Rozdział 1

16 2 9
                                    

~~~~~~~~~~

𝓞𝓟𝓗𝓔𝓛𝓘𝓐

~~~~~~~~~~

— No już, już niech panienka wstaje. — Poczułam jak ktoś zabiera mi ciepłą kołdrę, a przez moje rozgrzane ciało przechodzi nieprzyjemne zimno.
— Jeszcze pięć minut. — Mruknęłam, pół przytomna i przykrywamy głowę poduszką, by zakryć oczy przed słońcem, które wkradło się do mojego pokoju przez odsłonięte okno, które na dodatek zostało otworzone, bo zrobiło się jeszcze zimniej.
— Nie ma czasu panienko Ophelio. — Powiedziała gosposia, która się mną opiekowała od kiedy byłam małym dzieckiem, które ledwo potrafiło chodzić. — Pani Królowa, kazała już panienkę obudzić i zacząć szykować na bankiet.
— Bankiet jest dopiero wieczorem. — Westchnęłam niezadowolona, ale wiedząc, że nie wygram, posłusznie usiadłam na łóżku. Chcąc się w pełni rozbudzić poklepałam się delikatnie po policzkach swoimi zadbanymi dłońmi.

Gosposia szybko wygoniła mnie z łóżka i ze starannością je pościeliła, układając wszystkie poduszki, koce i kołdry. Starsza kobieta, była dla mnie jak druga matka, zwłaszcza gdy straciłam tą swoją prawdziwą. Meave opiekuje się mną od lat. Jej długie, obecnie siwe, ale kiedyś piękne, czarne włosy związane były jak zwykle w dwa luźne warkocze. Mimo jej podeszłego wieku, nadal trzymała się dobrze i nie zapowiadało się, aby miała odejść z dworu, na zasłużony dla niej odpoczynek.
Gdy znudziło mi się patrzenia w nicość postanowiłam, podejść do okna i popatrzeć na to co się dzieje w mieście, jednak ledwo zdążyłam stanąć przy nim, gdy starsza kobieta pociągnęła mnie w stronę łaźni. Posłusznie szłam za nią próbować się rozbudzić lecz z racji tego, że w nocy niewiele spałam, bo moją głowę ciągle zajmowała nieznajoma kobieta i jej słowa po pocałunku.

Właśnie pocałunek. — Czułam jak na moją twarz, zaczął wpływać wielki rumieniec wstydu, gdy w mojej głowie pojawiły się obrazy z poprzedniego dnia.

— Przecież tak nie wypada. — Usłyszałam w głowie karcący głos mojej matki, gdy przyłapała mnie w dzieciństwie jak całowałam sie z jedna z córek nadwornych krawcowych.

Nie, żeby było to coś poważnego, miałyśmy może po siedem lat, gdy postanowiłam, że pobawimy się w rodzinę, a przez to, że dorośli się całują to też postanowiliśmy tak zrobić, aby zabawa była bardziej prawdziwa.
Na nasze nieszczęście do pokoju weszła moja matka, która gdy tylko zobaczyła co robimy stanęła osłupiała w drzwiach i przyglądała się nam. Chiara spuściła głowę i dygnęła przed królową, która kazała jej wracać do matki i pomoc przy szyciu sukienek, ale za nim wyszła kazała jej też obiecać, że nikomu o tym nie powie.

— Niech panienka wchodzi do wanny — z rozmyślań wyrwał mnie zmęczony głos gosposi, która zdążyła już na szykować dla mnie gorącą kąpiel.

Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Zdjęłam z siebie długa koszule nocną, która używałam do spania. Sprawdziłam nogą czy woda nie jest za gorąca, ani za zimna. Dopiero gdy się upewniłam, że jest idealna weszłam do niej i zanurzyłam się w niej po samą brodę. Musiałam jednak zmienić pozycję, gdyż piany było tak dużo, że zaczęła mi wpadać do ust i zostawiała nieprzyjemny smak w nich.
Leżałam w wodzie z przymkniętymi oczami i szykowałam się mentalnie na bankiet. Dopiero gdy służąca wróciła niosąc ręcznik i szare mydło, którego swoją drogą nie cierpię, zanurzyłam głowę, by zamoczyć moje długie blond włosy.

— Niech panienka się troszeczkę pospieszy. — Stłumiony głos dotarł do mnie, a ja z przyzwyczajenia westchnęłam.

Nie przemyślałam tylko jednej kwestii, mianowicie byłam pod wodą, która gdy tylko otworzyłam usta to wlała mi się do buzi. Wynurzyłam się i zaczęłam kasłać próbując się pozbyć się wody z płuc i zapobiec mojej niechybnej śmierci.

Z̴A̴K̴O̴C̴H̴A̴N̴A̴ ̴W̴ ̴O̴C̴E̴A̴N̴I̴E̴Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz