2🤍

449 16 9
                                    

Dziś uciekam od wszystkiego i znów zamykam się w sobie.

Kinga zabrala swoje rzeczy, a ja siedziałem w domu sam ignorując wiadomości innych.

Czy to było głupie?

Owszem.

Było chyba najgorszą rzeczą jaką mogłem zrobić dla samego siebie.

Brak kontaktu z Bartkiem był dla mnie jak pocisk wystrzelony w serce z paru centymetrów.

Może nie fizycznie, ale psychicznie.

Nie minął nawet jeden dzień, a ja usłyszałem dzwonek do drzwi.

Chociaż czego ja się spodziewałem, że będę siedzieć sam gdy cały internet huczy o mnie i Kindze?

Niechętnie wstałem z kanapy i wyłączyłem ulubioną grę. Otworzyłem drzwi przed którymi stało parę osób.

W tym on.

W głębi serca poczułem jakby małe światełko w paro kilometrowym ciemnym tunelu.

Poczułem szczęście, bo przecież idąc długo bez światła obijając się o betonowe zaokrąglone ściany było to jak ratunek.

Ale wraz z szczęściem poczułem strach, bo co robiło światło po środku niczego, to jakby spotkać mordercę idącego w jednym celu na ciebie.

- Wejdźcie. - Rzuciłem ignorując ich przywitania czy pytania. - Czujcie się jak u siebie. - Powiedziałem jakby bez uczuć samemu wracając tam gdzie byłem.

- Patryk co jest? Nie odbierasz, nie odpisujesz, totalnie nie ma z tobą kontaktu. - Powiedziała Hania siadając obok mnie, przykro patrzyło się na nią bez uśmiechu. Było mi przykro, że ktoś się mną przejmował.

- A co ma być? - Nie patrzyłem jej w oczy, bo było mi wstyd.

- Żartujesz sobie? Wiem że nie jesteśmy razem, ale nadal możesz liczyć na mnie i na wszystkich. - Dodała Wika.

- Przecież jest tak jak zawsze. - Powiedziałem całkowicie wyłączając konsole, by zająć czymś ręce.

- Byliśmy razem długo, znam się na tyle dobrze, że wiem, że kłamiesz. - Powiedziała jakby podirytowana, ale miała rację.

- Widzisz zmieniłem się. - Spojrzałem na resztę osób, był tu każdy z Genzie.

Wstając po szklankę, żeby nadal sobie ulubionego napoju spotkałem się wzrokiem z Bartkiem przez co poczułem się dziwnie.

Tak bardzo pragnąłem jego dotyku, ale tak bardzo jak tego chciałem to tak bardzo wiedziałem, że to nie możliwe.

- Możemy robić różne rzeczy za czasów Genzie, iść na jedzenie czy takie tam, żebyś nie siedział sam. - Odezwała się Julita. Od niej zawsze biła pozytywna energia, często rzucała śmiesznymi żartami czy po prostu była bardzo zabawna.

- Może kiedyś. - Powiedziałem wracając na swoje miejsce.

- Patryk martwimy się o ciebie, Posti powiedział mi co zrobiłeś wczoraj jadąc do domu Genzie. - Powiedział ze smutną miną Bartek.

- Co? - Moje oczy rozszerzyły się w sekundę, a po moim ciele przeszedł zimny dreszcz. - Ktoś jeszcze wie? - Czułem teraz duży stres.

- O co chodzi? - Spytała Hania, a ja odetchnąłem z ulgą, że nie każdy wie.

- Tylko ja i Alan. - Powiedział, a ja spojrzałem na niego poważnym wzrokiem nie odzywając się nic.

Sięgnąłem po telefon, ale Bartek mi przerwał.

- Patryk nie bądź na niego zły, to dla twojego dobra. - Powiedział, a ja odłożyłem telefon.

Fakt faktem, po chwili zrozumiałem dlaczego to zrobił. Był za granicą nie mogąc mi pomóc, a bał się, że przez impuls mimo fobii zrobię to czego nie chciał nikt.

- O co chodzi, co zrobiłeś wczoraj i czemu jesteś zły, że Bartek wie? - Mówiła Hania rozglądając się wokół patrząc na reakcje innych jakby czuła się, że tylko ona tak na prawdę nie wie.

- A w sumie to nic. - Patrzyłem na Bartka mając na dzieje, że nie pomyślał sobie o mnie źle.

- Nic? Patryku Baranie. - Zaakcentowała moje nazwisko. - Nigdy byś nie zareagował tak gdyby to było "nic".

- Ja muszę iść, widzimy się później kochani. - Powiedziała Faustyna pisząc z kimś na telefonie. Szczerze nie odezwała się nawet słowem tu, wyglądało jakby była tu przymusem, a tego nie lubiłem w ludziach.

Takie zachowanie mnie wkurwialo bardzo.

Jednak nie skomentowałem tego, a jedynie podniosłem jedną brew w górę i odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi.

- Masz w nas wsparcie, powiedz jeżeli nie chcesz żebyśmy rozmawiali o tym co zrobiła Kinga. - Dodał Świerzy. 

- Dzięki. - Odpowiedziałem.

Siedzieli jeszcze chwilę, gadaliśmy w miarę normalnie, nie wspominając o Kindze, co akurat było mi obojętne.

Czułem się tak źle przez to głupie kłamstwo.

Przez cały czas czułem na sobie wzrok Bartka, przez co nie czułem się komfortowo, bo patrzył na mnie jakby z współczuciem ale i złością jakbym mu cos zrobil.

- Odpisuj mi proszę. - Powiedział do mnie cicho Bartek zanim wyszli.

Włączyłem więc mesa na którym widziałem tyle powiadomień, że aż miałem ochotę ponownie go wyłączyć i wyciszyć.

Odpisałem paru osobą, ale zniechęciłem się po chwili i po prostu zadzwoniłem do mojego przyjaciela.

- Powiedziałeś Bartkowi? - Spytałem odrazu nie witając się ani nie dając mu tego zrobić.

- Patryk spokojnie. - Mówił.

- Spokojnie? Ja wiem jakie miałeś w tym intencje, ale mógłbyś mnie chociaż poinformować o tym! - Wręcz wykrzyczałem.

- Lot mam za parę dni i nie ma innych biletów powrotnych, chciałbym być przy tobie, a martwię się, że nie będę miał do kogo wrócić. - Mówił spokojnie.

- Wiem, przepraszam, ale następnym razem fajnie by było gdybym wiedział co i komu o mnie mówisz. - Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale Julka wyciągnęła go na basen.

Szczerze poczułem się trochę lepiej po ich wizycie, pomogli mi zapomnieć o myślach samobójczych, które automatycznie tworzyły myśli o tanatofobii przez którą miałem parę ataków paniki w ciągu dnia i nocy.

__________________

Wiem że Patryk raz mówi jedno a raz drugie ale to specjalnie by pokazać jak bardzo sam gubi się w tym wszystkim (bipolar nie ma takiej drugiej jak ona)

co myślicie o tej książce?

Tanatofobia | PartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz