10. W końcu ją odzyskałem

68 9 1
                                    

~ Lukas ~

Czerwiec. 

25.06.2019.

W końcu jesteśmy w Stanach Zjednoczonych od wczoraj już, te miasto mnie nie przekonało już od samego początku. Wolę mój kraj, w którym jest mnóstwo jedzenia a szczególnie tradycji, leże jeszcze w łóżku hotelowym i w ogóle nie chcę mi się wstawać. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi, popatrzyłem na godzinę w telefonie i było chwilę po siódmej, wstałem nie chętnie z łóżka i przysiągłem sobie że zabiję tą osobę. Odtworzyłam i zobaczyłem moich przyjaciół.

- Co tu robicie? - było bardzo wcześnie idioci.

- Chcemy cię wyciągnąć na bieganie. - nie chcę, i nie mam ochoty.

Czy oni teraz kurwa żartują?!

- Chciałem jeszcze odpocząć do wieczora a szczególnie przed tą kolacją próbną. - ale raczej można o tym pomarzyć. 

- choć i nie marudź już przyjacielu. - odezwał się ten który ciągle marudzi.

Zrezygnowałem z kłócenia się z nimi, poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Ubrałem się w dresy i sportowe buty, wyszedłem do przyjaciół którzy czekali na mnie na korytarzu. Ruszyliśmy do windy i weszliśmy do niej, winda się zatrzymała a my wyszliśmy z niej. Na zewnątrz było ciepło już, nie czekałem na moich przyjaciół tylko zacząłem biec w stronę parku, zatrzymałem się dopiero w połowie będąc już w parku. Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem jak moi przyjaciele doganiają mnie. 

- Ale ci się spieszy Lukas. - masz rację.

- Chcę mieć wreszcie za sobą tą kolację i dlatego tak mi się spieszy. - wam by tak samo się spieszyło.

Już chcę wrócić do Turcji a nie być tutaj, tak naprawdę kolacja próbna miała się odbyć w moim kraju ale na to się nie zgodzili rodzice Amelii. I tak o to jestem teraz w USA, odechciało mi się biegać i wróciłem do hotelu. Gdy wróciłem do pokoju to od razu jeszcze się położyłem, do łóżka i patrzyłem na sufit. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojej matki, spojrzałem w stronę drzwi. Mama patrzyła na mnie z troską w oczach, wróciłem na patrzenie w sufit.

Poczułem jak materac się ugina tylko, w ogóle nie patrzyłem na to co moja mama robi. Zaczęła mnie głaskać tak jak robiła to kiedyś jak byłem mały, spojrzałem na nią z uśmiechem na twarzy.

- Mamo nie jestem już małym chłopcem. - taka była prawda. 

- Dla mnie zawsze nim będziesz. - zawsze mi to powtarzasz. 

Zaśmiałem się z tego.

-  Już pomału się zacznij przygotowywać na kolację próbną u Walker'ów. - jak mus to mus.

Spojrzałem na zegarek w telefonie i rzeczywiście było już po 15, wstałem z łóżka i zacząłem iść do łazienki. Ale zanim wszedłem do środka spojrzałem na mamę.

- A jak coś pójdzie nie tak, na tej kolacji? - wszystko może się wydarzyć.

- Będzie wszystko dobrze Lukas. - dobrze mieć taką mamę która mnie wspiera. Za dużo się martwisz odkąd tutaj jesteśmy. - pewnie masz rację mamo.

Wróć do mnie Alex Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz