1. THE EVER & AFTER

26 2 0
                                    

Świece rzucały ciepłe światło na okoliczne ściany, rozgrzewając lodowate korytarze uniwersyteckiego gmachu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Świece rzucały ciepłe światło na okoliczne ściany, rozgrzewając lodowate korytarze uniwersyteckiego gmachu. Stwarzały pozór, iż niegdysiejszy renesansowy pałac miał w sobie więcej przytulności niż surowe mury chciały ku temu zaręczać. Moje plecy zetknęły się z chłodnym kamieniem holu, ale nie odczułam jego zimna. Znajome, pewne dłonie z pasją sunęły wzdłuż bioder, prawie jakby badały nową ziemię, grunt, którego wcześniej nie miały okazji dotknąć, mimo że znały na pamięć każdy jego zakątek. Mężczyzna przede mną uśmiechnął się w połowicznej ciemności. Widziałam raptem fragment ostro zarysowanej szczęki oraz zmierzwione pasma włosów. Metaliczne oczy nie odstępowały mnie na krok, jakby ich właściciel zamierzał zjeść mnie w całości.

— Proszę, proszę... — niski pomruk załaskotał mi ucho, gdy Seth musnął je zaczepnie wargami — Kto by pomyślał, że ubierzesz się dla mnie tak odstawisz, panno Lune...

Zagryzłam dolną wargę chcąc ukryć wkradający się na usta uśmiech.

— Skąd wiesz, że właśnie dla ciebie? — spytałam szeptem, odchylając głowę, by móc na niego spojrzeć.

Odpowiedział mi zwalającym z nóg uśmieszkiem. Mocniej wtuliłam się w ścianę, licząc że nabrawszy dystansu zdołam odciąć się od palącego uczucia pragnienia, które budowało się we mnie, gdy tylko ten facet pojawiał się w mojej przestrzeni.

— Próbujemy zgrywać niedostępną, hm? — uśmiechnął się drwiąco, zaczepiając palcami odkrytą skórę na udach i pochylając się, prawie mrucząc mi w usta. — Wiesz, że mnie nie oszukasz...

Zachichotałam, kładąc obie dłonie na jego twardej klatce i delikatnie pchnęłam, zwiększając nieco dystans.

— Staram się nie łączyć pracy z życiem prywatnym, Sir. — stwierdziłam filuternie i oparłam się wygodnie, patrząc jak Seth z rozbawieniem kręci głową, a następnie przeczesuje ręką włosy. Nawet ułożone na żel nie pozwalały się ujarzmić, co nijak nie odejmowało mu uroku. Ten pewien nieład na głowie dodawał mu dzikości, która doskonale do niego pasowała.

— O tak? — zadrwił, unosząc wymownie jedną brew — To o której kończysz zmianę? — zapytał złośliwie, udając, że nie miał pojęcia.

Parsknęłam odsuwając go od siebie i wyplątując się z jego niesłychanie stanowczego uścisku. Fakt, że potrafił trzymać mnie na tyle mocno, bym nie mogła się wyrwać sprawiał, że czułam rosnące w ciele napięcie. Grając niewzruszoną, wyminęłam go gładko, z zamiarem udania się do głównej sali.

— Skontaktuje cię z moją menadżerką. Na pewno znajdzie jakiś wolny termin, specjalnie dla ciebie... — zaśpiewałam, ale głos utknął mi w gardle, gdy silne ramię pochwyciło mój łokieć, ciągnąc w przeciwną stronę.

Seth przytrzymał mnie przy sobie, a jego nos załaskotał wrażliwe miejsce na szyi.

— Nie ładnie z twojej strony, że mnie prowokujesz, Moira... — zawarczał i nie potrafiłam pozostać obojętna wobec tego głębokiego tonu, wibrującego w samym centrum moich wrażliwych nerwów. Złączyłam ciaśniej uda, odurzona rozkosznym zapachem intensywnych perfum jakie przesiąkły jego dopasowany garnitur. — Zarezerwowałem najlepszy stolik... Ufam, że pamiętasz.

Miss Bodyguard | Rafayel +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz