam. Czasem pozwalałam sobie również na masaż relaksujący. Jednak nic poza tym. Kupowałam kosmetyki polecane przez dermatologów światowej klasy, i to wystarczało. Przyznaję lubiłam wydawać pieniądze, bo skoro je miałam dlaczego miała bym tego nie robić. Jednak posiadałam umiar w kupowaniu.Czasem jedynie zdarzało mi się robić prezenty, rodzinie lub znajomym tak, o bez okazji. Zanurzyłam się cała w wannie. Włosy falowały wokół mnie niczym welon niesiony wodą. Policzyłam spokojnie do pięciu, i wynurzyłam się. Wstałam ociekając wodą. Namydliłam ciało, po czym spłukałam i nałożyłam peeling, masując się delikatnymi ruchami. Po czym całość ponownie spłukałam.
Na włosy nałożyłam szampon z odżywka i wmasowałam. Ta czynność, czyli włosy zawsze zajmowała mi dużo czasu. Kiedyś myślałam o skróceniu ich. Zaoszczędziło by mi to sporo czasu na suszeniu, myciu i czesaniu. Jednak byłam z nich dumna i tak szybko jak ta myślę się pojawiła, tak szybko zniknęła.
Po umyciu się, wysuszeniu włosów, i delikatnym makijażu. Poszłam do kuchni włączyć express do kawy. Spojrzałam na zegarek. 9.30. Zeszło mi dwie i pół godziny na szykowaniu.
Normalnie czas spędzony w łazience, oscylował mniej więcej w zakresie godziny. Jednak gdy w grę wchodziło mycie głowy, i związane z nią rytuały, czas ten wydłużał się do dwóch godzin. Lub tak jak teraz, do dwóch i pół. Zaczęłam się niepokoić coraz bardziej spotkaniem z Kieranem.
Nalałam kawy do kubka i zapaliłam papierosa.- Nic już chyba nie przełknę - powiedziałam do expressu. Jednak jak zwykle, nie był w stanie mi odpowiedzieć. Usiadłam na krześle barowym przy kuchennej wyspie i czekałam.
Po 10 minutach nie wytrzymałam, i wyszłam na taras. I choć przypadkowa osoba nic by z niego nie dostrzegła, ponieważ dom otaczał wysoki płot i tuje, niczym twierdzę. To wpatrywałam się w bramę wjazdowa, widziana z daleka, mimo iż oplatały ja winorośle, ale ja wiedziałam gdzie patrzeć. Telefon w tylnej kieszeni zaczął dzwonić. Wyjęłam go szybko i spojrzałam na telefon. Kieran.
Od czasu spotkania pod sklepem, nie rozmawiałam z nim prócz smsów. Jednak starałam się zachować spokój.
- Tak- odezwałam się, odbierając.
- Hej - usłyszałam jego pogodny głos i od razu się rozluźniłem.- Słuchaj... bo jest taka sprawa- zaczął.
Szlag! Rozmyślił się -pomyślałam. Jednak szybko rozwiał moje wątpliwości.
CZYTASZ
(Nie) Znajomi
Mystery / ThrillerJude Daleson żyła na wysokim poziomie. Było ją stać na wiele. Mieszkała w Friday Harbor na wyspie San Juan. Choć była to mała społeczność, a wokół było więcej wody niż lądu, to nie zamieniła by tego miejsca na żadne inne. Miała swój własny dom, a od...