Rozdział Pierwszy

18 2 2
                                    

Siedziałem skulony w kącie klatki w której mnie trzymali. Jak najdalej od drzwi. Jak najdalej od wszystkich. Dziś znowu był ten cholerny dzień sprzedaży. Straciłem już nadzieję że ktoś dobry mnie kupi. Miałem już paru właścicieli i żaden nie był dobry. W tym świecie nie ma czegoś takiego jak dobry właściciel. Układ jest jasny. Zabawka ma być posłuszna, wtedy dostaje nagrodę, a pan jest zadowolony. Wziąłem drżący oddech gdy usłyszałem kroki z zewnątrz i skuliłem się bardziej. Wiedziałem że w drzwiach klatki i ogólnie wszędzie są lustra weneckie, więc mój potencjalny właściciel mnie doskonale widzi. Po chwili usłyszałem przytłumiony głos.

-Ten wygląda na młodego. Ile on ma?-spytała osoba, najpewniej wskazująca na moją skuloną sylwetkę w rogu pomieszczenia. Nie mogłem rozpoznać kto mówił, ale wydawało mi się że... Kobieta..? Co ta dziewczyna tutaj robi? Myślałem, a wtedy usłyszałem drugi, tym razem znajomy już głos.

-Ten ma szesnaście lat. Ale proszę pani- zaczął mój "nauczyciel"-mamy o wiele lepszy towar niż on. Ten jest słaby i brzydki. Jeśli pani chce możemy pokazać lepsze egzemplarze.-

O boże. To jest kobieta. Przerażony, skuliłem się bardziej nie chcąc żeby ona widziała wszystko co powinno być zakryte. Wiedziałem jednak że to nie ma sensu i jeśli ona mnie kupi to i tak będę zmuszony wyjść do niej nagi.

-Nie-warknęła tak lodowatym tonem, że aż cały zadrżałem. -Chcę go. Ten jest idealny- usłyszałem i zamarłem. Idealny do czego? Do bicia? Do gwałcenia? Do wyżywania się na nim? Na te wszystkie domysły, łzy same cisnęły mi się do oczu.

-Dobrze...-zaczął mój "nauczyciel" i drżącym głosem z przerażenia powiedział. -Tędy proszę, droga pani. Podpiszemy dokumenty i pani zostanie właścicielką Izuku.- 

Po chwili usłyszałem kroki, które świadczyły o tym że przynajmniej dwie osoby sobie stamtąd poszły. Zaraz po tym otworzyły się drzwi i do klatki wszedł strażnik. Przełknąłem głośno ślinę, w oczach pojawiły mi się łzy, a moje ciało zaczęło drżeć. Chciałem przed nim uciec ale nie miałem jak. Byłem w pułapce. Obleśny typ wyciągnął do mnie ręce i unieruchomił mnie za nadgarstki przyciskając do ściany, wcześniej podnosząc moją drobną sylwetkę do góry.

-Błagam... Nie..-zdołałem wydusić, patrząc się przerażonym wzrokiem na mojego oprawcę. Ten wyszczerzył się w ohydnym uśmiechu i... Padł, a ja usłyszałem wystrzał pistoletu. Oczami pełnymi łez obserwowałem jak facet leci na ziemię, bojąc się że spotka mnie ten sam los. Gdy podniosłem wzrok, zobaczyłem młodą kobietę która celowała z pistoletu w miejsce gdzie przed chwilą stał mężczyzna. Po chwili warknęła podniesionym głosem:

-Mówiłam że on jest mój i że nie macie prawa go dotykać!- Podeszła do mnie i wyciągnęła do mnie dłoń, zmieniając wyraz swojej twarzy w przeciągu pięciu sekund. Ze strachem zacisnąłem uda i zasłoniłem moje miejsca intymne, nie chcąc żeby ona je widziała. 

-Hej... Spokojnie. Nic ci nie zrobię okey?- powiedziała miękko, a gdy zauważyła że zakrywam swoje poranione, wychudzone i pełne blizn ciało, zdjęła z siebie i podała mi swój płaszcz. Drżącymi dłońmi wziąłem od niej ubranie i czym prędzej założyłem je na siebie. Po chwili pisnąłem cicho, gdy dziewczyna bez żadnego problemu podniosła mnie w stylu panny młodej i nie zwracając uwagi na zwłoki, wyniosła mnie z celi. Kiedy uspokoiłem się już trochę podniosłem głowę i odważyłem spojrzeć się na twarz mojej nowej właścicielki. Była to młoda kobieta, na pewno niewiele starsza ode mnie. Miała krótko ścięte, czarne włosy z ognistymi końcówkami i nierówną grzywką opadającą na czoło. Jej oczy były dwukolorowe. Jedno było krwiście czerwone, a drugie jadowicie żółte. Przez jej lewy policzek ciągnęła się pojedyncza, ciemna blizna, która mocno kontrastowała z jej bladą cerą. Kobieta posiadała kolczyk w dolnej wardze i lewej brwi, a na jej głowie była para czarnych, wilczych uszu. Jedno z nich było oberwane, jednak dziewczyna miała po trzy kolczyki w każdym uchu. Dziwnie się poczułem gdy mnie niosła. Czułem się bezpieczny i kochany. 

Mimo tego że wyglądała na wychudzoną, widziałem jej lekkie mięśnie napinające się pod ubraniem, gdy ktokolwiek odważył się na nią spojrzeć. Jej cała osoba była bardzo groźna i dzika, a jej oczy rzucały wszystkim ostre i lodowate spojrzenia. Tylko nie mnie. Gdy patrzyła się na mnie, przybierały łagodny i zatroskany wyraz. I tak jednak czułem się śmiertelnie przerażony. Kobieta wyglądała na jakąś szefową mafii, czy na inną babkę spod ciemnej gwiazdy. W końcu bez wahania zabiła człowieka. Moje rozmyślania przerwało wyjście na zimne, wieczorne powietrze, przez co skuliłem się i mocniej przylgnąłem do ciepłej klatki piersiowej dziewczyny. Albo mi się zdawało, albo dziewczyna serio uśmiechnęła się na mój gest. W końcu moja właścicielka, włożyła mnie do ciepłego auta. Chyba to był mercedes, ale nie wiedziałem dokładnie. Grunt że w samochodzie było ciepło i wygodnie. Oczy zaczęły mi się same zamykać, a ja zmęczony tym całym dniem chciałem już zasnąć. Po chwili usłyszałem jak ktoś siada obok mnie. Zesztywniałem cały i spanikowany spojrzałem się w tamtą stronę. Nie wiedziałem czy zacząć się uśmiechać czy płakać, gdy zobaczyłem że to moja właścicielka. Potem nie wiem czemu, ale poczułem się bardzo spokojny i zrelaksowany jak nigdy.

-Śpij Izuku. To będzie długa podróż, i lepiej będzie jak się prześpisz-usłyszałem, a ja z ulgą zamknąłem oczy. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem oparty o ramię mojej nowej właścicielki.

Ech... Nikt nie komentuje.. No dobra. Wrzucam kolejny, może wtedy bardziej się rozkręci. Błagam piszcie coś, nawet że ta książka to gówno, bo po prostu dziwnie mi tak jakoś bez żadnych komentarzy...

Spokojnie. Ze mną jesteś bezpieczny... !ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz