4.

33 9 4
                                    

Stłumione dźwięki otaczającej mnie przyrody, docierają do moich uszu. Mokra ciecz pokrywa nie tylko moje ciało, a również całą odzież jaką mam na sobie. Pozwoliłam by nieco zimną wodą jeziora zmyła ze mnie poczucie żalu, nienawiści i niemocy, które towarzyszy mnie odkąd wróciłam do Goraj. Tafla wody spokojnie unosi mnie na swojej powierzchni, a ja przez chwilę udaje, że nie istnieje. Tak samo jak w dzieciństwie.

Sądziłam, że wielogodzinne sesje u mojej terapeutki coś dały. A jednak znowu czuje jakby grunt pod nogami mi się załamywał. Obecność Janka w tej mieścinie i bycie najbliższym sąsiadem mojego dziadka... Nie raz w przeszłości odtwarzałam w głowie różne scenariusze naszego ponownego spotkania. Za każdym razem wyglądało to inaczej. No dobrze. Za każdym razem albo wyprowadzalam sierpowego, albo kończyło się bliskim spotkaniem jego krocza z moim kolanem. Ten gnojek tamtej pamiętnej nocy dosypał mi do ecstasy do czegoś. Nie pamiętam jak wróciłam do domu. Nie pamiętam karetki transportujacej mnie do szpitala. Nie pamiętam zatrzymania mojego serca... Na testach wyszła śladowa ilość tego gówna, ale to wystarczyło by wywołać u mnie silna alergię... Dziadkowie i policja starali się jak mogli by wyciągnąć ze mnie informacje kto to zrobił i kiedy... Ale ja już nie chciałam wracać do tamtej imprezy. To mi nie zwróciło by mojej utraconej godności. Jedynie czego pragnęłam to zniknąć z tegoż miejsca zapomnianego przez Boga i nigdy tu nie wracać. Dlatego zaraz po wyjściu ze szpitala wyjechałam i zaczęłam nowe życie w "wielkim" mieście, przekonana że teraz wszystko się jakoś ułoży.

Cóż... Życie samo wszystko zweryfikowało.

Usłyszałam siarczyste przekleństwo i mocne chlup w wodzie. Za chwilę poczułam mocny chwyt i wciągnięcie do wody. Nim się spostrzegłam leżałam na plaży jeziora, a raczej na tym co po niej pozostało.

- Czy Ty do reszty zwariował?! - drę się, bo większego pecha w życiu ode mnie chyba nikt nie ma - Najpierw nachodzisz mnie w domu mojego dziadka, a następnie zaklucasz mój spokój nad wodą?! Co z Tobą nie tak?!

- Przestań na mnie wrzeszczeć to po pierwsze - dyszy zgięty w pół, opierając dłonie na lekko zgiętych kolanach - A po drugie myślałem, że utonęłas idiotko! Mało zawału nie dostałem przez Twoje dziecinne zachowanie! - i jeszcze dupek jeden podnosi na mnie głos!

- A nawet jeśli plywalabym tam martwa? To co Ci do tego?! Nawet spokojnie umierać mi nie można bo Ty tak postanowiłeś?! - dzgam go małym palcem w już wyprostowana sylwetkę

Patrzy na mnie wnikliwie. Jakby próbował coś wyczytać z mojej twarzy.

- Chciałaś popełnić samobójstwo? - duka, a ja wybucham niepohamowanym śmiechem. - Co Cie tak śmieszy?

- Twoje pytanie.

- A co w tym śmiesznego?

- Nie udawaj, że martwisz się o moje zdrowie - mówię z wielką powagą w głosie - Już kiedyś mało sam nie doprowadziles do mojej śmierci. Zresztą jak każdy tutaj w tej mieścinie byś tańczył na moim grobie z radości.

Chociaż nauczyłam się ukrywać wszystkie emocje tym razem wszystko ze mnie się wylało jak z zbyt przepełnionego naczynia. Nie potrafiłam schować swojej złości i żalu do Jego osoby w swoim głosie.

- Słucham? - jego gra aktorska jest naprawdę na wysokim poziomie - Niby kiedy chciałem Cię zabić?! Co? - patrzy na mnie jakbym straciła rozum - Przecież ja Cię kobieto dzisiaj pierwszy raz na oczy widziałem.

- Jesteś tego pewny? - pytam z kpiną w głosie starając się go minąć, szturchając z bara nie zbyt lekko.

- Nie skończyłem - mówi szybko mnie doganiając i chwytają stanowczo za nadgarstek

Mów Mi Boguś Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz