Kolejna nie przespana noc. Cudownie. Powoli wstałam z łóżka lecz mimo tego i tak przez kilka sekund widziałam tylko czerń. Gdy w końcu widziałam co dzieje się do okoła mnie powoli podeszłam do szafy najciszej jak potrafiłam by nie zbudzić żadnego z domowników. Mieszkałam wraz z mamą i babcią Isabel. Issy czyli moja babcia nie miała się najlepiej. Ciągle kasłała, mamrotała jakieś nie zrozumiałe rzeczy lub mówiła sama do siebie. Wraz z mamą chodziłyśmy do różnych specjalistów którzy mogli, by powiedzieć co się z nią dzieję, ale każdy z nich mówił, że to zwykła wirusówka. Gdy przestałam zadręczać się chorobą babci wygrzebałam z szafy byle jakie spodnie, za dużą bluzkę, parę skarpetek i bieliznę po czym weszłam do łazienki, by wziąć szybki zimny prysznic na pobudzenie.
Nagle usłyszałam w pokoju dziwny hałas spowodowanym zrzuceniem podajrzę szklanki lub czegokolwiek szklanego. Jak oparzona wyszłam z pod prysznica i owinełam wokół swojego ciała ręcznik po czym wybieglam z łazienki. Gdy Bella czyli moja kotka mnie dostrzegła zostawiła odłamki szkła po moim ulubionym kubku, by do mnie podejść i zacząć ocierać się o moje nogi.
-Cholerny pchlarz - powiedziałam sama do siebie. Kubek przed stłuczeniem był biały w czerwone serca, a podarowała mi go Alex więc bardzo go lubiłam. Alex mimo minimum 15 zerwaniach przyjaźni i tysiącach kłótni wciąż była ze mną za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Gdy w końcu pozbierałam odłamki szkła zgarnełam swój plecak i wyszłam z domu. Moja mama i babcia wciąż spały a ja nie chciałam ich budzić. Mama strasznie dużo pracowała od momentu, gdy babcia zachorowała przez co wracała do domu po dwudziestej trzeciej i od razu kładła się spać a rano znowu szła do pracy i w taki oto sposób zataczała błędne koło.
Po kilku minutach drogi w stronę domu przyjaciółki z którą miałam zamiar zabrać się do szkoły, usłyszałam dźwięk powiadomienia na moją komórkę.Alex White:
Hejcia liv jednak dzisiaj nie mogę iść z toba do szkoły, bo już się umówiłam z Eveline sorki ;/
-Super...- powiedziałam sama do siebie. Napisała mi to, gdy akurat stałam pod jej drzwiami. westchnełam i po prostu ruszyłam w stronę szkoły
***
-Ej livi jesteś?- Do moich uszu dobiegł głos Michela siedzącego na przeciwko mnie.
-Ja nie jestem ja egzystuje- pomyślałam ale nie wypowiedziałam tych słów. Jeszcze uznaliby mnie za jakąś dziwaczkę którą tak na dobrą sprawę jestem za co się przeklinałam. Dlaczego musiałam być to akurat ja? Czym sobie na to zasłużyłam?
CZYTASZ
Between hell and heaven
RomanceLavinia od małego widzi duchy i zmory lecz jeszcze wtedy nie miała świadomości że nie jest to normalne a paraliże senne i koszmary nie są normą w jej wieku. Pewnego jak myślała zwykłego dnia do jej klasy dołączyl wysoki brunet o złej reputacji ale j...