XV. klasztor.

112 6 11
                                    

Gdy dotarliśmy do klasztoru wszystko było w płomieniach.

- Nie! Kaila!- zdesperowana mistrzyni bursztynu wybiegła z perły, by ratować swoje dziecko z płomieni.

Zane i Nya starali się ugasić płomień, ale każdy wiedział, że nie da się uratować klasztoru.

- Kurwa- syknęłam gdy zobaczyłam, że prawie zjarała mi się ręka. Na szczęście szybko go ugasiłam, ale blizna zostanie.

- Gdzie jest moje dziecko- łkała i to bardzo. Widziałam ten ból. Widziałam jak bardzo cierpiała.

Upadła na kolana i schowała twarz w dłonie. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.

- Wiem, że to boli. Wiem co czujesz sky- głaskałam jej czerwone włosy i starałam pocieszyć.

W końcu jej dziecko umarło w pożarze do cholery.

Wiedziałam, że to moja wina. Gdybym nie zrobiła z Lloyda tego kim się stał to teraz nie byłoby tej sytuacji.

- Moje dziecko- łkała dalej. Łkała do póki Zane i Nya nie ugasili pożaru.

- Gdzie jest Pixal i mistrz Wu?- spojrzałam się na piegowatego. Tak bardzo się skupiliśmy na zgaszeniu pożaru i dziecko sky, że o nich zapomnieliśmy kompletnie.

- Cholera jasna- walnęłam nogą o kamień koło mnie i złapałam się za włosy.

Zebrały mi się łzy w kącikach, ale nie dałam im wypłynąć do końca. To moja wina i powinnam za to odpowiedzieć.

Co powiemy ledwo żyjącemu Kai'owi?

- Musimy iść. Nie jest tu bezpiecznie- odezwałam się w końcu gdy każdy stał wpatrując się w spalony klasztor.

- Zabije go. Zabije go przysięgam- odparła czerwonowłosa. Nie żartowała, wiedziałam u niej te chęć zemsty. Taką jak kiedyś u mnie..

- Wiesz, że nie jest sobą

- Nie broń go Rumi- warknęła i prawie rzuciła się na mnie z pięściami.

- To twoja wina! Mówiłam ci, by go w to nie wplątywać, to nie słuchałaś! Nigdy nikogo nie słuchasz- wyrzuciła z wyrzutem, ale miała rację.

Prawda zawsze boli.

- Poczekajcie, a co z naszą podziemną bazą?- wszyscy się na nią spojrzeliśmy, a ona po chwili zaczęła biec do szczątków klasztoru.

- Jaka podziemna baza?- zapytałam piegowatego, który stał najbliżej mnie.

- Mamy taką do różnych maszyn i takich tam- kiwnął głową i zapaliła mi się czerwona lampka.

Może jednak żyją?

- Nya nawet jeśli to nie dostaniemy się tam. Winda i wszystko zostało zniszczone.- Zane ochłodził jej zapał, a przynajmniej tak mi się zdawało.

- Przyjacielu masz przed sobą osobę, która zawsze musi mieć dwa wyjścia- uśmiechnęła się smutno i podeszła do kamienia, który był za 'klasztorem'

Na nim była jakaś kartka.

Nie chciałem tego, to nie jestem ja. Nie dam rady dłużej coś mnie do tego zmusza.-

Każdy raczej się domyślił kto jest adresatem.

Nya oddała Colowi kartkę i wcisnęła przycisk.

Ukazało nam się podziemne wejście. Byłam zaskoczona, że mistrzyni wody sama to zrobiła.

Szybko zeszliśmy na dół, jednak tam również nie było ciekawie.

Sufit powoli pękał. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu.

Chcieliśmy zacząć poszukiwania, ale zguby same się znalazły

- Mistrzu Wu! Pixal! Jak udało wam się przeżyć?

- To teraz nie jest istotne. Musimy uciekać zanim zawali się i ta baza- każdy przystał na tą wiadomość. Juz zaczęliśmy biec, ale ktoś złapał mnie za rękę.

- Musisz mi pomóc znaleźć moje dziecko- cała rozmazana i w łzach ukazała mi się Skaylor.

- Nie ma tu jej. Gdyby tu była Pixal, by ją miała- nie chciałam jej dobijać, ale taka była prawda. Jej dziecko prawdopodobnie umarło.

- Musi tu być Jade. Błagam cię- ninja nas wołali, a miejsce w którym stałyśmy zaraz miało się zawalić, ale nie mogłam jej zostawić. Nawet jeśli wiedziałam, że szukanie nie ma sensu.

- Dobrze, ale mamy nie wiele czasu- przytaknęła i zaczęłyśmy poszukiwania.

Reszta czekała na nas na dworzu, ale nie byli zadowoleni, że dalej tu jesteśmy.

Gdyby tu była zaczęłaby chociaż płakać.

Takie miałam przemyślenie, ale nie chciałam jej dobijać. Chociaż to, że tu jesteśmy na pewno sky nie pomaga.

- Córeczko daj mi znak. Jakikolwiek- było mi naprawdę przykro. Gdybym mogła wolałbym ja tu umrzeć niż patrzeć jak serce mojej przyjaciółki rozpada się na milion kawałków.

Nagle kawałki sufitu zaczęły spadać jak szalone. Nie miałyśmy już czasu. Musiałyśmy uciekać.

- Sky musisz już iść nie ma jej tutaj. Przykro mi- złapałam jej ramię, ale ona nie chciała wcale uciekać.

- Bez niej nie idę

- Musisz rozumiesz? Bo zginiesz- jeden kawałek właśnie miał spaść jej na głowę, ale zdążyłam ją odepchnąć.

Swoim kosztem.

Usłyszałam tylko moje imię i zemdlałam.

Perspektywa Lloyda

Akcja zaraz po spaleniu klasztoru.

Co ja zrobiłem? Mój dom. Ja właśnie pozbawiłem kogoś domu? Co się ze mną dzieje? Ja nie chcę tego. Ja chcę do domu...

Czułem się znów tak jakbym miał 8 lat.

Przyparty do ściany i bezbronny. Nie mogłem nic zrobić..

Starałem się odzyskać kontrolę nad moim ciałem, ale on wygrywa.

Udało mi się zostawić chociaż kartkę, ale tylko na to starczyło mi sił.

Jest zbyt silny, ale coś go jeszcze wzmacnia...ale nie pamiętam już co.

Zacząłem tracić poszczególne momenty z mojego życia. Jakby ktoś chciał wymazać mi pamięć.

Ja chcę do Kai'a.

Mój demon śmieje się, a ja płaczę. Płacze, bo wiem, że nawet jeśli uda mi się znów być sobą to nie mam do czego wracać. Oni mnie nienawidzą.

Byłem z swojej bazie i demon wymyśla nowe plany. Bardziej mroczne i nawet mnie przerażają.

Przecież nigdy bym nie narażał swoich przyjaciół prawda?

A może ja już nie jestem Lloydem, który jest empatyczny? Może faktycznie muszę być sam.

W środku coraz bardziej gnije. Każdy dzień, godzina i sekunda sprawiają, że słabnę aż w końcu nie będę wiedział co robię.

Kocham ich, ale mój mózg powoli ich nienawidzi.

Przecież nie chce ich nienawidzić..

Widzę, że zbliża się powoli do jednego z przyszykowanych pokoi.

Pokój tortur.

Wiem co będzie chciał zrobić, ale ja.

Ten dobry ja nie chcę. Ja chcę wrócić.

Ale czy mam do czego? Przecież klasztor jest w rozsypce, a ninja już na pewno się odwrócą.

Przecież zabiłem osoby, które były w klasztorze.

Oprócz jednej..

Postawiłem na swoim i ona wróciła z nim..

Nie wiem co z nią zrobi...chyba nie mam już siły walczyć dłużej.

Ratujcie Kailę od tego potwora.

Ratujcie się wszyscy ode mnie.

Projekt Synowie Garmadona~ Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz