4

13 2 0
                                    

Uniósł rękę dając mi do zrozumienia, że mój czas minął i powiedział.

-Biorąc pod uwagę twój słowotok, jest to dla ciebie ważne. To znaczy, nie tyle moja obecność, co okazja. Urodziny taty, i to okrągłe no,no. Odrazu po pierwszych słowach chciałem się zgodzić. Jednak, - zaczął.

A ja się spięłam.

- Jak już wspomniałaś to nie randka, więc chyba odmowie- patrzyła na moją twarz, i wybuchnął śmiechem.
-Żartuje Jud. Oczywiście, że się zgodzę. Na razie mam 2 tygodniowy urlop, więc oprócz zwiedzania miasta, i meblowania domu, nie mam zbyt wielu planów. Chętnie pojawię się na urodzinach twojego taty- zakończył.

Ulga rozlała się po mnie. Poczułam, że się spociłam, choć było to niedorzeczne.

-Super- podsumowałam tylko - Dziękuję.

-To ja dziękuję Jud, ze o mnie pomyślałaś.

Patrzyłam na niego przez chwilę po czym zdałam sobie sprawę, że już bardziej niezręcznie być nie może więc, poderwałam się prawie na niego wpadając.

-Także... ten temat za nami. Chciałeś zwiedzić miasto. Wybrałam parę ciekawych lokacji, które mają w swoim otoczeniu ciekawe sklepy. Myślę iż cię to zainteresuje

-Do dzieła- klasnął w dłonie. -To co zbieramy się?

Skinęłam głową, po czym zebrałam plecak i klucze, i wyszliśmy.

-To jak chyba bez sensu jechać dwoma autami- powiedział patrząc na podjazd.

-Racja - odparłam- chętnie przejadę się twoim BMW, jeśli nie masz nic przeciw. Mogę oddać ci za paliwo- dodałam pospiesznie.

-Daj spokój, nie ma problemu. Za paliwo nie musisz oddawać,mam nadzieję ,że przewieziesz mnie kiedyś w zamian swoim samochodem.

-Jasne- przytaknęłam.

Wystukałam na telefonie współrzędne miejsc do których chciałam go zabrać, i ustawiłam telefon na stojaku.

-Czyli wiem gdzie jedziemy, to znaczy przynajmniej na mapie - powiedział - zdradzisz coś więcej? Te nazwy nic mi nie mówią.

-I dobrze- odparłam- zajedziemy, to zobaczysz.

Zabrałam Kierana na Lime Lin Point do Parku krajobrazowego w którego obrębie mieściła się latarnia morska.

-Wiesz widok jest tu jeszcze lepszy wieczorem, gdy słońce zachodzi, i spowija latarnie. Wtedy to naprawdę piękny widok- mówiłam patrząc w dal.
Nie słysząc odpowiedzi spojrzałam na niego. Przyglądał mi się zagadkowo.

-Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo piękny może być ten widok- mówiąc to jednak patrzył na mnie, nie na rozpostarty przed nami widok.

Spuściłam głowę a twarz ,skryła mi kaskada włosów.

-Dobra chodzimy dalej - powiedziałam pospiesznie
- Zawsze możesz odwiedzić to miejsce wieczorem, gdy już wiesz jak tu dojechać- powiedziałam ruszając z miejsca.

Kolejnymi miejscami było kreatywne centrum SMIJA. Gdzie mieściła się szeroko rozumiana galeria sztuki, i różnego rodzaju wystawy. Farma Jamesa Kinga o całkowitej powierzchni 445 akrów, gdzie mieściło się stare więzienie, jak i różnego rodzaju maszyny rolnicze i ich ciekawa historią. Kieran wyglądał na pochłoniętego tym wszystkim cieszyłam się, iż go nie zanudzam.

-Pokaże ci jeszcze, gdzie co piątek organizowane są festiwale filmowe, a później ruszymy do sklepów.

Ukradkiem spojrzałam na zegarek zeszło nam już 5 godzin zrobiła się 15. Jednak wcale nie odczułam tego upływu czasu. Filmy były wyświetlane w 4 miejscach Harbor, jednak z rozmysłem wybrałam to miejsce blisko restauracji.

(Nie) ZnajomiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz