⋆。‧˚ʚ Rozdział 5: Koty, kwiaty i talenty ɞ˚‧。⋆

60 15 188
                                    

Mélissa naprawdę nie wiedziała co zrobić.

Czuła się jednocześnie winna oraz zła, zirytowana na ojca.

Niewiele myśląc, nacisnęła w telefonie zieloną słuchawkę, by zadzwonić do mamy.

Może Gabriel robił sobie żarty...? — przemknęła przez jej głowę myśl.

Była pewna, że teraz, po rozwodzie, jej ojciec jest zdolny do wszystkiego...

Nawet do zamordowania człowieka...? — znikąd w jej głowie pojawił się straszny, szyderczy głosik.
Zamarła. Skąd w jej głowie zakwitła ta myśl...?

Przerażona otrząsnęła się i wróciła do oczekiwania, aż jej mama odbierze.

Nic.
Nic.
Nic.

Aż w końcu, gdy prawie włączyła się skrzynka głosowa, usłyszała donośny głos swojego, drugiego rodzica.

— Mélisso, mówiłem ci, że jesteśmy w szpitalu! — z wyraźną furią syknął.

— Po tym wszystkim, wiem, że możesz być zdolny do każdego czynu. — odparowała — A więc musiałam sprawdzić, czy to nie był jakiś idiotyczny żart. — zacisnęła zęby, tak mocno, aż ją szczęka rozbolała.

Cisza.

— Myślisz, że zrobiłbym coś takiego...? — jego ton delikatnie zelżał.

— Teraz...? Owszem.

Ojciec westchnął cicho i powiedział:

— Wiem, że to jest trudne i przepra...

— To twoja wina!

Zignorował ją.

— I przepraszam. Zaraz się dowiem... W jakim stanie j-jest Méloddy — zaczął się jąkać, a jego głos drżał. — Jeśli chcesz... — zawahał się — Jeśli... będzie musiała zostać, może... pojadę szybko po ciebie, żebyś mogła ją zobaczyć... Przemyśl to, proszę, a teraz muszę porozmawiać z lekarzem.

Rozłączył się.

Jak on śmiał sugerować, że mama będzie musiała zostać...? — w dziewczynie się wrzało — czyli nie miał jednak nadziei, że wszystko będzie dobrze, jak sam powiedział?!

Powinien mieć nadzieję, że jej stan nie będzie poważny...

Błagam... Niech wszystko będzie dobrze... Błagam... Błagam, błagam, błagam, błagam, błag... — modliła się w myślach.

Po dłuższej chwili — jak mówił — zadzwonił.
Niechętnie odebrała.

— I co...? — spytała, choć sama nie była pewna, czy aby na pewno, chce znać odpowiedź.

Ojciec odetchnął ciężko.

— M-mówią, że... stan jest ciężki.

Mél wstrzymała oddech. Bicie jej serca, było głośniejsze od głosu ojca.

— Ale stabilny... Zostanie tu... Na przynajmniej dwa tygodnie; tak mi przekazał lekarz...

Cisza.
Znowu ta obezwładniająca cisza.

— Zdecydowałaś już... — zapytał do naprawdę długim milczeniu Gabriel — czy będziesz chciała przyjechać do szpitala...? Mam po ciebie jechać?

Rozważyła już tę propozycję. Zdecydowanie wolała uniknąć spotkania z ojcem, w dodatku w jednym aucie.

— W jakim szpitalu jesteście?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

[ZAWIESZONE] Pod rozlanym mlekiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz