Ayla Sanz
W swoich rękach trzymałam całą blachę czekoladowego ciasta oraz babeczek z lukrem. Wczoraj męczyłam się z nimi do późna, ale efekt był tego warty. Mimo, że przygotowanie ich zajęło mi mnóstwo czasu to było to dosyć przyjemne. Lubiłam piec (gorzej ze zmywaniem naczyń), a wczoraj przy tej czynności towarzyszyła mi muzyka puszczona na cały regulator.
Wreszcie dotarłam do szkoły i odrazu skierowałam się do kuchni szkolnej, gdzie miałam zostawić swoje wypieki. Gdy już to zrobiłam poszłam do głównego holu, aby usadowić się na kanapie.
Obok mnie po chwili zjawił się Cubarsí, ku mojemu zaskoczeniu. Oparł rękę o zagłówek za mną, a ja nie mogłam zrozumieć, co on tu robi.
- Co tam? - zaczęłam, nie chcąc siedzieć z nim w ciszy.
- Dobrze, twoja wychowawczyni kazała mi powiedzieć, że jednak mamy zacząć biznes na pierwszej przerwie. - powiedział, a ja westchnęłam błogo.
- Jak mi przykro, że ominą nas lekcję. - zaśmiał się na moje słowa.
Gdy wesoło rozmawialiśmy, przyszedł do nas Yamal. Kolejny popularny piłkarz z naszej szkoły.
- Do noszenia stołów Cuba, a nie na panienki Ci się zebrało! - zaczął chłopak, na co się zaśmiałam. Cubarsí wyglądał na zażenowanego zachowaniem swojego kolegi.
- Krzesło dla mnie poproszę. - skierowałam słowa do Cubarsí'ego, śmiejąc się.
- Lamine Yamal. - przedstawił się chłopak.
- Wiem. Ayla Sanz. - odpowiedziałam mu tym samym.
- Przyjdziecie z Kamari na dzisiejszą imprezę, prawda? - zapytał, chcąc się upewnić.
- Przyjdziemy. Kamari nigdy nie opuściłaby takiej imprezy. - zaśmiał się.
- Cuba, jeszcze krzesło dla kierowniczki! - wykrzyczał Yamal do Cubarsí'ego. Parsknęłam na to śmiechem, bo zachowanie chłopaków było dość dziecinne, a jednak śmieszne. - Długo się znacie? - skierował do mnie pytanie Yamal. - W sensie ty i Pau.
- Tydzień? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam. - Miałam z nim styczność w tamten piątek, byliśmy razem skazani na układanie książek w bibliotece. - wzruszyłam ramionami.
- Wspominał. - powiedział krótko, a ja próbowałam udawać, że wcale mnie to nie zaskoczyło.
Zaskoczyło, owszem. Może to dlatego, że do tej pory w zasadzie nie miałam styczności z osobnikami płci męskiej. Każdy jest albo przyjebany, albo jeszcze bardziej rozjebany. Kamari w stu procentach się ze mną zgadza co do tej kwestii.
Powiedziałam chłopakom jak mają ustawić stoły i poszłam po swoje ciasto oraz babeczki. W międzyczasie przyszła Kamari, więc poprosiłam ją o pomoc.
♥︎
Dwie przerwy naszej kolejki sprzedawania na kiermaszu właśnie dobiegły końca, więc mogliśmy wrócić na lekcję.
Cubarsí obświnił mi bluzę ciastem z kremem, przez co miałam ogromną plamę na środku. Jeszcze bezczelnie się z tego śmiał! Nie byłam mu jednak dłużna i rzuciłam mu w twarz swoją babeczką, przez co jego włosy lśniły się od lukru.
CZYTASZ
𝑇𝑒𝑒𝑛𝑎𝑔𝑒 𝐿𝑜𝑣𝑒 | Pau Cubarsí |
Подростковая литература𝑌𝑜𝑢 𝑤𝑎𝑙𝑘 𝑖𝑛 𝑎𝑛𝑑 𝑚𝑦 ℎ𝑒𝑎𝑟𝑡 𝑏𝑒𝑎𝑡𝑠 𝑑𝑖𝑓𝑓𝑒𝑟𝑒𝑛𝑡❣︎